Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 23

Wątek: Turystyka stosowana

  1. #1

    Domyślnie Turystyka stosowana

    http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...EKEND/70719013 Niby stara sprawa a jednak powracająca jak bumerang.

    Turysta płaci i idzie w krzaki
    Turysta płaci za parkowanie samochodu i wejście do Parku. Nie znajdzie normalnej ubikacji, a na szlaku - kosza na śmieci.


    Ruch turystyczny w Bieszczadzkim Parku Narodowym wzrasta, lecz wciąż brakuje sanitariatów i parkingów. Szlaki pozbawione są koszy na śmieci, w punktach kasowych nie można kupić wody do picia. Ponoć winien jest dyrektor BPN, który mnoży zakazy. Ale jego polityka ma też zwolenników.

    Środek tygodnia, parking na Przełęczy Wyżniańskiej. Za godzinę postoju osobowego auta - 1,5 zł. Kierowca busa musi zapłacić 2 zł, a autokaru 4 zł.

    - Co to za parking, kawałek klepiska - denerwuje się właściciel peugeota z gdańską rejestracją, macha ręką i odjeżdża. Pracownica punktu kasowego zdziwiona pokrzykuje: - A u siebie w mieście też pan nie płaci?!

    Inni zmotoryzowani w milczeniu parkują, kupują bilety wstępu na Małą i Wielką Rawkę (4 zł) i maszerują w góry. Wśród nich trójka młodych Niemców. Są zachwyceni Bieszczadami, w weekend byli na Tarnicy, a chcą zaliczyć pozostałe połoniny. Żar leje się z nieba, 35 stopni w cieniu, lecz Niemcom to nie przeszkadza. Przeszkadza im, że napotykają na dzikie wysypiska śmieci.

    - To nie do pomyślenia, żeby tak niszczyć przyrodę - mówi turysta znad
    Renu.







    Nie ma koszy i kultury

    Jego polski towarzysz twierdzi, że ludzie by pewnie tak nie śmiecili, gdyby na szlakach były ustawione kosze. Inny jest zdania, że to nie kwestia koszy, tylko kultury. - Przecież chyba można opakowania po kanapkach i puste butelki schować do reklamówki. Po zejściu z gór wyrzucić do kontenera.

    Dlaczego idąc na połoniny nie widać pojemników na odpadki?

    - Żeby zapach resztek jedzenia nie przyciągał zwierząt - wyjaśnia dr Tomasz Winnicki, dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

    - I żebyśmy kiedyś nie mieli takich problemów jak w Tatrach, gdzie niedźwiedzie spacerują po ścieżkach niczym turyści - dopowiada parkowy strażnik.

    W języku naukowym nazywa się to synantropizacją, czyli takim zachowaniem zwierząt, które ogranicza ich dzikość, a coraz bardziej przyzwyczaja do obecności ludzi, którzy je karmią.

    - To żadne novum, o tym powinien wiedzieć każdy turysta - twierdzi dyr. Winnicki.

    Uważaj, bo wejdziesz w g…o

    Odwiedzających Bieszczady irytuje, że dotąd park nie postarał się o nowoczesne sanitariaty.

    - Idzie człowiek, cieszy się widokami, a w trawie co rusz gówno - kręci głową Sławek spod Zamościa. - Nie dziwię się ludziskom, że załatwiają się w krzakach. Do sławojki też bym nie wszedł, zabiłby mnie smród.

    Władze BdPN mają świadomość, że problem ubikacji jest wagi pierwszorzędnej. Czas drewnianych budek z dziurą w desce dawno powinien minąć, ale...

    - Pieniądze, pieniądze, pieniądze - wyrzuca jednym tchem Tomasz Winnicki. - Gdybyśmy je mieli, dawno stałyby nowiutkie ubikacje i prysznice. Kiedyś będą, ale sam park takiemu wyzwaniu nie podoła.

    Wizja przyszłości

    A plany są, i to nie byle jakie. Na dowód dyrektor rozkłada w sali konferencyjnej plansze z rozrysowanymi inwestycjami. W Górnej Wetlince zostaną zburzone trzy budynki z azbestu. Na malowniczej polanie z widokiem na pasmo połonin mają powstać pola namiotowe, utwardzony tłuczniem parking (żadnego asfaltu! - podkreśla dyrektor), sanitariaty z natryskami, wiaty na ognisko, oczyszczalnia ścieków, domki kempingowe, restauracja. Będą odbywać się koncerty muzyczne, ale najwyżej dla 200 osób.

    Bereżki. Oczyszczalnia już jest, lecz brakuje WC (nie licząc sławojki).

    - Też będzie - obiecują w BdPN - a do tego prysznice i dwa pola namiotowe, osobno dla turystów plecakowych i osobno dla zmotoryzowanych.

    Bukowiec. Teraz samochody parkują na łączce, ale park chce utwardzić teren, podciągnąć wodę do budynku sanitarnego i wybudować małe wiaty ochronne (przed deszczem, żeby w spokoju się posilić, rozpalić ognisko).

    - Dużo większe zadanie czeka nas w Wołosatem - pochyla się nad planami Tomasz Winnicki. - To centrum parku, a wciąż straszy tam poigloopolowska architektura. Na tle Tarnicy wygląda koszmarnie, jednak sobie poradzimy. Nawet z najbrzydszego budynku zrobimy cacko.

    Ustrzyki Górne. W planach nowoczesny parking z zapleczem sanitarnym w pobliżu Kremenarosa, wiata na ognisko nad potokiem Wołosaty oraz chodnik przy głównej drodze wzdłuż barów i sklepów.

    Berehy Górne. Tu już coś się dzieje. Jest spory parking (drugi w przygotowaniu), zmieniono miejsce wejścia na szlak na Połoninę Wetlińską.

    - To była konieczność - tłumaczą w BdPN. - Turyści wchodzili na ścieżkę wprost z drogi wojewódzkiej. To niebezpieczne.



    Skąd wziąć pieniądze?

    Wszystkie te inwestycje pochłoną ok. 30 mln zł. Skąd park weźmie taką sumę?

    - W maju nasze plany przedstawiłem władzom wojewódzkim i radzie naukowej BdPN - zdradza Winnicki. - Powiedziałem, że instytucja chroniąca przyrodę nigdy nie będzie mogła sfinansować takiego przedsięwzięcia. Ze sprzedaży biletów na połoniny nie wystarcza nawet na utrzymanie szlaków.

    Według szefa bieszczadzkiego parku, tylko wspólnymi siłami można pobudować infrastrukturę turystyczną. Dlatego uważa, że Urząd Marszałkowski i wojewoda powinni pomóc przyrodnikom zdobyć pieniądze. Bo park to dobro narodowe, a skoro lubimy chwalić się Bieszczadami w folderach promocyjnych, w telewizji, to powinniśmy w nie inwestować.

    Mineralnej nie sprzedam

    Na razie władze BdPN muszą przekonywać turystów, że mają od nich większą wiedzę i dlatego mnożą zakazy. Na przykład zakaz sprzedaży napojów chłodzących w punktach kasowych. W ubiegłym roku spragniony piechur mógł tam kupić wodę mineralną, a głodny posilić się choćby czekoladą.

    - Stanęliśmy jak wryci, kiedy pani w budce z mapami na Przełęczy Wyżniańskiej poinformowała, że już nie wolno jej handlować - mówią Bogdan i Kamila z Warszawy.

    Decyzji dyrektora nie pojmuje także Krzysztof Stachowicz, przewodnik: - Nie można pozbawiać turystów możliwości nabycia wody w pobliżu szlaków. Zamiast wymyślać bariery, trzeba tworzyć udogodnienia. W końcu płacą za wyjście w góry.

    Tomasz Winnicki: - Oferowanie artykułów spożywczych w prymitywnych warunkach, gdzie nie ma lodówki, zawsze jest niebezpieczne. Ukróciłem handel, bo nie potrzebuję kłopotów z sanepidem. Tam sprzedawano również słodycze. Kto z handlujących miał badania lekarskie?

    Postawę szefa BdPN chwalą Małgorzata i Jacek ze Szczecina: - My tu nie przyjeżdżamy po to, by w każdym miejscu znaleźć sklep, lecz żeby odpocząć. Turysta powinien wiedzieć, że trzeba wziąć do plecaka wodę i jedzenie.

    Psiakom wstęp wzbroniony

    Kolejny problem: zakaz wprowadzania psów, zapisany w ustawie o ochronie przyrody. W bieszczadzkim parku nie ukrywają, że to sprawa delikatna. Co turysta ma zrobić z psem, jeśli chce pójść na wycieczkę w góry?

    - Zastanawiamy się, czy nie stworzyć czegoś na wzór przechowalni dla domowych czworonogów, ale na konkrety za wcześnie.

    W sieci internauci za szlaban dla psów nie pozostawiają na władzach BdPN suchej nitki. Winnicki przyjmuje krytykę ze spokojem: - Dopóki przepis istnieje w ustawie, muszę go przestrzegać.

    Wjeżdżało 360 samochodów na godzinę

    Znacznie większą bolączką dyrektora niż spory o sprzedaż wody czy zakaz wprowadzania psów, są samochody. W długi majowy weekend w parku przeprowadzono badania natężenia ruchu kołowego. Jednego dnia (między 10 a 15) od strony Wetliny wjeżdżało do BdPN 360 pojazdów na godzinę.

    - Na obszarze chronionym mamy wielkomiejski ruch - mówi z zatroskaną miną dyrektor. - Auta nie mieściły się na parkingach, kierowcy musieli stawać wzdłuż jezdni i to z obydwu stron. Teraz jest podobnie, zwłaszcza w soboty i niedziele.

    Co to oznacza? Że dyrekcja parku może stanąć przed dylematem: pogodzić się z sytuacją do czasu wybudowania nowych parkingów, czy nie wpuszczać w granice BdPN połowy samochodów.

    - Nie chcę zasiewać wśród turystów ziarna niepokoju - uśmiecha się Winnicki. - Taka decyzja nie może być podjęta bez konsultacji z samorządami i przedsiębiorcami prowadzącymi interesy na obszarze parku.


    Krzysztof Potaczała
    Ostatnio edytowane przez Krzysztof Franczak ; 05-04-2008 o 13:40

  2. #2
    Bieszczadnik
    Na forum od
    01.2006
    Postów
    1,823

    Domyślnie Odp: Turystyka stosowana

    No cóż, odwieczny problem.

    Tak się zastanawiam jeno, czy nawet gdyby postawić te kosze na śmieci, to czy cham, który rzuca je dziś w krzaki trafi jutro do kosza?
    Dla wielu ludzi zniesienie śmieci "na dół" nigdy nie stanowiło problemu.

    Inna sprawa z tymi toitojami - nas..ć se w kieszeń i znieść na dół nie można.

    Myślę, że trza będzie krzyżyk postawić nad kilkoma miejscami i na "straty' je spisać, pogodzić sie z degradacją środowiska, gdy już wszystko zadeptane będzie asfaltem polać, a i z synantropizacją sie pogodzić, która zresztą i tak postępuje.
    Infrastrukturę pobudować i tłumy co sezon witać.


    Zrównoważony w końcu rozwój mamy....choć chciałoby się go z równowagi wytrącić czasem....

    Pozdrawiam:)

  3. #3
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,824

    Domyślnie Odp: Turystyka stosowana

    Cytat Zamieszczone przez vm2301 Zobacz posta
    Inna sprawa z tymi toitojami - nas..ć se w kieszeń i znieść na dół nie można.
    Jakbyś chciał zrobić spływ kanionem Kolorado,to musiałbyś się "wylegitymować" torebkami na kupala,jedna dziennie.Na dodatek przy wyjściu by sprawdzono czy nie oszukałeś...
    Pozdrav

  4. #4
    Bieszczadnik
    Na forum od
    08.2006
    Postów
    62

    Domyślnie Odp: Turystyka stosowana

    Cytat Zamieszczone przez Browar Zobacz posta
    Jakbyś chciał zrobić spływ kanionem Kolorado,to musiałbyś się "wylegitymować" torebkami na kupala,jedna dziennie.Na dodatek przy wyjściu by sprawdzono czy nie oszukałeś...
    W Polsce to nie przejdzie. A jak już ktoś wpadłby na taki pomysł to pewnie wyzwano by go od kretynów, idiotów lub przy użyciu innego rodzaju słownictwa używanego zazwyczaj w sytuacji nerwowej :)

    Co do przyzwyczajania się zwierząt do ludzi, to przypomina mnie się sytuacja z zeszłego roku z podejścia pod Połoninę Caryńską, gdy usiedliśmy sobie przed wejściem do lasu aby się posilić, to po chwili pojawił się lis i cały czas krążył wokoło nas, nie objawiając przy tym zbytnio strachu przed nami. Trwało to do czasu aż nie ruszyliśmy dalej. Pewnie czekał aż go czymś poczęstujemy...

  5. #5
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Turystyka stosowana

    Przyjeżdżam rok rocznie i denerwuje mnie hamstwo niektórych "turystów"? co pełne butelki wnoszą na górę a pustych znieść się nie chce. Ale wcale nie tęsknię za pomysłami które mają "cywilizować" bieszczady. Zakochałem się w tym miejscu właśnie dlatego, że jest inne jak pozostałe miejsca w Polsce, bo można się tam poczuć jak traper, bo można tu poczuć trochę dzikości przyrody i można tam w ciszy i spokoju zastanowić się nad samym sobą. To są wartości, których nie chciałbym stracić poprzez wprowadzanie tzw. "cywilizacji". Znam takich, którym bieszczady się nie spodobały, bo nie było sklepów, masy ludzi itp. atrakcji turystycznych. Niech bieszczady zostaną takie jakie są. A są wyjątkowe.

  6. #6

    Domyślnie Odp: Turystyka stosowana

    Cytat Zamieszczone przez Pyra.57 Zobacz posta
    Przyjeżdżam rok rocznie i denerwuje mnie hamstwo niektórych "turystów"? co pełne butelki wnoszą na górę a pustych znieść się nie chce. Ale wcale nie tęsknię za pomysłami które mają "cywilizować" bieszczady. Zakochałem się w tym miejscu właśnie dlatego, że jest inne jak pozostałe miejsca w Polsce, bo można się tam poczuć jak traper, bo można tu poczuć trochę dzikości przyrody i można tam w ciszy i spokoju zastanowić się nad samym sobą. To są wartości, których nie chciałbym stracić poprzez wprowadzanie tzw. "cywilizacji". Znam takich, którym bieszczady się nie spodobały, bo nie było sklepów, masy ludzi itp. atrakcji turystycznych. Niech bieszczady zostaną takie jakie są. A są wyjątkowe.
    I dlatego należałoby - chociaż to pomysł wielce ryzykowny- niektóre miejsca zamknąć dla ruchu samochodów, tak przecież jest w Tatrach. Można wtedy rozbudowywać atrakcje na obrzeżach parku. Dlaczego np . nie można napisać projektu unijnego ,który chroniąc park pozwoliłby rozwijać się obrzeżom.Wtedy dyrektor nie narzekałby na brak pieniędzy.

  7. #7
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie Odp: Turystyka stosowana

    Browar napisał
    Jakbyś chciał zrobić spływ kanionem Kolorado,to musiałbyś się "wylegitymować" torebkami na kupala,jedna dziennie.Na dodatek przy wyjściu by sprawdzono czy nie oszukałeś...
    Podoba mi się to. Proponuję aby jak najwięcej osób tak postępowało.
    Ale co zrobić z torebkami po zejściu ze szlaku ....?
    Może złożyć je przed drzwiami dyrektora parku ????
    O ! to byłoby dobre miejsce.

  8. #8

  9. #9
    lucyna
    Guest

    Domyślnie Odp: Turystyka stosowana

    Od kiedy to w parkach narodowych są kosze na śmieci? Szczególnie w parkach na terenie których żyją niedźwiedzie. Nie przesadzajcie.

  10. #10
    Bieszczadnik Awatar Piotr
    Na forum od
    09.2002
    Postów
    2,605

    Domyślnie Odp: Turystyka stosowana

    Cytat Zamieszczone przez Krzysztof Franczak Zobacz posta
    I dlatego należałoby - chociaż to pomysł wielce ryzykowny- niektóre miejsca zamknąć dla ruchu samochodów, tak przecież jest w Tatrach.
    Sorry, ale gdzie w zasięgu parku można zamknąć coś dla samochodów, skoro wszystko kręci się wokół obwodnicy? Drogę do Bukowca? Drogę do Wołosatego? Przeskok Berehy - Nasiczne? Coś jeszcze? :) I w jaki sposób miałoby to wpłynąć na rozwój tychże "obrzeży"? Pewne miejscowości są przelotowe i przelotowe zostaną, bo widzę że o to tu chyba biega. Jak ktoś chce iść na Wetlińską - to pójdzie, nawet jak będzie musiał iść 5km dalej. Ci co chcą iść do "MOKa" to idą asfaltem aż się kurzy i nie narzekają i jeszcze się cieszą że byli :) Raczej większy pożytek byłby z zamknięcia jakiegoś najbardziej newralgicznego szlaku, itp.
    Cytat Zamieszczone przez Krzysztof Franczak Zobacz posta
    Można wtedy rozbudowywać atrakcje na obrzeżach parku.
    Obrzeża parku to nie 20-30km od niego. Tam zatrzymają się tzw. "wczasowicze" i ci, którym brakło noclegów bliżej "gór", inni nawet jak wybudujesz im mega-atrakcję to chętnie ją obejrzą/skorzystają i pojadą dalej.

    BTW: najbardziej mnie śmieszy u tych co to domagają się koszy na śmieci w górach, szaletów na szczycie, baru co 500m, parkingu (najlepiej na Siodle albo na Orłowicza im zrobić 5 poziomowy, nie będą musieli daleko chodzić) itp - że oni jeżdżą w Bieszczady bo te są ... dzikie :D I jeszcze opowiadają po powrocie znajomym jaka to dzicz :D
    Piotr
    Twoje Bieszczady - przewodnik po regionie
    Komańcza i okolice - serwis turystyczny

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Turystyka w Bieszczadach - Ankieta!!!
    Przez anetka88 w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 13-08-2011, 19:38
  2. Turystyka zrównoważona
    Przez lucyna w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 72
    Ostatni post / autor: 09-08-2007, 19:53

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •