Potem ruszyliśmy.
Najsampierw na konie w zagrodzie popatrzeć.
Tu kila fotek wstawiłem:
http://forum.bieszczady.info.pl/show...?t=3563&page=8
Potem kierunek Wołkowyja
Potem ruszyliśmy.
Najsampierw na konie w zagrodzie popatrzeć.
Tu kila fotek wstawiłem:
http://forum.bieszczady.info.pl/show...?t=3563&page=8
Potem kierunek Wołkowyja
Po drodze kilka fajowych widoczków.
I postój w Polanie. Pani odkurzała w środku, to jej nie chcieliśmy przeszkadzać i buciorami dywanów brudzić. Pokręcili my się wokół i pojechali dalej.
dziecka chciały pieczarę zobaczyć, więc pojechali my na Rosolin.
Dojechaliśmy do brodu - tu testowałem nieprzemakalność moich wysłuzonych buciorów i wytrzymałość moich pleców...czego te dziecka tak rosną, ciężkie małpy jak cholera...żona suchowata - nie było tak źle.
He he, nie chciały butów moczyć, to i miały problem by przeleźć na druga strone strumienia. Przeleźliśmy chyba z dwieście metrów - do takiego ciemnego wąwozu (ładnie tam było, zdjęcia tego nie pokażą). W końcu posłuchały głowy rodziny, ściągnęły buty i bosymi nogami przelazły.
W tym miejscu chcę gorąco takie gościa w czerwonawej kurteczce z aparatem przeprosić, jesli mu wrzaski histeryczne mojej trzody spacer popsuły.
Wybacz.
Po długawym nieco popasie, poszliśmy górą, a potem dołem ku samochodowi, by ruszyć dalej
Zajechaliśmy do Michniowca
A potem oczywiście do Bystrego. Tu nam miły Pan drzwi otworzył i środek pokazał, ciekawie o różnych rzeczach z tym miejscem związanych opowiadając.
Po drodze do Ustrzyk stanęliśmy kilka razy, bynajmniej nie na siusiu.
W restauracji takiej przy rynku - w środku dużo ciemnego drewna - zjedlismy jakieś zestawy obiadowe - nie wiem, czy takie dobre, czy bylismy wygłodniali, ale polecam.
(w restauracji zdjęć nie robiłem)
Potem to juz tylko na słodkości do Szelców pojechaliśmy.
A wtedy (nie jak napisałem wcześniej - porypało mi się) w zasadzkę wpadłem jak Walter upowcom. Z życiem uszedłem, ale biedniejszy o 300PLN - uważajta w Huzelach.
Ostatnio edytowane przez vm2301 ; 27-11-2008 o 23:52
Ranka następnego, dziecko kazało sie zawieźć nad Bobrowe, a ja zmusiłem dziecko do wpadnięcia na cerkwisko w Jabłonkach. No i stanęli my sobie chwilę na górce, co by na okolice popatrzeć
A śmieci przed wyjazdem wyrzucając wstąpiłem na cmentarzyk rodzinny właściciela włości Łubniańskich - jesli tak je należy odmienić.
Wracając do domu postanowiłem wstąpić na Sobień - co by reszty dnia na totalne straty nie spisywać.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki