...odwiecznym prawem natury.... wyobraź sobie samca otoczonego przez kilka samic (niekoniecznie w pełzającym gatunku, może być homo ledwie sapiens) ...jadu że hoho
...odwiecznym prawem natury.... wyobraź sobie samca otoczonego przez kilka samic (niekoniecznie w pełzającym gatunku, może być homo ledwie sapiens) ...jadu że hoho
nie wiem czy żartujesz, czy nie :) bo to z reguły podczas godów parę(naście) samców walczy o samicę, lecz jadu przy tym nie używają
Kropek to kpiarz.
Także nie spotkałam się z informacją o rzekomej zwiększonej zawartości jadu w okresie godowym.
Wiem tylko, że w okresie godowym "zwiększa się" dymofrizm płciowy. Samce mają jaśniesze ubarwienie i jaskrawszą tzw. wstęgę kainową. Walczą o samice oplatując się wokół siebie i rywale starają się ''rozłożyć na łopatki" tzn. przycisnąć głowę konkurenta do ziemi. Pokonamy samiec ucieka.
Dostałam kilka e-meili od miłośników gadów i medyków. Co mnie zaskoczyło. Ponoć zmije są delikatne, bardzo wrażliwe na zranienia mechaniczne.
Tak, bardzo łatwo uszkodzić ich kręgi szyjne przyciskając je do ziemi podczas łapania, przez co nie chcą jeść (a raczej nie mogą) i w ośrodkach do których są odławiane szybko padają. Dlatego jeśli już po coś łapać, to jak najdelikatniej i najlepiej nie przyciskać ich do podłoża. Osobom które mają zamiar żmije przenosić, czy to z podwórka od bawiacego się dziecka, czy to do zrobienia zdjęcia polecam zaopatrzyć się w hak ofiologiczny.
Jola Harna biolog, która non stop ma te nieszczęsne żmije na podwórku robi cos innego.
Ma dużą plastikową beczkę. Gdy widzi żmiję daje beczkę w jej pobliże i tupie. Zaniepokojone zwierzę chowa się do kryjówki. Jola nakrywa beczkę i wynosi ją daleko od domu i zostawia. Gad opuszcza schronienie i po kłopocie.
Ja w podobny sposób usuwać pszczoły i osy z domu. Jestem alergikiem i panicznie ich się boję. Biorę szklankę i kartke papieru. Zaniepokojony owad siada na szybie. Nakladam szklankę, a następnie nakrywam ją papierem. Wynoszę i wypuszczam na podwórku.
Mam też zaskrońce w ogrodzie. Ktoś mi chyba zabił taką dużą, troszeczkę już oswojoną samicę. Nie widzę jej już od roku. Pojawiły się młode. Niestety, koty nad nimi się znęcają. Potrafią w kilka otoczyć zaskrońca i czekają aż przyjdzie pies. Pies szczeka, zaskroniec syczy i awantura w domu gotowa. Ja ingeruję i zabieram to moje tatałajstwo do mieszkania.
..a ja polecam trzymać pawie... tez sobie z gadami radzą, i myszami...
..a w Starym Łupkowie parę lat temu był piesek co odławiał żmije.. był tak często ukąszony że przestał reagować na jad...
ciekawe w jakim stanie była wątroba tego psa :)_ zapewne w podobnym do wątroby człowieka po paruletnim "waleniu dykty"
...żyje do dzisiaj... biega po Lublinie... wątroby mi nie pokazywała bo się wstydzi zadzierać skórę... a tak wogóle to wabi się Sotnia...
jako,ze temat ciekawy,uderzylem do pierwszej z brzegu hodowli grzechotnikow....
moim zdaniem kolesie tam pracujacy,z calym szacunkiem,lepsze rozeznanie w temacie,niz nasi lekarze...stronka,niestety,po niepolsku...
http://www.wf.net/~snake/firsbite.htm
pozdrawiam
Chciałbym zauważyć że grzechotniki mają inny jad niż żmije. Ponadto wyczytałem w tym tekście zalecenia o zastosowaniu prądu elektrycznego w miejscu ukąszenia, toż to herezja :)
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki