cd…
7 lipca 2008, poniedziałek
Tego dnia ma być mały rozruch, spacerek. Trasa nie wyszukana, bez specjalnych atrakcji, bez kontroli czasu przejść: Zatwarnica-Ostoja-Zatwarnica. Wiedziałem, że Ostoi już nie ma, na Forum o tym było głośno. BPN na swej stronie www ogłaszał przetarg na jego utylizację, więc celem było zobaczenie jak wygląda finał.
Gdy wychodziłem pogoda zaczynała się psuć, deszczyk wstępnie straszył mżawką, ale można było iść. Jak się później okazało, gdy byłem przy Ostoi, słońce potrafiło nieźle przygrzać. Stojąca jeszcze nieopodal ławeczka przydała się na chłonięcie ciepła z góry.
Mogłem spokojnie zatrzymywać się koło znakowanych stacji ścieżki wyznaczonej przez BPN, przyjrzeć się małym oczkom wodnym nie znajdując w nich nic, co miałoby się tam znajdować, no… żaby były. Wspomniałem wcześniej o braku ludzi, tutaj minęło mnie z 6 osób, które szły najwyraźniej dalej niż ja, bo na Wetlińską. Byłem na niej kilka razy, więc w tym roku nie zadepczę jej ścieżek. W zeszłym roku w lipcu dała mi ostro popalić. Gdy tylko raczyłem dotknąć stopą zbocze w Berehach Górnych… zimny, silny, porywisty wiatr, totalna ulewa, ogromna mgła, wyraźnie wtedy te złe moce walczyły ze mną bym odpuścił. Na połoninie wiatr był tak silny, że ledwo wtedy szedłem. Kiedyś raz tylko odpuściłem… gdy tak leżąc w namiocie w ciepłym śpiworze, cieszyłem się, że jest mi sucho i ciepło to pogoda ze mnie zakpiła i koło południa zrobiła się piękna słoneczna pogoda. Wtedy powiedziałem sobie... „nigdy więcej w Bieszczadach nie patrzę na pogodę gdy mam zaplanowane wyjście w góry”” i tego się trzymam.
W Suchych Rzekach czujny strażnik BPN skasował za bilety, chociaż chciał sobie odpuścić gdy usłyszał gdzie idę… „ nie mam sumienia sprzedawać biletu na taki kawałek”. Z mojej strony poniesiona opłata to raczej akt małej darowizny na zbożny cel.
Nie mam jakiegoś specjalnego sentymentu do Ostoi, nie wywołuje we mnie nostalgii więc zrównany teren nie zmącony zielenią co najwyżej straszy dziwną pustką no i tabliczka „Ostoja” to już tu! oznajmia, że „coś” tu stało, a wielu przechodzących zdziwi jej brak. Nie mam zdania czy ma tutaj kiedyś coś innego powstać.
Po drodze jeszcze trochę zdjęć i spokojnie można iść do BARR-u. Buty najwyraźniej nie przeszkadzają i nie zaprzątają głowy, ale jeszcze nie dostały w kość. Można spokojnie myśleć o następnych dniach. We wtorek muszę jakoś dojechać do Bereżek. Stamtąd już „z buta” przez Przysłup – dawną wieś Caryńskie – Nasiczne – Dwernik-Kamień- Sękowiec i… hotel BARR. Taki jest plan! Jaka będzie pogoda?... w Bieszczadach jest często nieobliczalna.
Cdn…



Odpowiedz z cytatem

Zakładki