Pan Ludwik ma rację. Kiedyś o lisa koledzy myśliwi byli gotowi sie postrzelać, a teraz jak uda się upolować mykitę na pol(e)waniu zbiorowym to jeden patrzy na drugiego, który by go zabrał do domu bo jest problem co z nim zrobić. A co do zająca to są 2 zasadnicze problemy: 1- jakiś jajogłowy dureń wymyślił żeby szczepić lisy przed wścieklizną, co spowodowało że populacja lisa wymknęła się spod kontroli. 2- Środki chemiczne które są używane na roli - wytrywają się na nich zające. W okolicach Leżajska (50 km na płn-wsch od Rzeszowa) zajęcy jest 1/25 z tego co bylo w latach 80-90.