Prosze Was nie sprzeczajcie sie w ktorym miescie jest wiecej holoty czy nie. Szkoda ze, np. mycie samochodu w jeziorze, czy halasy na kampingu lub malowanie grafity na kolejkach Trojmiasta jest takie bezkarne.
Oby tylko w nasze gory ta holota nie dotarla. Na szczescie sa one na koncu Polski, i daleko do nich. Jezeli w Polsce nie powstanie jakies prawo odnosnie sytuacji jaka jest na campingach to niestety to moze tez spotkac Bieszczady.
Mieszkam w Kanadzie i mimo ze kraj ten jest wielonarodowosciowy to jakos panstwo umie wszystkich trzymac za przyslowiowe pyski. Dlatego kraj ten jest taki czysty i zielony.
Poprzez mlodosc spedzona na szwendaniu sie po Bieszczadach, nadal uwielbiamy zycie kamperow. Ciagle cale rodzinka wyjezdzamy na rozmaite kampingi, a tam juz przy wjezdzie dostajesz caly spis co mozna a co nie. I tak- cisza obowiazuje o 23, piwsko mozna pic tylko na swojej polance, nie mozna zrywac grzybow (nawet jakbyscie mieli borowika jak z Otrytu przy namiocie), psy moga tylko chodzic na smyczy, zwierzetom wstep na plaze publiczna jest zabroniony, smieci nalezy sortowac i wywozic do wspolnego smietnika. Jezeli sie komus nie podoba i przekroczy prawo parku to natychmiast wypada i nie ma szans drugi raz tam wjechac.
W Ontario sa tez piekne dzikie tereny krolewskie objete scisla ochrona. Mozna tam rozbijac sie na dziko i za darmo, nie ma parkingow i mozna plynac na canoe dziesiatkami kilometrow. Jest tam tak jak za czasow indian - teren zupelnie dziewiczy i mimo, ze nie ma tabliczek z nakazami i strazy przyrody, kazdy sprzata po sobie. Nie mam pojecia dlaczego tak a nie inaczej jest w Polsce. Ludzie sobie sami utrudniaja zycie. Mysle ,ze to dobry temat na spotkanie wrzesniowe, "jak uchronic Bieszczady od takiego losu co Mazury, czy Hel". Pozdrowienia, a tych co jada w Bieszczady prosimy i wypicie kufla bieszczadzkiego piwka za nasze zdrowie.
DOROTA



Odpowiedz z cytatem
Zakładki