Ostatnio często obseruje poczynania twórców ludowych. Ci oryginalni zajmuja się swoim rękodziełem i poświęcają temu całą swoją dusze. Inni natomiast prowadzą "warsztaty" na które zwykle zapraszają ludzi z Warszawy i oczywiście wystawiają im stosowną cenę za usługę. Czemu ma służyć takie podejście do tradycyjnej sztuki ludowej, tym bardziej, że robią to ponoć rodowici artyści Bieszczad? Tam równiez rozwija się komercja? Czy "artyści" są sztuczni, nastawieni na łatwy zarobek zwykle nie związany z prawdziwą sztuką?
Może jestem niesprawiedliwa w swojej ocenie?
Zakładki