Popatrz jak to jest ?!
Jeśli tak ciężko idzie mi pisanie tej relacji, to z jakimż mozogłem pokonywałem kolejne metry w górę dążąc na szczyt.
Gdyby nie pora roku , to minęłyby mnie wszystkie ślimaki
Idąc zastanawiam się czyż nie jestem jak ten cień. Coś co jest , ale tak naprawdę tego nie ma , to tylko ułudna chwila w bezmiarze czasu i przestrzeni.
Jakaś postać na śniegu, ale czy zostawi swój ślad na ziemi ?
Idę tą trasą kolejny raz, ale wciąż jest inaczej, tylko Tarnica niezmiennie dumnie wznosi się wyniośle, ale nie przesłoni mi mej miłości, rozciągniętego po prawej Pasma Pikuja
.
.
Gdy idzie się samotnie, krok za krokiem mimowolnie myśli zadają pytania bieżące, co ja tutaj robię ?
Jak to co ?
Idę do góry, aby dojść do grani która wydaje się coraz bliższa
...ale po co to ? przecież tyle razy już tu byłem (nie wspomnę o podejściach niezrealizowanych)
.
.
a może to słońce dzisiejsze , świeci nad doliną Wołosatego wydobywając kolejne szczyty na wschodnich rubieżach.
Jakże się cieszyłem mogąc je kiedyś po kolei zdobywać, dziś zostaje satysfakcja, ale tylko na prywatny użytek , a szkoda.
.
.
Na grani powitał mnie mocny wiatr, jak to bywa na grani. Trzeba było założyć kaptur i zmienić kierunek.
Teraz czas na najwyższy szczyt Połoniny Caryńskiej.
Zlodowaciała pokrywa śnieżna ułatwia dotarcie tam, widać ślady tych którzy niedawno szli tym szlakiem.
Na szczycie zaplanowałem odpoczynek, ale pod nawałem wiatru wycofałem się kilka metrów na południowe zbocze i mogłem dokonać kulminacyjnego działania
Otworzyłem to co przyniosłem , nalałem w ulubione szkło i zasiadłem na czymś miękkim i suchym kontemplując wokół widoki
Wszystko było moje.
.
.
Wszystko było moje, .... nie to, że nie chcę się podzielić, nie , nie to.
Po prostu jak okiem sięgnąć, na błyszczących bielą połoninach nie widać było żadnych ruchomych punkcików
Czyż można mieć lepszy moment, aby na własnym kołowrotku kliknąć kolejny trybek pokazujący ze jest się o rok starszym ?
Zakładki