Od 9 rano czekam na telefon od mavo chociaż wiem, że w Nasicznem jest totalny brak zasięgu wszystkich operatorów. O godzinie 10.45 nagrywam się mu na sekretarce, że wychodzę z hotelu i życzę mu szczęśliwej podróży powrotnej.
Na dzisiaj miałem zaplanowane dwa alternatywne spacerki do „zony”. Jeden odpadł bo ostatnio z tym miejscem był związany dość poważny kryminalny zgrzyt, więc wolałem tam nie iść i nie ryzykować, miejsce było zbyt naznaczone. Mavo też zasięgnął języka u źródła i potwierdził wszystko. Musiałem więc pójść w drugie miejsce, chociaż to pierwsze ciągnęło mocniej.
Pogodę miałem wymarzoną do tego wypadu… listopad, ostatnia niedziela długiego weeku, pustawo już po południu, mogłem więc liczyć na względny spokój. Wcześniej dwukrotnie w okresie letnim, z pewnych względów, nie udało się mi tam wejść.
Wybaczcie, że tego dnia nie opiszę zbytnio i nie opiszę też emocji jakie wędrówce tej towarzyszyły. Pokażę jednak trochę zdjęć. Jeśli już tam ktoś był i rozpoznaje miejsce to proszę o wstrzymanie się z komentarzem by nie rozsławić zbytnio tego miejsca bo byłoby to na jego szkodę! Nie pytajcie mnie nawet na PW!
Oregon coś tam zapisał, ale też przemilczy swoje dane.
W hotelu pusto, wieczorem w restauracji tylko ledwo widoczne światełko nad barkiem daje sygnał gotowości na klienta. Zamawiam obiad i gdy czekałem na drugie danie gaśnie światło w całych Ustrzykach Górnych… na sali zapalają świece i robi się całkiem przyjemnie. Podają mi zamówione danie… czyżby bieszczadzki wieczór przy świecach?
Jestem w tej chwili w restauracji jedynym jej klientem a jeszcze wczoraj o tej porze było krucho z wolnym stolikiem.
Gdy kończę jeść następuje powrót napięcia. Kelner wspomina historię z połowy października zeszłego roku jak to w Ustrzykach Górnych nie było prądu przez cały tydzień.
Cdn…
DSC08700.JPGDSC08701.jpgDSC08703.JPGDSC08704.jpgDSC08705.jpgDSC08706.jpgDSC08707.jpgDSC08708.jpg
![]()
Zakładki