Strona 40 z 64 PierwszyPierwszy ... 30 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 50 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 391 do 400 z 643

Wątek: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

Mieszany widok

  1. #1
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Skręciłem w lewo w stokówkę, która przy samej wychodni skalnej skręca w prawo by za chwilę, tak jak jest na mapie, się kończyć. Na końcu drogi mały placyk tak by mógł zawrócić samochód, ale ja chcę iść dalej by spotkać się z drugą częścią, a ciągłość zapewne została zniszczona przez potok Krupiwny. Trudno mi nawet ocenić jak dalej mogła biec droga by była jedną całością bo z lewej strony jest dość spory wąwóz którym płynie wspomniany potok a po prawej stronie jest zbocze. Mogę się też mylić i możliwe, że wcale tego połączenia nie było. Tuż za miejscem gdzie ta stokówka ma swój koniec zaczynają się gęste krzaki i stoi dość głęboka woda. Staram się omijać te bajorka i zagłębiam się coraz dalej ale czym dalej tym więcej wody… to skutek ostatnich ulewnych deszczy. W pewnym momencie jednak podejmuję decyzję by wracać pomaga mi też świadomość, że w sumie i tak będę schodził drogą, której nie znam . Wracam więc do zielonego szlaku a dalej powoli w dół. Fajna stokówka i różnorodność zieleni z lewej i prawej jej strony. Jak wspomniałem wcześniej, lubię takie ciche leśne drogi. Przy najbliższej okazji muszę się przejść tą drugą częścią do której nie doszedłem.
    Droga łączy się z zielonym szlakiem i tym sposobem zataczam pętlę. Idąc cały czas szosą w stronę Bystrego próbuję łapać stopa. Tak maszerując wstępuję do schroniska w Jabłonkach spytać się o jednego Forumowicza, ale jak się okazuje dawno go tam nie było i nie mają z nim kontaktu. Idę dalej lewym skrajem drogi, na moje gesty uniesionego kciuka kierowcy rzadko jadących samochodów nie reagują, dopiero przy tabliczce oznaczającej początek Bystrego zatrzymuje się busik towarowy i całkiem jeszcze spory kawałek mnie podwozi.
    A co zapisał Oregon?... w skrócie… razem 13,100 km… całkowity czas 5,30… najwyższe wzniesienie 823 m.
    DSC08496.JPGDSC08501.jpgDSC08502.jpgDSC08503.jpg

    cdn
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  2. #2
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    30.07.10 (Piątek)
    O godzinie 10 rano, w pięknie zapowiadający się dzień, żegnam ORW Bystre. Ośrodek, pod wieloma względami mi pasuje. Tutaj miałem ostatnio kilka razy swoją bazę wypadową i stąd naprawdę jest sporo możliwości na wypady po okolicy a jeszcze kilka zostało na przyszłość. To dobrze, że jest jeszcze okazja wrócić w te okolice, chociaż myślę o małej zmianie.
    Nie jechałem teraz, jak zazwyczaj, z żelaznym planem a raczej takim dość luźnym, jednak pierwotna wersja bardziej mi odpowiada. Sam jestem ciekaw czy ten trend się utrzyma czy raczej powrót do konsekwentnej realizacji wcześniej ułożonego planu?
    Kilka dni deszczowych jak i zatrucie zabrało mi kilka okazji by ruszyć gdzieś na piechotę, ale pozwoliło zobaczyć też kilka miejsc, które dotychczas były jakoś omijane. Nie zrobiłem też wypadu po „coś” od Piskala i teraz się zastanawiam czy to „coś” się utrzyma w skrytce. Wątpliwości są bo… zbliża się mały spęd Tęgich Głów w Sękowcu i Piskal będzie miał niemałe dylematy na wytrzymałość (wszelką!). No cóż, niedaleka przyszłość wskaże odpowiedź. J
    Teraz czekam na przedostatni miesiąc roku, zręby planów już są z ważnym punktem na 11 listopada.
    I to tyle z lipca.
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  3. #3
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Nie chcąc otwierać nowego wątku, bo i po co, spytam się tutaj... czy ktoś z Was chodził wokół Czereszenki i Czereśni zwłaszcza po drogach leśnych odchodzących od tej większej drogi okrążającej te dwie górki. Na "niektórych" mapach są tam pojedyncze zabudowania (nie chodzi o SG), czy są tam tereny prywatne?
    Planuję tam pochodzić w listopadzie i stąd moje pytanie.
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  4. #4
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Po pierwsze primo: uważaj na miśka. Był tam 4 lata temu :)
    Po drugie primo: wtedy zasieków nie było. Może teraz już są. Nic mi nie wiadomo na temat prywatności tych terenów
    Po trzecie primo: ludzi nie spotkasz i tam są fajne chaszcze i ścieżki leśne.
    Po czwarte primo; Przy samej stokówce coś znajdziesz. Uważaj na osy były tam 4 lata temu.
    Po piate primo więcej nie pamiętam ale możesz zadzwonić
    Pozdrawiam
    bertrand236

  5. #5
    Bieszczadnik
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Łódź
    Postów
    34

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    [QUOTE=bertrand236;107701]Po pierwsze primo: uważaj na miśka. Był tam 4 lata temu :)
    I w tym roku też jest. Wiszą kartki z ostrzeżeniem.Teren luksio! Powodzenia i pozdrowienia!

  6. #6
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Byłem tam wczoraj ale o tym opowiem później. Jest możliwe, że zacznę pisać jeszcze w Ustrzykach Górnych.
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  7. #7
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Jeszcze przed przyjazdem i sam dojazd…

    Planowany(!!!) wyjazd w Bieszczady był na dzień 10 listopada na godzinę 00.30. O tej godzinie miałem Neobus, który miał przyjechać do Sanoka na 6.00. Później o 7.00 Veolią bezpośrednia jazda do Ustrzyk Górnych , tak aby dojechać na miejsce o 9.21. Dojazd dość prosty, wygodny i niemęczacy.
    Jednak 9 listopada tak przed osiemnastą dzwoni do mnie mavo czy już się szykuję i czy na pewno będę na święto narodowe w Nasicznem?... a ja mu odpowiadam, że jeszcze jestem w pracy i zejdzie mi do 21. Szykuję ofertę na następny dzień i to na ogromną kasę i następnego dnia muszę być na otwarciu o 12.00. Mavo też długo pracuje i także następnego dnia ma wyjechać ale tak gdzieś około godziny 18. Zgadaliśmy się, że jeśli ja wyjadę o 17.00 to planowo będę w Sanoku o 23.00, więc… no właśnie teraz zaczyna się matematyczne zadanie. Z punku A (czyli z Warszawy) jedzie jeden pojazd i ma być w punkcie C (Sanok) o 23.00 to o której przyjedzie pojazd drugi z punktu B (powiedzmy, że z Krakowa) do wspomnianego punktu C, jeśli wyjedzie około godziny 18, hmmm?
    A 11 listopada, nie ma bata, flaga przecież musi powiewać na Dwerniku-Kamieniu, jagnięcina zamówiona, mały Jasiu już się cieszy na spotkanie ze mną… Reconie musisz!
    10 listopada wszystko idzie mi w pracy w miarę dobrze, robię jeszcze zakup flag (jedną dużą także do domu bo stara się trochę skoloryzowała), zaczynam też często zerkać na zegarek, powrót do domu, intuicyjnie pakuję torbę (u mnie jest wszystko czyste, ułożone… tylko brać), zamawiam taksówkę na 15.45 i o tej godzinie … zaczyna się horror. Dziś w Polsce po południu zaczyna się przecież wielka laba. Już przy wyjeździe z Ursynowa zaczynają się korki a gdzie jeszcze do Dworca Zachodniego??? Po drodze jest przecież Śródmieście, Aleje Jerozolimskie, uffff. Wspólnie z kierowcą wymyślamy różne skróty przez podwórka, ja zerkam gdzie inni „stoją” i kieruję na gdzie „jakoś jadą do przodu”. Kierowca przeciera oczy na moje skróty a ja na jego. Klepsydra czasowa wskazuje miarowy upływ czasu ale zgrana współpraca z taksówkarzem zaczyna przynosić rezultaty… wolno ale systematycznie zbliżamy się do Zachodniego. Jestem przy autokarze o 16.40. Kupuję bilet, który dzień wcześniej zarezerwowałem. O 17.00 są już wszystkie miejsca zajęte i ruszamy. Wiadomo już, że Warszawa jest dziś totalnie zakorkowana… istny paraliż komunikacyjny, więc jazda jest denerwująco powolna. Między Tarczynem a Grójcem STOP na pół godziny… wypadek na drodze gdzieś przed nami i korek kilometrowy. Czas leci a ja wiem, że gdzieś z tego punktu B lada chwila także ruszy pojazd a może już ruszył?
    Po 18 dzwoni mavo i uspokaja się, że jednak jadę a ja się uspokajam, że on też jedzie. Uspokaja mnie, że spoko… w razie czego zaczeka w Sanoku na mnie. Ja przekazuję mu, że jest spore opóźnienie. Przed Ostrowcem Świętokrzyskim na stacji benzynowej, gdzie jest jedyny postój, dowiaduję się, że mamy 40 minutowe opóźnienie.
    W Rzeszowie zaczyna padać ale u wrót Bieszcadów przestaje. Pierwsi pasażerowie wysiadają dopiero w Brzozowie. I pomyśleć, że tylu ludków z mojej ulubionej krainy gdzieś razem ze mna szlifuje warszawski bruk.
    W Sanoku pod dworcem kolejowym jestem o 23.40, dzwonię do mavo… słyszę „spoko jestem za 5 minut”. I za 5 minut jest! Ot ciort ta matematyka, jadący z punktu A i B spotkali się… no, prawie o czasie, w punkcie C! W samochodzie po małym powitaniu i przemeblowaniu ruszamy w dalszą drogę.
    W Hotelu Górskim PTTK jestem o 1.30 gdzie pani recepcjonistka, już wcześniej uprzedzona o porze mojego przyjazdu, czekała i po zapłaceniu z góry (bo Bieszcady to przecież góry, ale płacenie w hotelu z góry to dla mnie całkowita nowość!) za nocleg dała kluczyk do pokoju wraz z bonami na śniadanie (wliczone w nocleg).
    Mavo pojechał ciut dalej do siebie. Umówiliśmy się, że swoim sumptem staram się dotrzeć do Nasicznego do godziny 10.30, jeśli nie to on po tej godzinie rusza w moją stronę z baczeniem na drogę. Wiem, że od Ustrzyk Górnych w stronę Wetliny to kiepsko z dojazdem.
    Kładę się spać gdzieś o 2.30, budzik nastawiam na 7.15. Gaszę światło, wygladam przez okno a mam pokój od strony Caryńskiej i widzę istną ciemność… znaczy się nic nie widzę. Do łóżka małżeńskiego, takie mam, szybko jednak trafiam po omacku. Nie dociera jeszcze do mnie, że już jestem w Bieszczadach. Jedna sekunda i… zasypiam.
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 13-11-2010 o 21:33 Powód: literówki
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  8. #8
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    11 listopada 2010 rok (czwartek)
    Nastawiony budzik z komórki gra mi trilalalila jakąś fajną melodię na pobudkę i budzi moją świadomość ze snu na jawę szepcząc… chłopie, dziś nie idziesz do pracy… dziś jesteś w Bieszczadach… jest święto… i żadne tam przekręcanie się z boku na bok… wstawaj, Dwernik-Kamień czeka! To mocna mobilizacja do natychmiastowego poderwania się z łóżka i oddania rutynowemu doprowadzeniu się do wyjścia na śniadanie wśród ludzi.
    W restauracji jestem w kilka minut po ósmej i to jako pierwszy… szwedzki stół w pełni mnie poi i syci. Dodatkowo proszę o kilka herbat do termosu, a to też… w ramach śniadania, nie muszę więc nic dodatkowo płacić.
    Przebieram się w pokoju w ciuchy „na góry”. Będę mógł zacząć testować nową kurtkę, którą dzień wcześniej kupiłem, zobaczę jak się spisze w czasie kilkudniowego pobytu tutaj.
    Na zewnątrz temperatura 8 stopni powyżej zera, bardzo pochmurno, nie pada, trochę wieje, czuć nadchodzącą zmianę pogody, może w nocy lub na drugi dzień wiatr być dużo silniejszy. Ruszam na mały rekon`esans po Ustrzykach Górnych.
    Przy ZpC spotykam sjuga i trochę rozmawiamy… „Rób zdjęcie ZpC, bo w poniedziałek zaczynamy ją burzyć. Otwarcie nowego ZpC jest planowane na 15 lipca 2011, ale może się trochę przesunąć. Wprosiłem się, ale zaznaczyłem, że z pustymi rękoma nie przyjdę!”
    Sklep vis-a-vis jadłodajni „Pod eskulapem” jest otwarty, jednak wspomniana knajpka jest zamknięta. W sklepie kupuję słodkości na kalorie oraz „coś” do skitrania na Dwerniku-Kamieniu, wyboru specjalnego nie ma, bo tych co lepsze mogą kupić też nie ma. Kupuję też jakieś chińskie rękawiczki (nie użyłem ich ani razu), tak na wszelki wypadek, za zawrotną sumę 7,50 zł. Kiosk Ruchu też jest otwarty i tam kupuję worki na śmieci, które przydadzą się jako przeciwdeszczowa, wewnętrzna ochrona zawartości plecaka a i także jako same worki na śmieci.
    Trochę ludzi jednak się kręci po Ustrzykach Górnych, zauważalnie mało w tak zwanym wieku średnim.
    Oddalam się szosą od Centrum i staję koło Kremenarosa, tutaj według mojej oceny jest najlepszy punkt na stopa. Jest godzina 9.50. Ruch pojazdów w stronę Wetliny jak na lekarstwo, jeśli już coś jedzie w moją stronę to skręca do SG… dalej nic, no może 1-2 pełne samochody. Wreszcie tico zatrzymuje się z dwoma młodymi chłopakami i podwożą mnie do odbicia niebieskiego szlaku na Wielką Rawkę, ale mówią, że zaraz przyjedzie zamówiony bus, który ma ich zawieźć do Wetliny. Dojeżdżam nim do Berehów Górnych i od razu z buta walę na Nasiczne.
    Teraz dopiero dociera do mnie, że jestem w Bieszczadach. Idąc przypomina mi się z dzieciństwa piosenka… „Jak dobrze nam zdobywać góry, I młodą piersią chłonąć wiatr, Prężnymi stopy deptać chmury…”. Naokoło pusto, żadnej żywej duszy, więc co mi tam… śpiewam sobie, a co?… mam tłumić radość, że jednak udało mi się wyrwać tutaj na kilka dni?
    Koło kamieniołomu muszę jednak przestać śpiewać, widzę jak jedzie znajomy samochód. Przywitanie z mavo i małym Jasiem… ech ten mały Jasiu…. co ma pan tu?... czy wziął pan gps-a?... sto pytań i dwieście odpowiedzi… a co to za laska?... a jak się ją przedłuża?... a po co panu szalik w plecaku? Zawartość plecaka jest teraz ważniejsza od prezentów, które otrzymał. Z nich będzie się cieszył później. Teraz numer jeden to mój Oregon, gdy się widzimy to zostaje zaanektowany i ląduje w jego kieszeni. Rozbraja mnie ten chłopak i zmiękcza serce do cna.
    W domku u mavo nie możemy się nagadać i zarazem zebrać do wyjścia. Po godzinie 12 jednak ruszamy, początek jest stokówką w górę, kilka zakrętów i skręcamy na szlak w górę.
    Cdn…

    DSC08594.JPGDSC08595.JPGDSC08596.JPGDSC08597.JPGDSC08598.JPGDSC08602.JPGDSC08603.JPG
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  9. #9
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Przed szlakiem jeszcze mijamy pasące się konie, które łasą się do nas przymilnie i ustawiają do fotek.
    Cdn...

    DSC08605.jpgDSC08606.jpgDSC08607.JPG
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 18-11-2010 o 23:44 Powód: mała korekta
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  10. #10
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Wejście na Dwernik-Kamień staje się od samego początku niezwykłą wycieczką.
    W górach jestem milczkiem, każdy krok to spłynięcie złych prądów w uziom bieszczadzkiej ziemi, dla mnie wędrówka tutaj to izolacja od świata zewnętrznego, który zostawiam w niebycie a czasami wzorem tybetańskich mnichów włączam w sobie swoistą mantrę by ewentualnie zagłuszyć przesączające się ważne (!) sprawy. Pozwala mi to wyciszyć zostawioną rzeczywistość i wyścig szczurów, w którym aktywnie uczestniczę.
    Idąc w górę często stajemy i gadamy, małemu Jasiowi przekazuję wtedy jakieś „mądrości życiowe” poparte różnymi „historiami”, często o coś pyta i dyskutuje z nami a my go mobilizujemy do dalszej wędrówki różnymi sposobami bo wchodzenie dzisiejsze na szczyt jakoś opornie mu idzie.
    Kompletnie nie kontrolujemy czasu a czas nie kontroluje nas. Pogoda jak na listopad jest dobra, nic nie pada, co tylko nas cieszy.
    Jaśki mnie tak rozminowali, że uwagę kieruję tylko na wspólne rozmowy, wejście przecież znam.
    Idziemy i patrzymy na odciśnięte na ścieżce, w dniu dzisiejszym, ślady dwóch osób. Na moje oko to musiał iść przed nami młody facet i kilkunastoletnie dziecko a może to kobieta w wieku faceta. Nikt inny od strony Nasicznego dziś nie wchodził na Dwernik-Kamień. Wyszedł, co prawda skądś jakiś mężczyzna w kaloszach i gdzieś poszedł, ale ze zdobywaniem góry raczej go nie połączę. Nawet zaintrygowała nas jego obecność.
    Na szczycie spotykamy biesiadującą przy ławie kilkuosobową grupę młodych ludzi. My od razu bierzemy się za wieszanie flagi a jeden z biesiadujących robi nam zdjęcie i z formalności to wszystko. Idziemy teraz zakopać wcześniej zakupione w Ustrzykach Górnych „coś”. Wybieramy stosowne miejsce.
    Teraz uwaga dla poszukiwaczy „cosika”… powyżej tablicy poświęconej Arturowi Nowotarskiemu rośnie brzózka, bezpośrednio pod nią, tak raczej po lewej stronie, dość płytko w folii jest zakopane „coś”. Odkrywca niech się przy okazji pochwali.
    Mavo zaczyna się niepokoić, że jest już prawie 15 a o tej godzinie miał być w Chmielu po upieczonego jagnięcia. Wyrywa do przodu a my go gonimy, po chwili jednak idziemy razem jednakowym rytmem w dół. Wchodząc i schodząc zauważam bardzo czysty szlak, porządni turyści tutaj chodzą.
    Teraz tylko w skrócie… mavo wnosząc do domu upieczoną jagnięcinę (w całości) roztoczył zapachem rozmarynu cały parter swojego domu. Były inne też przyprawy, ale najbardziej czuć było ten rozmaryn.
    Wiecie jak pachnie rozmaryn? Szkoda, że Was tam nie było. L
    Następna wyprawa z flagą za rok. Tylko na który szczyt teraz wypadnie i czy będę wtedy mógł przyjechać w Bieszczady? Mavo już wspomniał o Rabiej Skale… no cóż, zjeść małe śniadanko na platformie widokowej to miła perspektywa. A może na inną górę jednak wypadnie? Temat jest otwarty.
    Teraz trochę statystyki z dzisiejszej wędrówki… w sumie przeszliśmy 6,70 km, najwyższa osiągnięta wysokość to 1008 m, czas ruchu 1,46 godz., czas postoju 1,45 godz., prędkość średnia ruchu 3,8 km/godz.
    Ps. Czyżby nikt nie znalazł „cosika” koło Dydiówki?
    Cdn…

    DSC08608.JPGDSC08609.jpgDSC08611.jpgDSC08612.JPGDSC08613.JPGDSC08615.JPGDSC08610.JPGDSC08616.JPG
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)

Podobne wątki

  1. Kilka jednodnoiwych wypadów w bieszczady.prosba o pomoc.
    Przez krzysiudr w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 23-05-2011, 21:18
  2. o cmentarzach nie tylko w Bieszczadach, czyli słów kilka o Maguryczu
    Przez szymon magurycz w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-06-2009, 08:47
  3. Kilka pytan o bieszczady wschodnie
    Przez buba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 25-07-2007, 12:09
  4. Kilka słów o języku polskim...
    Przez WojtekR w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 46
    Ostatni post / autor: 22-01-2007, 12:35
  5. Słów kilka o Bieszczadzkich Wilkach
    Przez Snurf w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 04-04-2005, 16:04

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •