Tekst pochodzi z :



Bieszczady jesienią Bieszczadzka jesień przyciąga wielu ludzi swą egzotyką. Jedni ciągną tu dla spokoju, inni, by poszukać śladów przeszłości. Dla myśliwych jesienne góry kojarzą się jednoznacznie z porą rykowiska, które stwarza okazję do niecodziennych przeżyć.
Dewizowcy
Polowania w najciekawszych zakątkach Karpat jeszcze kilkanaście lat temu zarezerwowane były dla tzw. „dewizowców”. Płacili oni za nie obcą walutą, tak cenną w realiach PRL. Relacje dewiz do złotówki były niezwykle dla nas korzystne, toteż bardzo dbano o łowiectwo jako dział gospodarki leśnej. Tamte czasy przetrwały jeszcze w nazwie dla domku myśliwskiego w Mucznem - wciąż nazywa się go „dewizówka”. Dziś termin „dewizowiec” nie musi już oznaczać zagranicznego gościa, albowiem również krajanie polują według stawek „dewizowych”. W latach 70-tych polowali tu dygnitarze partyjni: Edward Gierek, Piotr Jaroszewicz oraz przywódcy państwowi: cesarz Hajle Sellassje, Erich Honecker, Josip Broz Tito i Walery Giscard d’Estaing. Do dziś przyjeżdżają tu również prawdziwi arystokraci jak: książę Michał Sapieha z Belgii, hrabia Dominik Rey, Wielki Książę Luksemburga Jan, arcyksiążę Rudolf Habsburg – potomek Franciszka Józefa.

Myśliwi dewizowi wnoszą spory zastrzyk gotówki do kasy Lasów Państwowych. Płacą oni za zakwaterowanie z wyżywieniem od 36-54 euro za dobę. Osobną sprawą jest organizacja polowania, w którą wlicza się przygotowanie łowiska, pracę przewodnika, preparowanie i wycenę poroża, co kosztuje 26 euro za każdy dzień polowania. Sam odstrzał byka, w zależności od wagi trofeum, kosztuje od 307 do 5 tysięcy euro. Tusza jelenia pozostaje własnością Lasów Państwowych i jest sprzedawana w skupie dziczyzny. W przypadku zwierzyny, z której nie uzyskuje się trofeum, cennik przewiduje sztywne stawki np. za łanię 51 euro, za kuropatwę 10 euro. Tylko odstrzał lisa jest bezpłatny. Myśliwy zupełnie osobno płaci też za wynajęcie pojazdu mechanicznego lub konnego.


„Zawsze naszą ekipę w Polsce śledziły dwa samochody bezpieki a największą radość sprawiało nam zgubienie ich. – opowiada książę Michał - Poznałem wówczas wielu ludzi rządzących Polską a także tych siedzących w więzieniach, którzy wkrótce przejęli władzę. Te kontakty bardzo mi pomogły, gdy po 1989 roku moje biuro konsultingowe zaczęło być angażowane w procesie przemian ustrojowych. Mogłem znów zapolować w Polsce i zazwyczaj była to okazja do poznawania partnerów handlowych. W trakcie łowów łatwiej jest rozmawiać, można też poznać intencje kontrahentów; rozeznać czy są patriotami polskimi, czy myślą wyłącznie o własnych interesach. Zapraszałem na polowania do Krasiczyna wielu ważnych gości, ułatwiając w ten sposób polskim politykom kontakty z rządami Unii. Polowania pozwalają stworzyć dobrą atmosferę do rozmów politycznych i ekonomicznych, w lesie są one łatwiejsze niż w zaciszu gabinetów. Właśnie w Krasiczynie miałem niesamowitą przygodę. Szliśmy przez las z byłym nadleśniczym Głazem i zupełnie niespodziewanie wyszła na nas locha z młodymi. W odległości kilku metrów od nas ułożyła się do spania a warchlaki otoczyły ja wianuszkiem. Kiedy jeden z nich kwiknął wyczuwszy nas, ona otworzyła jedno oko. W tym momencie tuż obok wyszedł rogacz, stary szydlarz. Przyłożyłem sztucer do oka i celnie strzeliłem. (Dziki oczywiście uciekły). Podczas patroszenia rogacza wybiegła wprost na nas chmara jeleni i z bliskiej odległości przez dłuższy czas się nam przyglądała... To są przeżycia niepowtarzalne.” Od kilku lat Michał Sapieha przyjeżdża w Bieszczady na rykowisko. Bardzo sobie te polowania chwali. „Rozmowa” z bykiem

„To co innego niż strzelanie do kaczek na Mazurach czy do kuropatw na Podlasiu. Karpaty są rzeczywiście łowiskiem wyjątkowym. Brak tu autostrad, samolotów, dużych osiedli ludzkich... Dziewicza przyroda, ogromne przestrzenie dają możliwość przeżycia prawdziwego polowania.” Jeszcze kilka dni Jean-Louis, w towarzystwie podprowadzającego leśnika skradał się karpacką puszczą, jednak na swego wymarzonego byka musi jeszcze poczekać. Najtęższy wieniec tego rykowiska, ważący 9 kg, zdobył niemiecki myśliwy polujący w Nadleśnictwie Bircza. Wieniec ten nosił na głowie 13-14 letni byk łowny. W tym roku w podkarpackich lasach polowało podczas rykowiska prawie 90 myśliwych zagranicznych. Większość z nich to stali bywalcy przedkładający łowy w górach nad Safari. Zostawili pieniądze, zabrali wrażenia. Ważne, że były to same dobre wrażenia.

Źródło: http://www.krosno.lasy.gov.pl/strony/1/i/18.php