No i kilka zdań w charakterze obiecanego epilogu:
1. Dołączamy się do głosów zachwytu opiewających wetlińską "Łukę" - zarówno jej standard, jak i atmosferę. Skomplementować trzebaby w zasadzie każdy aspekt pobytu, ale dość wspomnieć, że gospodarze reprezentują unikalny, ten najbardziej pożądany typ gościnności, czyli połączenie serdeczności z dyskrecją i zdrowym dystansem.
2. Wyrazy głębokiego uznania dla księdza Piotra. Po prostu normalny, ludzki duchowny - tylko tyle i aż tyle. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale możecie - notabene - wierzyć na słowo
3. Okazało się, że oprócz bezpośrednich uczestników chrztu mieliśmy sporą grupę kibiców w całkiem bliskim sąsiedztwie. O włos w Łopience minęliśmy się z Henkiem, ale dzięki niemu mamy na fotce piękny pejzaż z naszą cerkiewką. Otarliśmy się także o osobnika, który objawił się na forum pod nickiem Luciu. Również dziękujemy za fotki - zdjęcia warszawianek, które przyjeżdżają w Bieszczady w sukniach i szpilkach, również nam sprawiły sporo radościA po powrocie z Łopienki do "Łuki" okazało się, że w tak zwanym międzyczasie do gospodarzy dzwonili Barszczu i Iras (pozdrawiamy!), którzy już wiedzieli, że w Łopience jest chrzest. Podsumowując - jeśli kogoś zainspiruje nasza przygoda, to będzie nam bardzo miło i polecamy serdecznie, jednak nie łudźcie się, że bieszczadzka głusza zapewni Wam stuprocentową anonimowość
![]()



A po powrocie z Łopienki do "Łuki" okazało się, że w tak zwanym międzyczasie do gospodarzy dzwonili Barszczu i Iras (pozdrawiamy!), którzy już wiedzieli, że w Łopience jest chrzest. Podsumowując - jeśli kogoś zainspiruje nasza przygoda, to będzie nam bardzo miło i polecamy serdecznie, jednak nie łudźcie się, że bieszczadzka głusza zapewni Wam stuprocentową anonimowość
Odpowiedz z cytatem
Zakładki