Mijam jakieś myczkowieckie opłotki, spotykam też ludzi, którzy dotarłszy na skraj cywilizacji postanawiają jednak zawracać widząc to co dalej może ich spotkać. Niestety mają rację, połączone szlaki czerwony spacerowy i zielony nie są zbyt wydeptane i wchodzą w jakieś wysokie trawy. Jest tabliczka… do cmentarza 30 minut. Ciekawe kto to obliczał… chyba kosiarka jechała przed nim albo se pierdyknął z głowy ten czas. Przez jakiś czas jeszcze jakoś mi się szło ale w pewnym momencie szlaki zniknęły, skończyła się nikła ścieżka i dalej postanowiłem iść brzegiem Bereźnicy, skacząc po kamieniach. Dobrze, że strumyk nie żył opadami. Wspomnę, że trochę wcześniej idąc trafiłem na stary kawałek ściany jakiegoś budynku. Gdy brzeg się mocniej podniósł, postanowiłem jednak wspiąć się i poszukać szlaku na pojedynczych drzewach. Trawa nadal wysoka i żadnej ścieżki. Wreszcie trafiam na szlak na drzewie. Kto tędy ostatnio szedł i kiedy?
W pewnym momencie szlak zielony rozchodzi się z czerwonym spacerowym. Ja idę czerwonym bo chcę do cmentarza dojść. Kiedyś przed wielu laty idąc zielonym z drugiej strony przegapiłem ten cmentarz a później mi się już nie chciało wracać. Wtedy szedłem z Terki do Leska a to był naprawdę kawał drogi na cały boży dzień wędrówki.
DSC08349.JPGDSC08350.jpgDSC08348.jpgDSC08352.JPGDSC08351.JPG
cdn



Odpowiedz z cytatem


Zakładki