To nie jest raczej kwestia niekompetencji przewodników, tylko zbyt usztywnionego systemu ich szkolenia. Szkolenie, które jest bardzo długie, nie zajmuje się wpajaniem wiedzy o interesującym przewodnika terenie, tylko ogólnym zachowaniem się i poruszaniem w górach - takie wnioski nasuwają się po wypowiedziach przewodników w innych wątkach na tym forum. Ponadto aby przewodnik był wg Twojego pojmowania kompetentny, należałoby zawęzić obszary uprawnień - co jako niezbyt mądre, wy sami (przewodnicy) wykluczyliście w innym wątku. Zatem, aby przewodnik mógł poprowadzić po "jakiejś ścieżce po Otrycie" musi "dokształcać" się sam. Ci, których to interesuje będą prędzej czy później kompetentni, a pozostali do końca przygody z przewodnictwem będą posługiwać się ogólnym bla bla bla - co fakt - wcale nie jest rzadkie i godzinę przed wyruszeniem w trasę będą studiować przewodniki, które w dodatku nie zawsze są aktualne i nieomylne.
Zawodowo zajmuje się kursami i kiedyś z ciekawości usiłowaniem znaleźć jakiś kurs, który trwałby dłużej. Nie znalazłem. W półtora roku to można nauczyć zachowania się w górach konia. W tyle samo można obecnie zrobić magisterkę.
Obecny system szkoleń, ale przede wszystkim system uprawnień padnie prędzej czy później. To tylko kwestia czasu. Pamiętaj tylko, że złagodzenie tegoż (np. facet mieszka 15 lat w Wetlinie, zna tam każdy kamyk, historię i każdą górę w okolicy - pozwolić mu po krótkim ogólnym szkoleniu prowadzić wycieczki na Połoniny) uderzyłoby bezpośrednio w was. I chyba głównie dlatego jest tak, jak jest.




Odpowiedz z cytatem
Zakładki