Strona 38 z 65 PierwszyPierwszy ... 28 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 48 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 371 do 380 z 643

Wątek: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

  1. #371
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    21.07.2010 (Środa)
    Wreszcie idę na spotkanie z Żerdenką, ciągnie mnie do tych osad i wsi, które są na uboczu, bez drogi przejazdowej, PKS-u, sklepu… Gdzieś widziałem wpis „w Żerdence nie ma nic ciekawego”, a czy zaraz ma być tam jakiś pomnik?... jakaś geologiczna/przyrodnicza/historyczna odchyłka od normalności? Słyszałem głosy… i po co tam iść? Mnie jednak tam ciągnęło, ciągnie mnie też ostatnio do bieszczadzkich leśnych dróg, którymi głównie jeździ transport leśny albo czasami są już nawet nieprzejezdne.
    Ruszam z Zahoczewia… w planie dojście do Żerdenki, przejście do Żernicy Niżnej i powrót do punktu wyjścia… skręcam w lewo na całkiem nowy mostek nad potokiem Ruchlin, dalej już prowadzi mnie droga asfaltowa… dawno był chyba kładziony ten asfalt. Mijam pierwszy czynny wypał, jak wskazuje mapa okolic Baligrodu, to ma być ich w sumie cztery, dochodzę do kapliczki znajdującej się na niewielkim wzniesieniu z prowadzącymi do niej betonowymi schodkami. Jest zadbana, są świeże kwiatki… to zapewne zasługa pracowników znajdującej się w bliskim sąsiedztwie retorty. Przekraczam granicę między Zahoczewiem a Żerdenką i znowu po prawej stronie wypał z gotowymi do podpalenia retortami. Dochodzę do skraju wsi, po prawej stronie sztuczne jeziorka przepływowe a po lewej już pierwsze oznaki, że teren ten może się podobać i fajnie tu sobie postawić chałupkę wypadową.
    Jak kiedyś ogłosiłem plany wypadu do Żerdenki to w tym chyba miejscu miano czekać na mnie z gąsiorkiem nalewki, plany przesunęły się na dziś ale wolałem już nie ogłaszać nowego terminu bo teraz chyba czekano by z osinowym kołkiem a życie… coraz bardziej mi się podoba. Z pobliskiego domu, z balkonu, zawołał facet do mnie „czego tutaj szukam”, bo stanąłem i się zastanawiałem czy nie skręcić w prawo na mostek czy jednak jak miałem w planach, dojść do krańca wsi i dopiero wtedy zmienić kierunek, ja odpowiedziałem „zastanawiam się czy teraz skręcić na Żernicę czy później”… „ano teraz najlepiej, a w ogóle to New York Żerdenka City wita!!!!”. Już spory kawałek odszedłem a wciąż jeszcze słyszałem z oddali ciągle powtarzane „prosto aż do ambony a później w prawo!!!!…. prosto aż do ambony a później w prawo!!!!…. prosto aż do ambony a później w prawo!!!!….”
    Kawałek za mostkiem po lewej stronie cmentarz z już powojennymi nagrobkami, stare groby są niewidoczne. Obszedłem wszystkie, chwila modlitwy i zadumy i idę do pobliskiej budowy a raczej zręcznie przebudowywanego domu. Tam odpocznę bo widzę, że nikogo w nim nie ma.
    DSC08371.JPGDSC08372.JPGDSC08373.jpgDSC08374.JPGDSC08375.JPGDSC08377.jpgDSC08378.JPGDSC08381.jpgDSC08382.JPG

    cdn
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  2. #372
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Podczas odpoczynku w podcieniu restaurowanego domu zastanawiam się którą drogą pójść? Na mapie mam dwie… jedna idzie poniżej tego domu, jest częściej używana no i na mapie ma swój ciąg, ta druga idąca powyżej domu, jest mniej używana, idzie na łąki i na mapie się gdzieś tam urywa. Wybieram pierwszą tą poniżej. Idę nią sporo powyżej potoku Silskiego i wchodzę w las. Droga do pewnego momentu jakoś tam wygląda, kończy się jednak na jakimś karczowisku a z prawej strony mam bardzo podmokły teren opadający w stronę wspomnianego strumyka, powyżej masę gałęzi, krzaków jeżyn, chaszczy… marnie widzę przeprawę przez te zapory i postanawiam wracać do tej drogi powyżej domu. Tracę godzinę na to. Panuje wściekły upał jakiego jeszcze w Bieszczadach nie uświadczyłem, w słońcu na pewno jest grubo powyżej 40 stopni, żadnego wiaterku, parno, wprost mnie czasami zatyka. Wchodząc na drogę spotykam mężczyznę idącego grabić siano. Rozmawiam z nim około 15 minut, chce sprzedać całą tą łąkę ale kwoty rzuca dość spore, rozmawiam o tutejszym życiu, wskazuje gdzie kto kupił ziemię, o spotkaniach z wilkami a ja mu o tegorocznym spotkaniu z niedźwiedziami… on idzie do roboty, ale wskazuje jeszcze na horyzoncie ambonę bym się na nią kierował a za nią bym skręcił w prawo. Idę drogą a właściwie śladami kół samochodów dojeżdżających do wieży dla myśliwych. Skręcam w prawo ale nie widzę by droga ta była uczęszczana, ot przejechał z 2-3 lata temu jakiś traktor, narobił koleiny i tyle. Mam dziwne wrażenie, że po skręcie w prawo a później na wprost to jednak coś jest nie tak z tym wędrowaniem. Słońce w zenicie i nagle zaczyna padać dość obfity deszcz, później tylko pada, nie zakładam nawet kurtki przez tą parówę w powietrzu… sięgam po Oregona i widzę, że robię cały czas lekki łuk w lewo idący tak bym się znalazł gdzieś na końcu Bereźnicy tuż przed szlabanem kończącym drogę i wyznaczającym dalej teren prywatny. Trzymam się jednak tych kolein i idę po mokrych krzakach i trawie zarastających koleiny i często stojącej w nich dość głębokiej wodzie. Wychodzę wreszcie na skraj lasu w pobliżu Patrola 613 m i Bani 606 m. Na mapie okolic Baligrodu oznaczono ten punkt jako widokowy bo też i widoki są przednie. Ku mojemu zaskoczeniu paręnaście metrów ode mnie schodzi w dół mocno wysłużona droga asfaltowa. Robię mały odpoczynek na małe co nieco i dla radości patrzenia. Słońce wściekle atakuje, intuicyjnie rozglądam się za cieniem a tu pusto, zresztą wszędzie na łące mokro, w oddali znowu ambona. Schodzę tą drogą w dół na końcu której jest stosowny szlaban i napis „teren prywatny, wstęp wzbroniony”, w Stanach właściciel miałby chyba prawo strzelać do mnie jako intruza. Za szlabanem już droga prosto do Zahoczewia.
    DSC08383.JPGDSC08384.JPGDSC08385.JPGDSC08386.JPGDSC08387.JPGDSC08388.JPGDSC08389.JPGDSC08391.JPGDSC08393.JPGDSC08392.JPG
    cdn
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  3. #373
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    I dodam jeszcze do tej relacj 2 fotki...
    DSC08394.JPGDSC08395.JPG
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  4. #374
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Uffff, ależ praży, upał straszny, każdy najdrobniejszy cień to cel gdy idę ale teraz muszę dojść do cerkiewki i tam sobie zrobię dłuższy odpoczynek. Cerkiewka jest otwarta, więc wchodzę do wnętrza zobaczyć co się w niej zmieniło od listopada 2008 roku. Gdy już obejrzałem to na schodach przed wejściem mogłem wreszcie odpocząć. Za kilka minut zjawił się pan ze spalinową kosiarką i skosił trawę pomiędzy świątynią a drogą. Bacznie obserwowałem by wcześniej ode mnie nie odjechał, była to przecież okazja do zapytania z jakiej okazji to robi i na czyje polecenie. Odpowiedź była krótka, jest dopiero drugi dzień zatrudniony przez „Dolinę Ruchlinu Sp. z o.o. lub Fundację Doliny Ruchlinu”, może się to zgadzać bo rzeczka płynąca wzdłuż drogi to Ruchlin a i gospodarstwo znajdujące się naprzeciw cerkiewki może mieć taką nazwę. Prawdopodobnie to „Dolina Ruchlinu” odbudowuje cerkiewkę i chyba też kaplicę która jest bliżej Zahoczewia. To są moje domniemania więc wymagają też potwierdzenia.
    Po odpoczynku ruszam dalej mijając cmentarz, który patrząc od mojej strony znajduje się bliżej niż kaplica. Cmentarz jest już ogrodzony i wykoszony z wysokiej trawy, widać też krzyże. Stoję naprzeciw na mostku pod którym płynie taki fajny strumyk… ach by tak do niego zejść i położyć się nie zważając na nic. Tak samo dalej, gdy idę, kusi mnie Ruchlin z takimi miejscami, że… jest od tej decyzji tylko - tylko. Na kilometr przed Zahoczewiem kończy mi się woda, w mózgu zaczyna coś bulgotać, powietrze nad drogą faluje i zniekształca obraz, brak cienia na poboczu, brak jakiegokolwiek podmuchu wiaterku, kurcze… czuję, że organizm się buntuje i wysyła sygnały „chłopie na dziś dość”. Biorę się w karby na ten ostatni odcinek i docieram do Zahoczewia.
    Docieram też do swojej noclegowni, coś zjadam popijam zimnym żywcem i po kąpieli idę nad strumyk Jurczakowa, gdzie już wcześniej zrobiłem tamę z kamieni i mały, wąski przepust do biczy szkockich. Tam przez dwie godziny aż słońce schowa się za Lehowiska. Pomimo, że to górski strumień to woda była dość ciepła i nie wyciągnąłem nóg z niej przez cały czas a i kładłem się na płask też na spore chwile. To był błogostan dla ciała na koniec tak upalnego dnia.
    Wieczorem rozmawiam z Wojtkiem1121 i już na jutro mam ustawiony dzień ale to dopiero jutro, teraz jeszcze uzupełniam elektrolity i płyny. Że też po wędrowaniu, po zejściu z gór tak cholernie smakuje zimny żywiec, w żadnych innych okolicznościach nie ma takiego smaku.
    Ruszyłem równo o 10 rano i co zanotował GPS? Ano, że całkowity czas wędrówki wyniósł 5,20 h, że przeszedłem 13,67 km, czas rzeczywistego ruchu to 3,00 h, że średnia prędkość ruchu to 4,6 h, że najwyżej wszedłem na 571 m a najniżej zszedłem na 388 m. Ot taka ciekawostka, można więcej jeszcze się dowiedzieć… przekrój trasy, skan śladu na mapie… ot gadżecik dla próżnego człowieka
    http://www.bieszczady.net.pl/zerdenka.php
    DSC08396.jpgDSC08397.jpgDSC08398.JPGDSC08400.jpgDSC08399.JPGDSC08401.JPG
    cdn
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  5. #375
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    22.07.2010 (Czwartek)
    Zapomniałem dodać do poprzedniego dnia, że warto było wchodzić na wzgórze porosłe łąką i podziwiać położenie Żerdenki oraz Żernicy Niżnej znajdującej się już po drugiej stronie wzgórza, które rozdziela te wsie. Wycieczka godna polecenia dla tych co schodzili Bieszczady znajdujące się głębiej na południe.
    To dotyczy dnia wczorajszego, ja jadę dziś poszwędać się trochę po Sanoku i spotkać się z Wojtkiem1121. Nie umawialiśmy się na godzinę więc na czuja wyjechałem a jakież było moje zdziwienie gdy wjechaliśmy do miasta w tym samym czasie. Posiedzieliśmy z pół godziny w Karczmie na terenie skansenu i Wojtek musiał się zbierać bo już Iras ponaglał go telefonicznie. Umówiliśmy się jeszcze na jedno spotkanie w schronisku w Komańczy Letnisku.
    Jako, że wcześniej już po dwa razy widziałem zarówno Zamek jak i skansen więc tym razem chciałem połazić trochę po starówce i gdzie się da pozaglądać, wstąpiłem przy okazji na naleśniki „U Szwejka” i popróbowałem kaw „U Mnicha” (najbardziej smakowała mi kenijska). Poszedłem też przysiąść się do samego Dobrego Wojaka Szwejka, powąchać dymu z fajki, posłuchać jego opowieści o CK Monarchii, o Najjaśniejszym Panu i o pięknym Sanoku. Pozwolił mi się też ze sobą sfotografować.
    Po trzeciej po południu zaczęło padać, więc czas pomyśleć o Komańczy, jeszcze w Zagórzu pizza w przydrożnej knajpce i… czym bliżej Komańczy tym potężniejsza ulewa, robi się dosłownie czarno. W schronisku chwilkę czekam na przybycie Wojtka z wnuczkiem Bartkiem i Irasem. Najpierw w środku a później na werandzie przegadaliśmy, głównie o Rumunii (były też filmy i zdjęcia z wcześniejszej ich wyprawy), parę godzin. Wojtek co chwila schylał się pod stół po wodę mineralną by rozmowa „się kleiła” ale, że oni rano wstawali więc trzeba było się żegnać… no, było już sporo po 22. I tak prawie minął następny dzień w Bieszczadach.
    DSC08403.jpg
    cdn
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  6. #376
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    23.07.2010 (Piątek)
    Ruszam dość późno, no ale musiałem po wczorajszym spotkaniu trochę pomantykować by się zebrać. Zaczynam z pod leśniczówki Kalnica w górze ostro świeci słońce ale dziś przewiduję więcej cienia niż dwa dni temu. Za ostatnimi domami Kalnicy skręcam w lewo w drogę ułożoną z betonowych płyt, przechodzę bród na Tarnawce i idę skrajem łąki lekko w górę a po chwili wchodzę w las i wciąż cały czas w górę. Ścieżka dość mocno wydeptana i widać, że uczęszczana. Po przekroczeniu 600 m zaczynam obserwować Oregona kiedy mi zaświeci 620-625 m (tak mam na mapie okolice Baligrodu) bo wtedy muszę po prawej stronie ścieżki szukać kapliczki ze źródełkiem, które podobnież ma moc uzdrawiania. I tak faktycznie jest ale i bez Oregona by się obeszło bo na drzewie są stosowne znaki i każdemu dadzą do myślenia, że to tu jest to miejsce zwane Rozdila. Schodzę ze ścieżki w dół (nie ma tam widocznego zejścia), tam chwilkę odpoczywam, popijam i jem, fotografuję, modlę się na koniec i wracam z powrotem do drogi w Kalnicy. Na niej skręcam w lewo i idę do jej odnogi, która tak jak ta poprzednia też jest z płyt betonowych. Już prawie na początku, po lewej stronie wśród drzew ukryty jest mały domek, ale widoczny. Trochę dalej po prawej stronie widzę pierwszy w Bieszczadach a może jedyny Zakład Karny dla Zbieraczy Miodu. Mijam go ale bacznie obserwuję co się dzieje za drutami… wrogości jednak nie widzę. Idę spokojnie dalej.
    DSC08422.jpgDSC08423.jpgDSC08424.jpgDSC08425.jpgDSC08426.jpgDSC08427.jpgDSC08428.JPGDSC08429.JPGDSC08430.JPGDSC08431.jpg
    cdn
    Ostatnio edytowane przez Marcowy ; 13-08-2010 o 10:21 Powód: na prośbę Autora
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  7. #377
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Przed samym lasem na balach drzewa robię odpoczynek. Obok mnie spaceruje po pniu jakiś wąsacz, ale nie przeszkadzamy sobie i każdy robi swoje. Gdy pojadłem, popiłem i zebrałem siły to znowu ruszyłem. Idę teraz drogą przez las, przy końcu którego tuż przed wyjściem na polanę wśród drzew znowu widzę ukryty domek. Wyjście z lasu to niczym podniesienie kurtyny w operze… na scenie jednak natura i to tylko dopiero jej pierwsze znamiona. Na pierwsze widoki radość rozsadza mi piersi, aż chcę klaskać na przywitanie a to dopiero preludium. Skręcam w prawo w drogę także z betonowych płyt, ta którą szedłem idzie dalej prosto, podchodzę dość łagodnie w górę na wzniesienie, które jest odnogą Wysokiego Działu. To tereny dawnej wsi Kamionki. Idę, zatrzymuję się i ciągle się rozglądam, czym dalej idę tym preludium przechodzi w uwerturę widoków. Oprawa nieba i wszystko wokół tworzy istną harmonię, wspinam się na to wzniesienie, to także koniec drogi z betoników i… no teraz to już istna forma opery francuskiej. Z wrażenia siadam, wstaję i się rozglądam, znowu siadam i patrzę jak urzeczony. Teraz gdy to piszę i patrzę na zdjęcia, które i tak tego wszystkiego nie ukazują, to mięknie mi serce. Kiedyś zastanawiałem się w którymś z moich postów, która łąka w Bieszczadach mi się najbardziej podoba… teraz już wiem!
    Już sam nie wiem co robić… czy odpoczynek, czy uzupełnienie kalorii, czy słuchanie popisowej arii w kulminacyjnym momencie? Wszystko na raz, kładę się pokotem z plecakiem pod głową, patrzę na falujące trawy, na widoki po horyzont, na łagodną formę okrągłości otaczających gór, na zbiegającą łagodnie w dół dalszą część drogi, już bez betoników, na jej odsłonięte fragmenty gdzieś w dali. Lornetką przybliżam niektóre miejsca, myślami wybiegam w przeszłość, ale też i w przyszłość… muszę tu wracać jeszcze, muszę też rozbić tutaj kiedyś namiot i popatrzeć w nocy na gwiazdy, rankiem na opadające mgły pod ciepłem słońca, na iskrzącą rosę o poranku, na zwierzęta które zapewne tutaj chodzą…
    Co piękno potrafi z trzeźwo myślącego człowieka zrobić? Inny wejdzie, popatrzy, przejdzie dalej i żadne tam preludia, uwertury, arie… „kurde ładnie” i… pójdzie dalej.
    Mnie też czas trochę goni no i kompromis, czas schodzić w stronę Przełęczy Nad Turzańskiem. Jedna uwaga jeszcze, na mapach w pobliży opisywanego punktu, jest zaznaczony punkt widokowy, ale tamten nie równana się z tym.
    Zaczynam schodzić w dół, droga skręca po łuku w lewo, przechodzę przez mały strumyk i idę skrajem małego zagajnika. Zaczynam się lekko wspinać a to znak, że przełęcz coraz bliżej, jednak wbrew pozorom nie tak znowu blisko. Staję na przełęczy, leży kilka sporych bali, jak pamiętam zawsze tu były składowane. Od strony Turzańska podjeżdża samochód osobowy, wychodzi cała rodzinka i bacznie się rozgląda po okolicy. Chcą jechać dalej? Chcą podziwiać widoki? To już ich sprawa, ja idę w prawo w stronę Kalnicy. Słyszałem różne opinie o tej drodze, również na Forum… dziś ja sam nabędę stosowną wiedzę o jej stanie.
    No cóż, są miejsca, gdzie mam wątpliwości czy najlepsze wozy terenowe przejadą, jeśli tak to bez wyciągarki i pomocy współpasażerów z saperkami, siekierami i piłami się nie obejdzie. Głębokie koleiny i głębokie doły wypełnione wodą, połamane drzewa w dodatku czasami dość nisko opuszczone w dół. Mocny napęd, wysokie zawieszenie i duże szerokie koła to rada dla pojazdu. Idę po sporym błocie, cały czas latają cholernie natarczywe gzy a są miejsca gdzie wprost latają ich chmary. Co jakiś czas spsikiwałem się specjalnym preparatem w aerozolu po każdym kawałku odkrytej części ciała a także po ubraniu bo tną nawet przez spodnie. Pomagało i nie gryzły ale samo ich bliskie latanie już wkurzało. Po przekroczeniu Kalniczki gzy zniknęły.
    DSC08435.JPGDSC08436.JPGDSC08437.JPGDSC08438.JPGDSC08439.JPGDSC08442.JPGDSC08448.JPGDSC08449.JPGDSC08450.JPG

    cdn
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  8. #378
    Bieszczadnik Awatar mavo
    Na forum od
    11.2008
    Postów
    375

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Reconowe relacje jak zwykle super,ale...
    Narracja w liczbie mnogiej oddala by w pelni ich urok.
    Pozdrowienia z poziomu 652

  9. #379
    Bieszczadnik Awatar Sylwek74
    Na forum od
    04.2010
    Rodem z
    Nowa Huta k/ Krakowa
    Postów
    311

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Ja pierdziu! Dawaj dalej!
    Easy rider tylko na piechotę...

  10. #380
    Bieszczadnik
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Łódź
    Postów
    34

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Recon! Dałeś czadu z tą muzyką! Ale trzymaj ten muzyczny nastrój dalej.Bo chodzi się po górach,też dla wrażeń, nastroju,impresji...
    Pozdrawiam

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 4 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 4 gości)

Podobne wątki

  1. Kilka jednodnoiwych wypadów w bieszczady.prosba o pomoc.
    Przez krzysiudr w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 23-05-2011, 20:18
  2. o cmentarzach nie tylko w Bieszczadach, czyli słów kilka o Maguryczu
    Przez szymon magurycz w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-06-2009, 07:47
  3. Kilka pytan o bieszczady wschodnie
    Przez buba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 25-07-2007, 11:09
  4. Kilka słów o języku polskim...
    Przez WojtekR w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 46
    Ostatni post / autor: 22-01-2007, 11:35
  5. Słów kilka o Bieszczadzkich Wilkach
    Przez Snurf w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 04-04-2005, 15:04

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •