Ballada o stole.
Z niejednego pieca leżał na nim chleb
i pięścią,bywało,od kogoś brał w łeb
i z miejsca na miejsce wciąż był przestawiany
stół knajpiany.
Niejedno piwo stało na tym stole,
ślady po kuflach lśnią jak aureole
i lizał czasem od noża rany
stół knajpiany.
Gdy struny gitary dźwięczały wesoło,
a gość czasem na nim opierał swe czoło
to czuł się potrzebny i taki kochany
stół knajpiany.
I smucił się bardzo,i brwi marszczył srodze
gdy czasem mówili,ze rozum ma...w nodze
lecz milczał cichutko pod blatem schowany
stół knajpiany.
Nadeszło też "nowe" zza rzeki i góry,
zebrały się nad nim ponure dość chmury
i skończył pod nimi "bo pora na zmiany"
stół knajpiany.
Zakładki