Recon a moze dla dodania pikanteri masz jakies zdjecia min zdziwionych widzów
Mam tylko swoje z flaszką i miejscem... już powiem którym bo i tak spalone. To idealny środek pomiędzy słupkami tablicy informacyjnej. Jutro albo pojutrze ja sam coś skitram i też w jakiś sposób dam znać gdzie to zakopałem. Jeśli zobaczę czyjeś plany wyjazdu w Bieszczady to po cichu dam mu na PW gdzie to skitrałem... jeśli plany będą obejmowały okolicę tego miejsca.
No a teraz garstkę dodam... dziś, niestety pan Piotr Bobula odwołał, ze względu na silny wiatr, wszelkie loty z Weremienia. Jutro mam się skontaktować z nim rano i ustalimy czy coś da się zrobić.
Ale może i dobrze sie stało bo już mam kontakt z kilkoma Forumowiczami i... nie wiadomo czy nie będzie to lot grupowy wraz z filmem... no cóż sytuacja wygląda na rozwojową, ale może jutro już wykrystalizują się plany. Lotnisko w Weremieniu widziałem, to co lata też... zobaczymy co dalej
A swoją drogą Forum żyje życiem towarzyskim i jutro szykują się dwa spotkania ludków... bo Ci co już tutaj są, jednak się odnajdują przez komunikatory wszelkie. I to zaczyna być super miłe!!!
I to już koniec pobytu w Bieszczadach... czas wracać. :(
I tylko dam jeszcze garsteczkę...
Leciałem:) widziałem kawałek Bieszczad z chmur. Super wrażenia!!!
Spotkania były i jeszcze dziś jedno w planie
Relacje będą, ale już po powrocie i to będą ze zdjęciami i ... i... filmem z chmur. :)
Jeszcze chwilkę to potrwa ale jest szansa, że jutro zacznę![]()
13 lipiec 2009 poniedziałek
Z Warszawy wyjeżdżam o 9 rano a do Wetliny na Manhattan docieram o 19. Nie będę opisywał samej podróży, ale muszę wspomnieć, że po drodze spotykam się z Wojtkiem1121, który wraca właśnie z Bieszczad. Informuje mnie w czasie rozmowy, że jak będę na Krzemieńcu (jakoś bardziej lubię nazwę Kremenaros a spodobała mi się też Słowacka nazwa Kremenec) to mam do niego się odezwać bo coś tam skitrał dla mnie. Wojtek to niezwykle sympatyczny gość emanujący otwartością i przyjaźnią. Muszę przyznać, że od kiedy poznaję ludzi z Forum to jeszcze nikogo niesympatycznego nie spotkałem z tego kręgu, czyli… kiedy niechcący wlazłem na to Forum to dobrze, że na nim zostałem.
W Wetlinie śpię u państwa Dobrowolskich, gdzie pani Ewa ma ambicje stworzyć w swojej willi atmosferę przedwojennego ziemiańskiego domu ze wspólnymi posiłkami i ogniskiem. To się odczuwa, chociaż ja korzystałem tylko z noclegów bez jedzenia i innych dostępnych w ofercie propozycji. Nie lubię na urlopie posiłków na czas i uwiązania czasem. Tego i tak się nie uniknie bo przecież PKS ma godziny odjazdu, umawianie się z ludźmi też jest na określoną porę, a i muszę kontrolować czas gdy idę, ale tam gdzie można unikam tego. Dość mam tego na co dzień. Lubię też wybrać sobie to co mam zjeść, bo niestety z pewnych względów, są rzeczy których nie tknę.
Wracając do tej atmosfery w willi na pewno wielu ludziom się ona spodoba, mi ona nie przeszkadzała… jedną zawoalowaną uwagę puszczoną „ogródkami” o tym, że za domem jest sznurek na powieszenie mokrych ciuchów (na balkonie sobie powiesiłem + hamak) puściłem mimo uszu i dalej wieszałem. Już nie czekając na koniec moich opisów stawiam temu miejscu super ocenę i wybór noclegów tutaj uważam, że był trafiony. Ci co chcą poczytać o Willi Łuka niech wpiszą nazwę w Google i od razu wyskoczy strona www.
W Łuce przekazuję pozdrowienia od Wojtka1121 dla pana Dobrowolskiego, lekko się rozpakowuję i lecę obadać Wetlinę. Czy ściągnąłem dobry rozkład PKS? Jednak trochę się różni, nie ma nic pomiędzy 7 a 8.46, a liczyłem na autobus o 7.40. Patrzę co przybyło lub ubyło w knajpkach, w sklepach, zjadam coś treściwego, popijam piwo i idę w kimono. Jutro przecież trzeba wyrabiać narzucony przez siebie harmonogram. Niestety wcześniej na Manhattan trzeba zrobić kilkuminutowe podejście.
Jak na Wetlinę widzę mało ludzi, zanosi się na pogodną gwiaździstą noc i piękny następny dzień, czyli już jest dobrze.
Jutro start: Tyskowa-Łopienka-baza studencka-Dołżyca
Ostatnio edytowane przez Recon ; 27-07-2009 o 15:33
Spędziłem w tym domu 2-3 godziny 11 maja 2008 roku. Potwierdzam. Super miejsce. Wszedłem do domu w lekko ubłoconych butach prawie prosto ze szlaku. Wszedłem na pięknie polakierowaną podłogę z desek jesionowych /chyba/. Pani wymownie spojrzała na buty, ale słowem się nie odezwała. Jedzenie było super /na proszonym obiedzie byłem, bo i okazja przednia była/. Jeszcze kiedyś się tam wybiorę na spanie....
A czcionka jest O.K. Taka jak zwykle
pozdrawiam
bertrand236
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki