Nie wiem czy kogoś interesuje, bo widzę, że wątek dość starawy, natomiast co sie tyczy Andrzeja to powiem szczerze, ze myslalam, ze po jego wyjeździe juz go w Bieszczadach nie zobacze. Spotkalam go przypadkowo w tym roku w Cisnej na Zlocie Zakapiorów, jak zawsze w swoim kapeluszu i nieodmiennie z gitarą na ramieniu. Wyglądał dobrze i myśle, ze troszkę odżył, został bardzo ciepło przywitany. potwierdził, ze prowadzi knajpę na Syberii, gdzie dokładnie-nie wiem, bo nie dopytałam Powiedział też(nie wiem jak to dokładnie wygląda), że nie jest prawdą, ze sprzedał knajpę w Ustrzykach. Zapytałam czy wróci, lub czy chcialby. Powiedział, ze chciałby i liczy na to, ze tak sie stanie, ale jeszcze nie teraz...Tak czy inaczej żyje(bo różne pogłoski da sie tam usłyszeć:nie żyje, w więzieniu i to u samego źródła, czyli w jego dawnej kanjpie...;/), ma sie w miare dobrze i Bieszczady odwiedza.
Co do jego knajpy w Ustrzykach nie wiem jakie Wy macie odczucia, ale mnie żal za serce ściska jak tam wchodzę. Najczesciej wchodzę tylko po to by znajomym, którzy nie znają pokazać dawne kultowe miejsce w Ustrzykach-czyli jego knajpę i zdjęcia.To jedyne co mi sie podoba tam-to, ze zostawili Jego zdjęcia na ścianach a reszta- ŻAL...chyba więcej mowić nie muszę, kto był ten widział...
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko :)))
Zakładki