Recon pół leśnictwa mi zdreptałeś, a oranżady lesniczemu nie przyniosłeś
PS Do kapliczki pod Gawganią jest jeszcze dróżka od dołu, która podchodzi prawie pod samą kapliczkę.
Recon pół leśnictwa mi zdreptałeś, a oranżady lesniczemu nie przyniosłeś
PS Do kapliczki pod Gawganią jest jeszcze dróżka od dołu, która podchodzi prawie pod samą kapliczkę.
Marcin
Miałem Ci jeszcze trawnik pod domem podeptać? Ręka swędziała by coś tam pod furtkę podłożyć, ale... dałem Ci czas na ogarnięcie się. Dwa razy tłum ludzi widziałem koło Ciebie a raz bieszczadzki święty spokój. Ale co się nie odwlecze to nie uciecze!
27.07.10 (Wtorek)
Rano otworzyłem oczy, spojrzałem w niebo, padało a niebo nastrajało do dalszego leżenia, tym bardziej, że słabość miałem w sobie taką by nawet się nie ruszać. Głód jednak już dawał znaki bo wczoraj skonsumowałem tylko jedną suchą bułkę i kilka kropel wody. Musiałem teraz powalczyć z niemocą, która mnie ogarnęła. Toaleta i na przemian zimny i gorący tusz już lekko postawiły mnie na nogi, później takie po lekku śniadanko i trzeba ruszyć na mały spacerek by definitywnie wypędzić z siebie „mamloka z rułą” (ech śląska godka). Plan jest by ponownie pójść do chatki, z nadzieją, że dojdę… ale jęśli będzie coś kiepsko, to najwyżej zawrócę przed osiągnięciem celu.
Idę spokojnie, przechodzę przez mostek opodal którego zrobiłem sobie tamę na bicze szkockie (tamę zmył zwiększony nurt), mijam Leśniczówkę Roztoki i powoli idę dalej. Nie patrzę nawet na zegarek, idę średnim tempem. Przed strumykiem widzę otwartą okiennicę a to znaczy, że ktoś już tam jest. Stukam i na otwarcie czekam dobrą chwilę. W czasie tej chwili przypomina mi się bertranda opowiadanie jak to wszedł z buta do chatki a tam… hmmm… ja nawet już miałem rozbudzoną wyobraźnię. Jednak drzwi otworzył… jeden lokator. Dawid mu było i w czasie rozmowy przejawiał ogromną chęć zostania bieszczadzkim zakapiorem a błyskotliwą karierę chciałby zrobić jako bieszczadzki kuglarz czy coś tak. Osobiście miał w sobie materiał i predyspozycje ku temu bo egzotyczność jego opowieści poruszała mój umiejscowiony w korze mózgowej ośrodek odpowiedzialny za śmiech a i kanaliki łzowe musiałem siłą woli pozatykać. No cóż, rozpisał się on w „raportowniku” na kilku stronach, że nawet przez kilka zdań nie przebrnąłem.
Zaczął padać mocniej deszcz więc pożegnałem się, wcześniej wpisawszy się „że byłem obecny” i postanowiłem wracać. Dziś noc na poziomie 652 ma być krótka, ale liczba ta wynikła dopiero podczas mającego nastąpić spotkania.
DSC08456.JPGDSC08458.JPGDSC08467.jpg
cdn
"przechodzę przez mostek opodal którego zrobiłem sobie tamę na bicze szkockie (tamę zmył zwiększony nurt)"...
nie weszło mi jedno zdjęcie :(
DSC08466.JPG
cdn
Deszcz nabierał obfitości, ja tempa a potoki siły. Te ostatnie mnie fascynowały gdy tak w oczach rosły w potęgę, jak zmieniały swoje ubarwienie. Stróżki z drogi spływały do rowu odwadniającego, ten łączył się już z istniejącym małym strumyczkiem, ten zaś jeszcze przezroczysty wpadał do potoku Jurczakowa , który kolorem, chociaż przez jakiś czas, chce się upodobnić do Huang-ho.
Do pokoju dotarłem całkowicie przemoczony, popatrzyłem, że i pod kurtką jestem mokry i wcale nie z wysiłku a to znaczy, że kilkunastoletnie jej używanie znacząco obniżyło parametry wodoodpornościowe materiału (hydrotex xPower) a to znaczy, że trzeba się rozejrzeć za nową (mam coś już na oku). Hmmm, widzę, że zaczyna mi się robić lista zakupów bo już na niej jest jakaś niegłupia lornetka (tutaj się rozglądam).
Oki, przebieram się, idę na lekki obiad a później jadę do mavo. Jak zwykle u niego i jego rodzinki czas pędzi i mimo, że już się podnosiłem kilka razy do wyjścia to i tak gdzieś przed drugą dopiero wyszedłem :P
Nie będę opowiadał o szczegółach, jeno tylko wspomnę… że smażone kurki były super i wszyscy przeżyli, że mierzyliśmy małego Jasia GPS-em, że powstał pomysł wejścia i zatknięcia flagi na Dwerniku-Kamieniu w dniu 11 listopada tego roku by odświeżyć świecką tradycję zapoczątkowaną dwa lata temu przez moją skromną osobę. To jeszcze trzeba organizacyjnie obgadać, ale jest to już jakiś pomysł! Temat jest otwarty na innych ale chyba na górę to zamknięty bo mavo chciałby wyruszyć na D-K prosto z łóżeczka :P
DSC08471.jpgDSC08468.jpgDSC08472.JPG
cdn
Oferuje moja chalpke jako baze do ataku szczytowego.
Fonetycznie "halpka" znaczy pewnie coś innego ?!?
WUKA
www.wukowiersze.pl
28.07.10 (Środa)
Dzień jest pochmurny, pada deszcz z małymi przerwami ale i wtedy nie wygląda słońce. W planie stworzonym prawie at hock zaczynam od kirkutu w Baligrodzie a jestem na tym starym cmentarzu żydowskim pierwszy raz. Będąc w Bieszczadach zawsze wolałem łazić gdzieś po górach i tam gdzie jest zielono. Uciekałem od miejskiej zabudowy, aż nadszedł czas i nadrabiam zaległości.
Drugim punktem było obejrzenie działki w miejscu, które mi się podoba, zasięgnięciu języka i podejrzenie infrastruktury jaka jest wymagana dla działki budowlanej. Miejsce spełnia wiele założeń, ale trzeba też kilka spraw rozwiązać… to na razie tylko taki rekonesans.
No i wreszcie trzecie tego dnia odwiedziny… zostaje popełniona wizyta w Polańczyku. Tyle wypadów w Bieszczady, tyle miasteczek i wsi odwiedzonych, miejsc po starych wsiach a nigdy moja stopa nie stanęła na deptaku w Polańczyku. Nawet dobrze, że spory deszcz pada, że jest chłodno i nieprzyjemnie, bo jak się domyślam, gdyby była ładna pogoda to musiałbym się przeciskać przez tłumy spacerowiczów. No cóż zmieniają się mi poglądy w tym temacie. Kiedyś jako nastolatek, autostopem wyrwany w Polskę z domu i szkoły, z długimi włosami, w dzwonach szytych z materiału na żagle i własnoręcznie farbowanych, farbowanych także koszulkach z obowiązkową pacyfką na szyi i innymi jakimiś wisiorkami wieszanymi gdzie się da, jechało się do punktu zbornego do Sopotu spotkać się z innymi znajomymi i czasami też poszlifować Monciak. I nie było to w moim wykonaniu takie kontestacyjne zachowanie tylko na czas wakacji, Chylę czoła zarówno swoim dawnym nauczycielom, jak i rodzicom bo walka czasami była bardzo ostra by ta kontestacja była całoroczna pomyślna dla mnie.
Trochę odbiegłem od tematu… w Polańczyku trochę poszlifowałem deptak, pozaglądałem prawie w każdy „wyciągacz dudków” i kiedy powiedziałem dość poszedłem do pizzerii Korona na pizzę i tiramisu, które próbuję gdzie się da. Taka kolej losu, kiedyś po szlifowaniu Monciaka szło się do Baru Zdrojowego(?) na najtańsze jedzenie z możliwych… jajko sadzone, ziemniaki i maślanka… ech! J
Jutro muszę przypomnieć sobie Woronikówkę!
DSC08478.jpgDSC08480.jpgDSC08477.jpgDSC08481.JPGDSC08476.jpgDSC08475.JPGDSC08479.jpg
cdn
29.07.2010 (Czwartek)
Startuję z przystanku PKS Jabłonki, kawałek idę szosą na północ i skręcam w prawo w stokówkę. Mijam zapełniony śmieciami kontener , trochę dalej odbijam w lewo w gęste chaszcze. Jest sporo błota przez padające ostatnio deszcze i myślę o czekającym mnie błocie na stromym zboczu Woronikówki. Jednak strach ma wielkie oczy i czym wyżej tym bardziej sucho. Przed kilkunastu laty wchodziłem na Woronikówkę (wtedy jeszcze Walter) i całkowicie gorzej mi się na nią wtedy wchodziło a winę zwaliłbym na ówczesne buty.
Dochodzę wreszcie na 836 m i na szczycie wita mnie śmietnisko z przepełnionego pojemnika na śmieci. Ktoś postawił śmietnik myśląc zapewne, że śmieci będą wybierane przez krasnoludki. Gospodarzu tego syfu… albo zlikwiduj ten śmietnik albo go sukcesywnie opróżniaj!!! – bo wstyd! Znak wskazujący kierunek do Rezerwatu Przyrody „Woronikówka” też wskazywał inny kierunek niż powinien, ale to udało mi się poprawić.
Odpocząłem trochę na ławeczce i odbiłem właśnie do tego Rezerwatu. Prowadzi tam szlak spacerowy, ale już bez widocznej ścieżki. Wracając natknąłem się na salamandrę plamistą... w sumie to rezerwat. Schodziłem teraz tym łagodniejszym zboczem w stronę przełęczy 727 a następnie do stokówki w którą miałem skręcić w lewo, dojść do jej końca i przebić się do stokówki znajdującej się po drugiej stronie strumyka Krupiwny. Nie wchodziłem więc po drabinie na dalej idący szlak zielony. Skręciłem tak jak zamierzałem… w lewo.
DSC08482.jpgDSC08483.jpgDSC08485.jpgDSC08484.jpgDSC08486.jpgDSC08487.jpgDSC08490.JPGDSC08495.jpg
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki