Jesienią W.Smarzowski zakończył zdjęcia do filmu Wołyń. Można powiedzieć, że teraz zapadła cisza przed burzą. Burzę może wywołać pazdziernikowa premiera filmu.
Wydam teraz kilka pomruków zadowolenia z faktu, że wreszcie będzie szansa na pozbycie się traumy i rozpoczęcie w relacjach czegoś nowego, mam nadzieję- lepszego.
W filmie mają być sceny, na których Srokowskiemu zależało, i które są udokumentowane historycznie. Wątki miłosne są podparte faktami historycznymi a z faktami,jak mówi Srokowski się nie dyskutuje.
O pracy przed i w trakcie Srokowski mówi:
- są potężne naciski, naciski ukraińskie. Przyjeżdżali tu specjalni agenci że tak powiem, ukraińscy, tutaj do Polski i występowali w różnych ośrodkach TV z krzykiem: "co to jest, że powstaje taki film!"
Dalej St. Srokowski mówi:
-Jakim prawem przychodzą tutaj Ukraińcy żeby nam dyktować co może a co nie może powstać - jakim prawem na Boga?!
Ale mamy też polskich agentów, agentów polskich którzy we wszystkich telewizjach zadają głupie, bezsensowne pytanie: "po co ten film, komu jest potrzebny?"...
Zakładki