Ostatnio edytowane przez bartolomeo ; 14-01-2020 o 22:06
Czterech panów B.
I to jest tylko jeden z przykładów na tzw. "poprawność polityczną" (ang. "political correctness"), która przenika do życia codziennego, przewodników turystycznych, ale też niestety czasem i prac moich kolegów po fachu
Przypomina mi się spotkanie z jednym kolegą, którego poznałem w Poznaniu (Poznań - miasto poznania ) na zjeździe studentów-historyków wojskowości wiele lat temu. Wygłosił wtedy referat o działaniach UPA na terenie ZSRR i było to bardzo dobre merytorycznie i obiektywne wystąpienie. Rok później ów kolega przyjechał do Wrocławia na kolejną edycję owego zjazdu. Spotkałem go na inauguracji w gmachu głównym UWr, a że byłem wtedy świeżo po wędrówce niebieskim szlakiem granicznym w Bieszczadach (zjazd był jesienią, wędrówka w sierpniu), zapytałem go jako eksperta o jeden szczegół, który wyczytałem latem w przewodniku: podziemny szpital UPA w masywie Chryszczatej. Wg tekstu w przewodniku polscy żołnierze wysadzili go w powietrze. "No jak to" - myślałem sobie - "jak można wysadzać szpital - i to pewnie z pacjentami?". A kolega odpowiedział mi tak (cytuję z pamięci):
- Wiesz, jak to się stało? Polacy zastosowali standardową taktykę walki z UPA w podziemiach. Stanęli przed wejściem do tego szpitala i odpalili w otwór rakietnicę. Miała narobić w podziemiach dymu i "wykurzyć" z tuneli lokatorów na zewnątrz, gdzie czekali żołnierze WP. Rakietnicę odpalono, a po chwili nastąpiła potężna eksplozja wewnątrz podziemi. W szpitalu była składowana amunicja
To jak teraz brzmi opowieść o ataku na szpital
ile w tym wszystkim jest tzw "poprawności politycznej", a ile innego spojrzenia na zdarzenia historyczne w kontekście bieżącej polityki historycznej tego nie wiem ale powoływanie się na przewodnik wydany w PRL-u, w systemie, w którym kłamstwo było normalnym narzędziem sprawowania władzy mija się z celem
Wypowiedź kolegi qibutka trochę mnie zadziwia, może nawet więcej niż trochę.
Poczekajmy spokojnie na ocenę dzisiejszych czasów a sadzę, że dla wielu będzie ona zaskoczeniem.
Powoływanie się na publikacje wydane w czasach słusznie minionych nie jest czymś kuriozalnym. Weźmy "Drogę do nikąd" Szcześniaka i Szoty, o której była dyskusja na forum, i która jest żelazną pozycją w bibliotece kogoś interesującego się tytułowym tematem.
Na dalszą dyskusję w tym stylu zwyczajnie szkoda prochu.
A co w tym dziwnego, że można mieć wątpliwości co do "PRLowskiej historiografii"? Powoływać zawsze się można ale nie zawsze można traktować jak "prawdę objawioną". Prosta sprawa mówi się o bandach UPA, a jak dobrze wiemy była to organizacja zbrojna z całą swoją strukturą itd A to, że jej oddziały odpowiedzialne są za wiele zbrodni wojennych to już inna sprawa.
Dokładnie tak samo jak brzmiała zanim opowiedziałeś tę anegdotkę.
Wielokrotnie podkreślałeś, że jesteś historykiem, więc odpowiedz jako historyk: jaką wagę mają dla obiektywnego historyka informacje przekazane "wiele lat temu" przez "pewnego kolegę", bez podania żadnego wiarygodnego źródła? Ja nie krytykuję Twojego źródła, nie podważam Twojej relacji, zakładam w ciemno, że wszystko było tak jak opisałeś. Ale ponawiam pytanie: jakie ma to znaczenie dla opisu tego konkretnego faktu (zniszczenie szpitala) jeżeli jest to poparte tylko "zacytowaną z pamięci" prywatną opinią "pewnego kolegi" sprzed "wielu lat"?
Ja sam praktycznie nic nie wiem o tym szpitalu ani o tym jak został zniszczony. Czytam jedynie Twój post i - ponieważ z natury jestem sceptykiem - dochodzę do wniosku, że nie mogę poważnie potraktować tych rewelacji. Potrafisz mnie przekonać, że powinienem?
Czterech panów B.
Akcję likwidacji tego zespołu bunkrów (nie był to żaden szpital - szpital powinien być wyraźnie oznaczony, prawdopodobnie byli tam jacyś ranni, ale to wiemy dopiero z późniejszych relacji nieobecnych podczas tej akcji bandytów) przeprowadził na rozkaz płk Gerharda Ryszard Sawicki z oddziałem z Baligrodu oraz ekipa WOP z Cisnej i ich niezależne raporty są w archiwum. Sawicki opisał tą akcję w książce "Płonące wzgórza" - twierdzi że raca zdetonowała spory zapas amunicji w tym "szpitalu" i podczas powrotu z akcji po nawiązaniu kontaktu radiowego z Baligrodem Gerhard nakazał powrót na miejsce i przeszukanie gruzowiska, nie znaleziono nic...
- - - Updated - - -
Jak najbardziej UPA była organizacją zbrojną, tylko bandytów a nie żołnierzy. IV Konwencja Haska jednoznacznie określa stronę walczącą - cytuję:
DZIAŁ I.
O wojujących.
ROZDZIAŁ I.
Określenie wojującego.
Art. 1. Ustawy, prawa i obowiązki wojenne stosują się nietylko do armji, lecz również do pospolitego ruszenia i oddziałów ochotniczych, o ile odpowiadają one warunkom następującym:
1) jeżeli mają na czele osobę odpowiedzialną za swych podwładnych;
2) noszą stałą i dającą się rozpoznać zdaleka odznakę wyróżniającą;
3) jawnie noszą broń;
4) przestrzegają w swych działaniach praw i zwyczajów wojennych.
W tych krajach, gdzie pospolite ruszenie lub oddziały ochotnicze stanowią armję lub wchodzą w jej skład, nazwa armji rozciąga się na nie.
Art. 2. Ludność terytorjum niezajętego, która przy zbliżeniu się nieprzyjaciela dobrowolnie chwyta za broń, aby walczyć z wkraczającemi wojskami i nie miała czasu zorganizować się zgodnie z art. 1, będzie uważaną za stronę wojującą, jeżeli jawnie nosi broń i zachowuje prawa i zwyczaje wojenne.
Art. 3. Zbrojne siły stron wojujących mogą składać się z walczących i niewalczących. W razie zagarnięcia ich przez nieprzyjaciela zarówno tym, jak i tamtym przysługuje prawo być traktowanymi jak jeńcy wojenni.
Trudno uznać że mordowanie ludności cywilnej zawiera się w "prawach i zwyczajach wojennych". A zbrodnie wojenne to incydenty podczas normalnych walk, w przypadku UPA to nie były incydenty tylko główna działalność.
Pozdrav
Wiem , że nie wypowiadam się na temat, ale naprawdę warto zaglądnąć na cmentarz w Cisnej . Ze względu o którym napisał Bartolomeo
ale również dla bardziej współczesnych nagrobków tych którzy tworzyli "dzikie Bieszczady"W tym najstarszy w Bieszczadach datowany nagrobek (mogą być i starsze, ale niedatowane). To kamienny nagrobek z żeliwnym krzyżem i tablicami, leżą pod nim Antoni Kwiecieński i jego dwie wnuczki. 1842r.
Bartolomeo - podobno jesteś sceptykiem, jak sam deklarujesz. Zażądaj ob Browara sygnatur dokumentów z archiwum. Jakiego archiwum? SG w Szczecinie? Najlepiej źródłowa edycja dokumentów. Może Sawicki kłamał? Krytyka zewnętrzna i wewnętrzna źródła. Mi jakoś nie uwierzyłeś
Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)
Zakładki