Ejjj Waldi:)) no chyba bez sensu jest brac w Bieszczady rower i liczyc że będzie płasko? heheheh
Hej Mieszczuchy!
Zaprawionych Turystów też nie słuchajcie, widziałem kilku takich: bełkoczą bez sensu albo spivaja i zionie im z pysków. Posłuchajcie swoich serc i nóg, jak są rozkołatane i bolą – zatrzymajcie się, popatrzcie na świat… jak się uspokoją ruszajcie dalej szanując się i rozumiejąc wzajemnie…
Prorokiem nie jestem bo Bóg mnie stworzył heretykiem ku swej uciesze, ale spróbuję:
Następnego dnia po udanej wedrówce ku Woli Górzańskiej und zurick i miłym wieczorku w barze „U Mariusza” prorokuję, że nie macie ani zakwasów, ani „syndromu dnia poprzedniego”. Słonko swieci porannie i rześko… za oknem miejski baligrodzki kogut drze dzioba.Śniadanko pożywne pluska się w kwasie solnym waszych sytych żołądków. Ewa z Bartkiem patrzą sobie w oczy i już wiedzą:) … Wsiadają w pośpiechu na bicykle (jeno wprawnym okiem oceniając stan hamulców, Bartek ma w sakwach zapasowe bo wie że w górach szybko się ścierają:D )
I z radosnym pragnieniem pochłaniania przestrzeni gnacie z prędkościa ekonomiczną tym razem na północ.
Mijacie sobie jeden kościół, potem drugi…potem trzeci…jak to w małych miasteczkach, normalka:) dolatujecie do Mchawy, tam zwalniacie bo skręcacie na Kiełczawe i Kalnicę. Po drodze mieszanka domów starych i nowych. Jest całkiem równo tylko ciagle trochę pod górkę. Za Kiełczawą na przełęczy odpoczywacie i patrzycie na widoki „w strone kierunku” południowo wschodniego. Potem zjazd do samej Kalnicy. I tu znów dylemat asfalt czy szutrówka? Hehe jaaasne że asfalt:) Jedziecie zatem w prawo podziwiając relikty PGRowskiej gospodarki. Przy końcu wsi samotny mur, przy murach zaś lektura na trzech tablicach, poczytacie to się dowiecie:) potem za mostkiem czeka na was piękny RÓWNY i gładki asfalt do Seredniego Wielkiego. Tamoj macie sklepik z miłą panią, gdzie możecie się zaopatrzyć w rozmaite tynktury. Polecam bez obaw bo sam tam zawsze zaglądam. Potem dalej asfaltem pod górke i z górki. Nie rozpędzajce się. Po prawej domki po lewej przystanek i cerkwisko . Oglądacie, czytacie napis na krzyzu poczym idziecie do przystanku PKS klękacie i gorącym całusem zegnacie asfalt… Naprzeciwko miedzy płotami macie drogę na Choceń. Jedziecie ile się da, a jak się nie da prowadzicie rowerki… WARTO. Choceńską drogą podchodzicie sobie pomiędzy powoli i przyjemnie Do krawędzi lasu nad Cisowcem, skręcicie w lewo, ale najpierw klapniecie na łące, bo grzechem jest przemknąć i nie popatrzeć na to co zobaczycie… Dla mnie jeden z piękniejszych widoków tych górów Kapuścianych…
Jadąc w lewo 50 metrów koło ambony wkraczacie na wyraźną widokową nową drogę wyłozoną tłuczniem. Jakby zanosiło się na burze majową 150 metrów na zachód od ambony macie wiatkę. Droga już cały czas z górki zaprowadzi was do Cisowca a potem do Baligrodu asfalcikiem…Do „Mariusza” na piwko… Dla odwracaczy kierunków: trasa dozuje wrażenia narastająco i kończy się miłym szumem wiatru w uszach…Niemal do samego Biełogrodu ...tyle w skrócie
PS dzięki Bertrand za erratę choc opcja rosolińska dla orłów aktualna
Zakładki