eeee
joorg mnie wyśledził i wsypał![]()
![]()
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Wyśledził tak, ale czy wsypał ??
ja tylko poinformował i zazdrościł (tak mile)
Trzeba było Ci coś napisać z niewątpliwie miłego wypadu, to bym nie "śledził"
ps. heehe , mam już nowy kolejny paszport i też już sobie będę mógł "wyskoczyć " tam ... zwłaszcza, że nie ma kolejek na granicy.
Co planujemy.....?? pierwszy śnieg na Pikuju,może to być między świętami ,ale też i po nowym roku.
Ostatnio edytowane przez joorg ; 16-12-2008 o 19:38
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
maszeruj albo giń(zostajesz??)
W takich okolicznościach - nie trudno zgodzić na wersję drugą - zostaję
Piękne zdjęcia.
pozdrawiam
Aleksandra
"niech będą błogosławione wszystkie drogi proste, krzywe, dookolne…"
http://takiewedrowanie.blogspot.com/
Na drugim zdjęciu to nie kosówka, ale jałowiec halny. Kosówki jest na Świdowcu bardzo niewiele.
Marcin
Cztery lata temu kolega w podobną pogodę deszczowo-snieżno-październikową był na Świdowcu, ale zdjątka miodzio przywiózł... więc może nie mają aż tak źle.
Marcin
Od wczoraj wieczora jest w domu ;-)
Dojechali do Kwasów, podeszli ok. 1 godz. do góry i rozbili namiot, w tym czasie nie lało. Kolejnego dnia podeszli w padającym cały czas deszczu i we mgle na Bliźnicę, potem rozbili namiot obok jeziorka, gdzie wg mapy Dimapu zaznaczone były szałasy (ale w rzeczywistości ich nie było). Wieczorem zaczął padać śnieg, nasypało go ok. 15 cm i dziewczyny, które jeszcze nigdy wcześniej nie spały w śniegu bały się, że zmarzną.
Jednak w nocy nie zmarzli (wszyscy mieli porządne śpiwory puchowe). Za to rano nieco zmylili drogę, zaczęli schodzić nie tym grzbietem co trzeba i zorientowali się dopiero po wyjściu poniżej podstawy chmur.
Wrócili do góry na grzbiet główny i z kompasem trafili w grzbiet odchodzący w stronę przełęczy Okole. Podobno przy widocznosci ok 20-30 m nie było to łatwe, gdyż grzbiecik schodzący na przełęcz wrasta w główny grzbiet w połowie zbocza.
W każdym razie zeszli na Okole, tam zanocowali w znajdującym się tam domku. Na dole jest zdewastowany, ale u góry całkiem przyjemna izdebka z piecem. Weszli przez okno.
Kolejnego dnia mieli w planie podejście na Bratkowką, zejście do Rafajłowej i dalej przejście przez Sywulę do Osmołody.
Ale wobec padającego cały czas deszczu ze śniegiem, mgły i na dodatek niesprzyjajacych prognoz otrzymanych SMS-ami zdecydowali się schodzić do Doliny Czarnej Cisy. Zeszli do doliny i z Jasini wrócili do Lwowa a potem do domu.
Pozdrowienia
Basia
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki