Z moich ostatnich informacji wynika, że Anrzdej Lach po tragicznych zimowych wydarzeniach rodzinnych ,sprzedał wszystkie swoje posiadłości (w Ustrzykach Górnych i nad Soliną) i postanowił kresu swoich dni dożyć na Syberii.Różne były opinie na tym forum o Andrzeju, ale ja osobiście bardzo go lubię a wraz z jego wyjazdem zniknie pewna cząstka Bieszczadu, zostaną tylko wspomnienia ( nie tylko moje...). Mam nadzieję , że zostanie w Ustrzykach ten kącik z ogniskiem, gdzie będzie można usiąść i przy blasku ognia i dźwieku gitary zaśpiewać dla Andrzeja jego ulubione piosenki :" Tyż mene "i oczywiście :"Czom ty ne pryjszoł".Szerokiej drogi Andrzeju...