Sąsiadów to lepiej nie pytać, o ich wzajemnych stosunkach nie można powiedzieć, że była to zdrowa konkurencja, a raczej "wojenna ścieżka". Rodzaj walki z wiatrakami. Z jednej strony miejsce rozreklamowane w necie /choćby tu/, podające to, o czym marzy turysta przyjeżdżający choćby ze stolicy. A z drugiej "zakapior" z bagażem bieszczadzkiej legendy, z bajkami i pieśniami, ale nie koniecznie kłaniający się w pas z miłym uśmiechem.
Szkoda... oj Derty Twoje fajerwerki mogły się okazać małym kamyczkiem lawiny...
Zakładki