Jeden z najwibitniejszych polskich rzeźbiarzy Xsawery Dunikowski zabił człowieka a niejaki malarz Niewiadomski zabił prezydenta Narutowicza.
Jeden z najwibitniejszych polskich rzeźbiarzy Xsawery Dunikowski zabił człowieka a niejaki malarz Niewiadomski zabił prezydenta Narutowicza.
Stały Bywalcu z całym przynależnym Ci szacunkiem "gdybając" załóżmy,że Armia Czerwona nie "wyzwala" Polski a czynią to wojska np. amerykańskie (kto kogo wyzwala nie było kwestią przypadku a tylko wypełnieniem ustaleń techerańsko-jałtańskich).Wtedy jestem pewien losy Polski potoczyłyby się zupełnie inaczej.Wystarczy spojrzeć na losy NRD/NRF.Oczywiście to sfera gdybania lecz osobiście żałuję,że żołnierze mieli czerwoną a nie białą gwiazdę.
Mnóstwo ludzi istnieje,ale takich co naprawdę żyją można wskazać palcem...
No Niewiadomski nie był raczej wybitnym malarzem.
Znany jest właściwie jedynie z faktu zabójstwa prezydenta.
Ja myślałam o innym przykładach:
Podobają mi się książki Bukowskiego, ale jako człowiek to musiał być wyjątkowo obleśny typ.
Podobnież Dostojewski był podobno wyjątkowo nieprzyjemną kreaturą, a na dodatek polakożercą. Co wcale nie umniejsza jego znaczenia dla literatury.
Takich przykładów można by podać mnóstwo.
Nietaktem byłoby nie napisać o Broniewskim.Człowieku,który kłaniał się bolszewikom do stóp nigdy nie będąc partyjniakiem.Pięknie o tym pisał Hłasko:
" Broniewski nie chciał rozpocząć dyskusji na temat wyboru swoich wierszy bez uprzedniego pokrzepienia się alkoholem; po strasznej walce wewnętrznej uległem jego prośbie. Dziwny to był człowiek; oficer legionów, komunista nie należący do partii, więzień naszych kapryśnych braci, najbardziej polski poeta, jakiego można sobie wyśnić - a komunizm potrzebny mu był tylko z jednego powodu; ponieważ on, Broniewski, najbardziej lubił pisać o komunizmie. Żadne inne względy nie mogły tu wchodzić w rachubę i nie interesowały go zupełnie. [...]
Dziwny to był pijak; mógł być śmiertelnie pijany i zataczać się z kąta w kąt, ale z chwilą kiedy ja mu deklamowałem na przykład "Ulicę Miłą" i pomyliłem się choćby o jedno słowo - Władysław Broniewski natychmiast korygował mnie i to w sposób dość ostry. [...] I był dziwakiem: kapitan legionów, kawaler orderu Virtuti Militari był dumny, że zdobył ten order walcząc przeciw bolszewikom, którym kłaniał się czapką do ziemi. Więzień Stalina, kiedy zapytawszy mnie, co o nim sądzę, usłyszał, że trudno mi go sądzić, ponieważ boję się bandytów, przed którymi nie ma gdzie uciec - dostał ataku furii... Nie to było ważne, że Ziutek Słoneczko wymordował ileś tam milionów ludzi i zbudował największy na świecie obóz koncentracyjny, nie to było dlań ważne, iż on sam siedział w więzieniu sowieckim - ważne było dlań jedynie to, że on, Władysław Broniewski, napisał wiersz na cześć człowieka, którego ja obraziłem. Pobiegł na górę dygocząc z wściekłości; po jakiejś chwili zbiegła na dół przerażona służąca i powiedziała mi, abym wynosił się natychmiast, ponieważ pan Broniewski jest pijany i dzwoni do Urzędu Bezpieczeństwa. Złapałem palto i raźno wybiegłem w mrok."
Mnóstwo ludzi istnieje,ale takich co naprawdę żyją można wskazać palcem...
Davsonie:
1. Oczywiście, gdyby Polskę wyzwolili w latach 1944/45 Alianci Zachodni, moje "gdybanie" traci sens - jako w ogóle bezprzedmiotowe. Ale ja sobie "pogdybałem" przy innym, niestety realnym - bo sprawdzonym historycznie - założeniu.
2. Nie jestem znawcą biografii i twórczości Wł. Broniewskiego, więc nie będę się mądrzył. Ale wiem, za co uwięziło go NKWD. Za następujący wierszyk, krążący po Lwowie w latach 1939 i 1940:
I byłby nowy Grunwald,
I byłyby nowe Płowce,
Gdyby nie te bombowce
I gdyby nie te czołgi
- znad Wołgi !
Serdecznie pozdrawiam
Stały Bywalec.
Pozdrawia Was także mój druh
Jastrząb z Otrytu
a to ? nie jest piękne:Kochałbym cię (psiakrew, cholera!),
gdyby nie ta niepewność,gdyby nie to, że serce zżerazłość, tęsknota i rzewność.Byłbym wierny jak ten pies Burek,chętnie sypiałbym na słomiance,ale ty masz taką naturę,że nie życzę żadnej kochance.Kochałbym cię (sto tysięcy diabłów),kochałbym (niech nagła krew zaleje!),ale na mnie coś takiego spadło,że już nie wiem, co się ze mną dzieje:z fotografią, jak kto głupi, się witam,z fotografią (psiakrew!) się liczę,pójdę spać i nie zasnę przed świtem,póki z grzechów się jej nie wyliczę,a te grzechy (psiakrew!) malutkie,więc (cholera) złości się grzesznik:że na przykład, wczoraj piłem wódkęlub że pani Iks - niekoniecznie.Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierny,taki, co to "ślady po stopach"?...Moja miła, minął październik,moja miła (psiakrew!), mija listopad.Moja miła, całe życie mija...Miła! Miła! - powtarzam ze szlochem...To mi życie daje, to zabija,że ja ciągle (psiakrew!) ciebie kocham.albo tu http:// www.jacek-jarecki.blog.onet.pl/2,ID168414177,index.html takie jesiennie bieszczadzkie
Ostatnio edytowane przez Krzysztof Franczak ; 28-02-2008 o 20:48
Jako dziecko poznałam większość naszych Wielkich. Nasunęła mi się pewna myśl. Mój ulubiony wiersz.
http://tekstpiosenki.emuzyka.pl/1890/10.html
"Bar pod zdechłym psem Broniewskiego"
O wiele lepiej od Michała Bajora interpretuje ten wiersz Broniewskiego...Rycho Szociński!
WUKA
www.wukowiersze.pl
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki