cd.
Rano po śniadaniu w pełnym rynsztunku turystycznym udajemy się do centrum UG. Trafiamy na busa który jedzie do Wetliny. Korzystamy z okazji po drodze decydujemy, że pójdziemy przez dwie połoniny do UG. Szaro-bure chmury wiszą nisko ale mamy nadzieję, że nie będzie padać. Zanim zdążyliśmy wyjść z lasu spadły pierwsze krople deszczu ale to nic idziemy naprzód. W trakcie marszruty wieje i pada jak ch… . Po drodze spotykamy kilka wycieczek szkolnych, których uczestnicy idą w tych warunkach zupełnie nieprzygotowani, bez kurtek, odpowiednich butów (większość w nieśmiertelnych trampkach). Nasuwa się pytanie gdzie są opiekunowie? Z drugiej strony czy posterunek GOPR w Chatce Puchatka powinien takie grupy puszczać na szlak? Mam wątpliwości. Jesteśmy przemoczeni, zmęczeni ale zadowoleni. Otaczająca nas mgła tworzy klimat tajemniczości. Po dojściu do schroniska zamawiamy herbatkę górską. Mały popas i spadamy w dół. Oczywiście nie obyło się bez kilku wywrotek na gliniastym mokrym podłożu ale szczęśliwie cali i zdrowi schodzimy do Berechów Górnych. Rezygnujemy z marszu na Caryńską, zwłaszcza, że ponownie zbierają się czarne deszczowe chmury. Dołącza do nas trzech studentów z Krakowa dzwonimy po busa. Przyjeżdża dość szybko i jeszcze przed deszczem jesteśmy w UG. Kawa po zbójnicku nas rozgrzewa, szykujemy obiad zaczynamy suszenie rzeczy. Jest fajnie ale czemu tyle deszczu? Dzisiaj od rana lizanie ran po wczorajszych upadkach. Nie mamy w czym iść w góry dlatego organizujemy wyjazd do Sanoka. Chcemy zobaczyć przede wszystkim kolekcję Beksińskiego oraz ikony zgromadzone w tamtejszym muzeum. Miasteczko ładne, czyste i zadbane (przynajmniej tak wygląda na pierwszy rzut oka). Zbiór ikon imponujący. I wreszcie Beksiński. Z jednej strony zachwycający z drugiej dołujący wręcz wywołujący uczucie depresji. Wybieramy się jeszcze do skanseny. Musze stwierdzić, że jest to miejsce bardzo ciekawe. Chodząc po rozległym terenie można odnieść wrażenie, że jest się w wioskach i sadybach ludzkich gdzie tylko brakuje ich mieszkańców. Wracając do UG spotkanie z SG i oczywiście kontrola. Czy potrzebna?, tego nie wie nikt ale ktoś im każe więc to robią. Dzisiaj jest ostatni dzień pobytu w Bieskach. Plany ambitne trudno zdecydować się gdzie iść. Niebo wygląda niezbyt zachęcająco ale nie pada. Spokojnie szykujemy śniadanie i kanapki na trasę. Niebo zaczyna płakać, mnie zaczyna trafiać szlak. Deszcz zaczyna siąpić coraz bardziej. Nie ma nadziei na poprawę pogody. Z ciężkim sercem decydujemy się spakować i przyspieszyć powrót. Pakujemy manele do auta i ruszamy. Praktycznie pada do granic województwa podkarpackiego. Szczerze mówiąc nie pamiętam tak deszczowego pobytu w ukochanych Bieskach. Czyżby w tym roku Biesy się na nas obraziły? Do zobaczenia - może na jesień lub jednak dopiero za rok, zobaczymy co przyniesie los…
http://picasaweb.google.pl/Pyra.57/PoOninaWetliSkaSanok
KONIEC
I wszystkim forumowiczom dziękuje za cierpliwość i wytrwałość w zgłębianiu moich wynurzeń.
Pozdrawiam
Marek



Odpowiedz z cytatem
Zakładki