Nie mówię o odpowiedzialności bo głupoty ubezpieczyć nie można. Należy, tak jak na Słowacji, wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie od ewentualnej akcji ratunkowej. Koszty tam nie są duże. W przeliczeniu na złotówki to 1,5 pln dziennie lub 39 pln rocznie. Jeśli tam się udało to może i w Polsce wyjdzie (optymista:)).
Pozdrawiam
Jaro
Ten post wyraża moją opinię w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko mnie w dniu jutrzejszym ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez podania przyczyny.
Od kilku lat o tym mówię. Moim zdaniem zwiększy to bezpieczeństwo w górach. Szczególnie jeżeli chodzi o grupy zorganizowane. Ten przypadek nie jest odosobniony. Sama cos z dwa razy dzwoniłam do GOPR z prośbą aby pomogli grupie. Przykład: nauczycielka wprowadza dzieciaki z podstawówki na Otryt, zna Bieszczady jak własną kieszeń. Jednak gubi się. Dzwoni do ośrodka. Ośrodek do mnie. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie oni moga być. Jodeł na Otrycie jest sporo. Nauczycielka dzwoni do mnie, bo wpadła na genialny pomysł. Dzieciak wejdzie na jodłę i opisze mi okolicę. Wściekłam się i zadzwoniłam do goprowców. Pomogli, ktoś z Zatwarnicy po nich poszedł. Na szczęście dzieciakom nic się nie stało. Oberwałam zaś ja. Ośrodek przestał dawać mi zlecenia. Mógł stracić klienta. Takie przypadki zamiata się pod dywan. Sądzę, że gdyby były ubezpieczenia to wzrosła by świadomość nauczycieli jeżeli chodzi o bezpieczeństwo w górach.
A przewodnicy powinni wykupić OC. Właśnie będę musiała podreptać do PZU. Moja polisa jest na kilka milionów podzielonych na dwa. Pilotaż i przewodnictwo. Koszt niezbyt duży, kilkaset zł, a daje mi poczucie bezpieczeństwa.
A czemu Lucyno oberwałaś za to, że jakaś nauczycielka wyprowadziła dzieci w las? czemu nie Ty je tam zawiodłaś?
OC jest powszechne w wielu zawodach.
Pozdrawiam:)
Bo wezwałam GOPR. Dzieciaki o tym mogły powiedzieć w domu. Prestiż pani od polskiego może ucierpieć. Ośrodek może stracić, bo pani od polskiego obrazi się i więcej wycieczki szkolnej nie będzie.
Nie mam nic przeciwko nauczycielom. Wykonują często, gęsto kawał dobrej roboty. Niestety, wśród nich jest wiele osób cokolwiek niekompetentnych. Z większością wspaniale się współpracuje, to są moi stali klienci. Pomagam im przygotować wyjazdy chociaż często zdarza się, że nas nie zatrudniają. W ub. roku miałam kilka takich "nauczycielskich" kwiatków. Pani nie wie kto ja jestem, mój mąż jest doradcą tu pada nazwisko ekswicepremiera itd, itd. A bidne dzieci w krótkich spodenkach wają wejść w góry mimo tego, że pada i temperatura odczuwalna jest w granicach 10 stopni. W takich przypadkach chłopaki z GOPR są na wagę złota. Pańcie nie posłuchają przewodnika ale boją się goprowców, a raczej tego, że w razie kłopotów GOPR może poinformować dyr szkoły.
:) dobre
Rozśmieszył mnie związek przyczynowo-skutkowy:
GOPR-->rodzice sie dowiadują-->prestiż pani spada-->pani sie obraża-->dochody ośrodka spadają
Dla wielu ośrodków grupy szkolne to podstawa. Są od nich uzależnieni. Przykre ale prawdziwe.
Cieszę się, że Cię rozbawiłam.![]()
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki