Kuba, wypraszam sobie tego faszyścioka, a etyki nie tyle nie uważałem, co wcale nie miałem, a jakoś nie czuję braków w tej materii.
Powszechnie akceptuje się masowe ubijanie krów, świń i wielu innych zwierząt. Czym się różni możliwość odczuwania przez świnię od np psa? A mysz? Ileż to osób ma w domu mysz, czy innego gryzonia, podczas gdy w piwnicy tępi się je trutką.
Jak kto głodny to zje wszystko, wiem o tym dobrze choć psa nie próbowałem. Gadanie o tym czy wolno czy nie, nie ma większego sensu. Osobny fakt, że jeśliby miasto (chciałbym aby to był Poznań na początku, dla przykładu), no jeśli radni miasta uchwaliliby że pies o którego nie dba właściciel (np nie zbiera odchodów) jest odbierany, naturalnym problemem byłoby, co te psy miały by jeść, za czyje pieniądze itd. Uśpienie jest tu najprostszym i chyba najtrafniejszym rozwiązaniem. Kiedyś tak było i nawet dzisiaj w bajkach o tomie i jerrym, lektura "folwark zwierzęcy" (i innych też) od czasu do czasu widzimy hycla (jakoś nikt nie protestuje przeciwko hyclom w bajkach dla dzieci). Aż tu nagle powstała wrzawa.... i pewnie stłumicie te moje poglądy, wyzwiecie od faszystów.... a sprawa znów powróci jak się co stanie w stylu "bezdomny pies pogryzł dziecko wracające ze szkoły" albo coś w tym guście.
I żeby nie było, nie mam nic przeciwko psom, ani ich właścicielom. Ale niech te relacje między psem a właścicielem będą normalne (sam nie wiem czy ludzkie czy zwierzęce), w sensie żeby jedno drugiego nie męczyło, a razem zeby nie męczyli innych.
I nie w czipowaniu problem. Bo jeśli w Poznaniu ściągalność podatków za zwierzęta domowe jest niższa niż 30%... to ciągnięcie tematu czipów (w moim mieście) mija się z celem. Problem jest że ludzie traktują psy jak ludzi. A nie powinno tak być. Zwierze to zwierze a człowiek to człowiek. I nie po to dawno temu wymyślono dla psa budę, żeby psy się pakowały do wyra. Jeśli ktoś nie traktuje psa jak zwierzę, to powstają potem takie konflikty.
Janusz:
To miej pretensje do "dresa" a nie do psa , bądż odważny i zostań "hyclem" na dresa, a nie czepiaj się psa.
Kiedyś często zwracałem uwagę typu "a po psie dozorca posprząta czy się w podeszwach rozejdzie?", i niezależnie od dresa czy innych właścicieli słyszałem odpowiedź "a to nie mój pies". Faktycznie, brak było smyczy dzięki której można by stwierdzić fakt posiadania. Dlatego więc mam tak skrajne poglądy w tej kwestii.
W sprawie samego zawodu, żadna praca nie hańbi, i mam w nosie co kto o mnie by mówił. Nie ma takiej posady więc i pracy nie podejmę, choć jak czytam ten watek, widzę pod oknem powyrywane tabliczki "zakaz wyprowadzania psów" na obesranych trawnikach, a także porozrywane płoty w koło piaskownic a na środku pieska który właśnie zrobił co musiał.... no widzę że to walka z wiatrakami jest. Aktualnie moją pracą jest okłamywanie innych (więcej szczegółów nie podam), i wierzcie mi, łatwiej by mi przyszło ubić psa po którego się właściciel nie zgłosił niż po raz kolejny okłamać kogoś w pracy (klienta).
Nie myślcie sobie ze jestem jakimś fanatykiem, żądnym psiej krwi. Jeśli miałbym np papugę Arę, a bym juz jej nie chciał, mógłbym ją oddać do zoo. Pies jest jednak powszechnym tu zwierzęciem, i np jeśli bym oddał komuś na wsi świnię, nie dalej jak 3 miesiące później uśmiechałaby się do mnie u rzeźnika... nie byłoby w tym nic zdrożnego.
Zakładki