Mój mąż prowadził jako przewodnik parę takich obozów dla młodzieży "wojskowej".
Ich kadra była o tyle mądrzejsza, ze właśnie zaangażowała przewodnika górskiego.
Co jemu się podobało, to fakt że pan major stwierdził na początku "młodzież ma dostać w d.... " no i mąż organizował im różne zabawy, biegi na orientację po sąsiednich jarach i pagórach, również w nocy.
Ale po to właśnie jest przewodnik, aby wiedzieć kiedy nie przeszarżować i kiedy należy skończyć, jak również jak daleko można dojść aby odwrót był jeszcze bezpieczny.
(chodziło o inny rejon - okolice Białego Dunajca, bo mój mąż nie ma uprawnień na Bieszczady)
Pozdrowienia
Basia




Odpowiedz z cytatem
Zakładki