21.07.2010 (Środa)
Wreszcie idę na spotkanie z Żerdenką, ciągnie mnie do tych osad i wsi, które są na uboczu, bez drogi przejazdowej, PKS-u, sklepu… Gdzieś widziałem wpis „w Żerdence nie ma nic ciekawego”, a czy zaraz ma być tam jakiś pomnik?... jakaś geologiczna/przyrodnicza/historyczna odchyłka od normalności? Słyszałem głosy… i po co tam iść? Mnie jednak tam ciągnęło, ciągnie mnie też ostatnio do bieszczadzkich leśnych dróg, którymi głównie jeździ transport leśny albo czasami są już nawet nieprzejezdne.
Ruszam z Zahoczewia… w planie dojście do Żerdenki, przejście do Żernicy Niżnej i powrót do punktu wyjścia… skręcam w lewo na całkiem nowy mostek nad potokiem Ruchlin, dalej już prowadzi mnie droga asfaltowa… dawno był chyba kładziony ten asfalt. Mijam pierwszy czynny wypał, jak wskazuje mapa okolic Baligrodu, to ma być ich w sumie cztery, dochodzę do kapliczki znajdującej się na niewielkim wzniesieniu z prowadzącymi do niej betonowymi schodkami. Jest zadbana, są świeże kwiatki… to zapewne zasługa pracowników znajdującej się w bliskim sąsiedztwie retorty. Przekraczam granicę między Zahoczewiem a Żerdenką i znowu po prawej stronie wypał z gotowymi do podpalenia retortami. Dochodzę do skraju wsi, po prawej stronie sztuczne jeziorka przepływowe a po lewej już pierwsze oznaki, że teren ten może się podobać i fajnie tu sobie postawić chałupkę wypadową.
Jak kiedyś ogłosiłem plany wypadu do Żerdenki to w tym chyba miejscu miano czekać na mnie z gąsiorkiem nalewki, plany przesunęły się na dziś ale wolałem już nie ogłaszać nowego terminu bo teraz chyba czekano by z osinowym kołkiem a życie… coraz bardziej mi się podoba. Z pobliskiego domu, z balkonu, zawołał facet do mnie „czego tutaj szukam”, bo stanąłem i się zastanawiałem czy nie skręcić w prawo na mostek czy jednak jak miałem w planach, dojść do krańca wsi i dopiero wtedy zmienić kierunek, ja odpowiedziałem „zastanawiam się czy teraz skręcić na Żernicę czy później”… „ano teraz najlepiej, a w ogóle to New York Żerdenka City wita!!!!”. Już spory kawałek odszedłem a wciąż jeszcze słyszałem z oddali ciągle powtarzane „prosto aż do ambony a później w prawo!!!!…. prosto aż do ambony a później w prawo!!!!…. prosto aż do ambony a później w prawo!!!!….”
Kawałek za mostkiem po lewej stronie cmentarz z już powojennymi nagrobkami, stare groby są niewidoczne. Obszedłem wszystkie, chwila modlitwy i zadumy i idę do pobliskiej budowy a raczej zręcznie przebudowywanego domu. Tam odpocznę bo widzę, że nikogo w nim nie ma.
DSC08371.JPGDSC08372.JPGDSC08373.jpgDSC08374.JPGDSC08375.JPGDSC08377.jpgDSC08378.JPGDSC08381.jpgDSC08382.JPG
cdn
Zakładki