Po tych szkoleniach (prowadzonych wiadomo przez kogo) każda wioska ma aspiracje do takiego ekomuzeum a ja straciłem rachubę.., ostatnio naliczyłem kilkanaście, ale szybko zbliża się do następnych dziesiątek...

chodzi o płynne i zaplanowane poruszanie sie turysty
Zęby mi zazgrzytały jak to przeczytałem... (chyba jednak jestem Polakiem... nienawidze tej niemieckiej precyzji, wyrachowanej i cynicznej)
Oferta szlakowa w Bieszczadach jest na swój sposób bogata... chcecie dzikich Bieszczadów to wyluzujcie z szlakami. To że ktoś sobie zrobił kurs znakarza w PTTK nie znaczy że musi trzaskać hektary nowych szlaków... Krygowskiego nie przebijecie.

Co do poruszania się poza szlakami, nie każdy jest specjalistą w orientacji w terenie
tacy więc chodzą wyznaczonymi szlakami i do głowy im nie przyjdzie żeby wyjść gdzieś poza nie... bo wiecie: wilki i niedzwiedzie. Na co turyście który przyjechał drugi może trzeci raz w Bieszczady właśnie taki szlak? Przyznam się bez bicia że ja kilka odcinków szlaków jeszcze nie zaliczyłem np. (Przeł. Szczycisko - Bukowina) bo zawsze mnie jakoś w krzaki z nudy zwodziło... pewnie kiedyś ten odcinek przejdę ale mi jakoś niespieszno go zaliczyć.
Z tym szlakiem, który sobie wykoncypowaliście byłoby tak jak z szlakiem niebieskim na Pogórzu Przemyskim.


A jeśli ktoś chce chodzić poza wyznakowanymi szlakami to chyba nie ma z tym problemu.
dla mnie jest to problem kiedy pasków jest za dużo... bo wtedy Bieszczady nie są orginalne