Termin "warszawka" ma faktycznie pejoratywne znaczenie i odnosi się do zarozumiałych, pewnych siebie, często również niekulturalnych warszawiaków "na gościnnych występach". Chamstwa jest w naszym kraju niestety dużo. Stolica nie jest tu wyjątkiem. Protestuję jednakże do odnoszenia tego określenia, jak to uczyniła Szaszka, do wszystkich osób źle się zachowujących, niezależnie skąd pochodzą. Tak się składa, że ostatnio (26 lipca) byłem w Sopocie na pogrzebie cioci (żony brata mamy). Mam rodzinę w Trójmieście. I muszę Ci, Szaszko, powiedzieć, a jest to nie tylko moja opinia, że pociąg podmiejski Warszawa - Grodzisk Maz. jest przykładem kultury i cywilizacji w porównaniu z Waszą kolejką Gdańsk - Gdynia. I nawet na letnich turystów nie możecie zwalać tego, co się tam dzieje, gdyż ów koszmar trwa cały rok.
Gdy się trafi jakiś pojedynczy wandal z "warszawki" czy innego miasta, to na ogół jest szybko przyskrzyniony, gdyż miejscowi kolejarze i sokiści go nie znają, a więc się nie boją. Natomiast prawdziwym postrachem jest miejscowa hołota z Trójmiasta i okolic. A to już nie jest "warszawka".
SB
Ps. W ubiegłym roku za szybą drzwi "delikatesów" w Lutowiskach zdesperowany właściciel sklepu umieścił zabraną studentowi - złodziejowi legitymację studencką, gwoli napiętnowania i przestrogi dla innych. Nad legitymacją zamieścił kartkę z napisem, co i kiedy złodziej próbował ukraść. Pewnie nie miał prawa tak postąpić (właściciel, nie złodziej), ale postąpił. Legitymacja była wystawiona przez jedną z ... gdańskich uczelni, a tam raczej warszawiacy nie studiują.
Ps. Już nie będę pisał, kto wsiada w Tczewie do pociągów dalekobieżnych zmierzających do Gdyni i na Hel. Na pewno nie "warszawka".