hmm...ale jak tu tę "możliwość długiego pobytu" przepuścić przez ubogie 26 dni urlopu? I na dodatek, kiedy chciałoby się też jakieś inne plany wyjazdowe zrealizować? Nie mogę pojechać na weekend w Bieszczady (bo świadomośc, że natychmiast po przyjeździe muszę się zbierać w drogę powrotną tylko niepotrzebnie rozdrażnia), nie mogę rano po przebudzeniu stwierdzić - jaki piękny dzień, pakuję plecaczek i jaaadę! -a wieczorem wracam.
Jeśli chcę pojechać w Bieszczady w przyszłym roku muszę to zaplanować teraz (a nalezę do tych, których nadmierne planowanie nudzi i wnerwia...).
Ale...
masz rację też w tym, że jeśli już to zaplanuję i czekam i jadę tam na dni kilkanaście, to smak tej podróży w TAMTĄ stronę i pobyt TAM jest dla mnie wyjątkowy. Do tej pory pamiętam trwające dobę zwykle z dużym okładem podróże pociągiem. W Rzeszowie pociąg zwalniał jeszcze bardziej i do Zagórza jechało się 5 godzin...a i tak zawsze myślałam, że Ci w Rzeszowie to mają fajnie - tak blisko...
do tej pory Wam zazdroszczę...
Zakładki