Strona 59 z 65 PierwszyPierwszy ... 9 49 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 581 do 590 z 643

Wątek: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

  1. #581
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Dialogi sobie prowadźcie a ja tak mimochodem dalej ciągnę „słów kilka(dziesiąt)”.
    12 listopada 2015 czwartek
    Zenka samochodem dalej ruszamy do Zatwarnicy by skręcić w prawą stronę koło kościoła a dalej jedziemy aż do „parkingu” na zboczu Ryli. Tutaj parkujemy. Zapomniałem dodać, że oprócz nas jedzie z nami Kola, już wcześniej mianowana Bieszczadniczką, gdy przeszła z nami majową pętelkę przez Siwarną i Żołobinę. Mały i dzielny 13 letni kundelek, chociaż już o tym pisałem to jeszcze raz wspomnę… kiedyś nawet nie miała sił wejść po czterech schodach a teraz robi przejścia po kilkanaście kilometrów i wchodzi na szczyty. Co to robią spacery z Reconem
    Pogodę mamy całkiem przyjemną jak na listopad, piękne słońce, ciepło ok. 15 st. C. mamy zamiar zrobić pętelkę przez mostek koło domu Majsterków do ruin cerkwi i powrót do samochodu zachodnim zboczem wzgórza Ryli, dokładnie jak prowadzą oznakowane ścieżki. Od „parkingu” idziemy po dużym błocie, ale gdy wychodzimy na otwartą przestrzeń Ryli jest już ładnie wyjeżdżony ślad kół na trawie. Moje receptory są wyczulone na wszystko, więc gdy coś podejrzanie mnie zaczyna podgryzać w głowę to palcami namierzam skurwiela pragnącego wpić mi się w głowę po krwisty napój. Kleszcz… kiedy on mi się wdrapał aż na głowę? Kola szybko złapała na brzuchu błotko i tam kleszcze mogą jej skoczyć.
    Brat się zachwyca widokiem też zasięgiem, co natychmiast wykorzystuje dzwoniąc do swej drugiej połowy i słowami opisuje otaczające nas piękno. Przechodząc blisko płotu Majsterków zza płotu wybiega jakiś długonogi kundelek a za nim jamnik, ten drugi robi sporo hałasu i nawet robi podchody by podejść na długość zębów. Jedno moje słowo i dupelek wraca, ale ten długonogi to wyraźny młody amant, który upatrzył sobie „nieruszaną” starszą Kolę i za punkt honoru sobie postawił zmianę jej statusu. Kola go toleruje, ale tylko do swojej przestrzeni osobistej, później pokazuje amantowi już dość ostro by się zachował i nie myślał, że coś zdziała.
    Zapewne wiecie jak wygląda „mostek” na tym potoku w dojściu do cerkwi, no właśnie… Kola po czymś takim nie przejdzie, ona w ogóle wody się boi i jak tylko to coś zobaczyła wycofała się na z góry upatrzone miejsce i wysłała telepatycznie myśl „ooo na pewno, tyle przejdę!”. Co było zrobić, trzeba było psa zabrać pod pachę i przenieść na drugą stronę, co uwiecznił brat na jakimś nośniku cyfrowym. Amant zniknął na minutę i też, zapewne tylko sobie znanym przejściem, przedostał się na drugą stronę.
    Doszliśmy do małego cmentarzyka gdzie 2 miesiące temu przybył nowy grób. Kiedy przy nim stanąłem, to zanim odmówiłem modlitwę za duszę Pani Majsterkowej, przewinął mi się taki mini film z sytuacji w jakich z nią się zetknąłem. Wszystkie zapamiętałem, nie było ich wiele, ale chyba tą drugą najbardziej, kiedy stałem na obecnie już nieistniejącym moście na Sanie, ona podjechała nagle maluchem, wysiadła, przeszła po nim poprawiając ruchome deski i… przejechała. Ja idąc wtedy pierwszy raz po tym moście drżącymi nogami badałem każdą deskę… byłem pełen podziwu wtedy dla tej kobiety. To były właśnie takie przypadkowe sekundowe spotkania, jeśli była rozmowa to na zasadach zwykłej codziennej uprzejmości.
    Teraz ten grób… szkoda, że stoi tyłem do jej domu, tak sobie tylko pomyślałem gdy się modliłem.
    Brat mógł sobie obfotografować cerkiew i okolicę, Kola mogła wadzić się z amantem a ja na balach drewnianych pod kościołem usiadłem na małe „co nieco”. Brat zaczął nawet mnie po chwili popędzać, widząc jak słońce jest blisko Otrytu. Uspokajałem go, że spokojnie zdążymy zanim zajdzie słońce. Niestety musiałem z tym „co nieco” się pośpieszyć bo ciśnienie brata rosło. Ruszyliśmy stopniowo w górę a gdy zrobiło się trochę bardziej stromo to zauważyłem na drodze całą masę odchodów i tropów wilków, patrząc na „terminowość” to jak nic nocne lub ze świtu. Kola po powąchaniu jednej aż się wzdrygnęła i już wolała innych nie wąchać. W tym miejscu amant też się poddał i dał w długą do miejsca swojego bytowania.
    Słońce było nadal nad Otrytem gdy stanęliśmy koło samochodu, mogliśmy z gliny otrzepać buty na spychaczu śniegu i zmienić obuwie. Zadzwoniłem do Ewy, że my już w samochodzie a co u nich słychać?... buty kupione zaraz jadą do znajomych i właśnie sobie siedzą w Lesku u Szelców i ryczą ze śmiechu, gdy mi to mówią bo już widzą moją kapiącą ślinkę, ale zapewniają bym się nie martwił, bo o słodkościach dla nas pomyśleli. Hmmmm!
    Przeszliśmy 7,16 km, czysty ruch 1h35`, postój 1h10`.
    Bratu zadałem pytanie… czy jeszcze chce coś zobaczyć i go utwierdzam, że zdążymy przed ciemną nocą. Jest zgoda.
    CDN…
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 24-11-2015 o 14:29
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  2. #582
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    I jeszcze 3 zdjęcia do kompletu.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 24-11-2015 o 14:34 Powód: dodanie zdjęcia przejście z Kolą
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  3. #583
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    I jeszcze 2 zdjęcia zrobione przez braciszka.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 24-11-2015 o 14:38
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  4. #584
    Szkutawy
    Guest

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Cytat Zamieszczone przez Recon Zobacz posta
    Tak kolokwialnie... jeśli miałbym coś zaproponować to w 1 week maja 2016 roku. Propozycja przejścia to na zasadzie szukanie przejścia Nasiczne - Prislip - Kamianki (jakiś odpoczynek) i powrót moją drogą opisaną wyżej. Innego dnia można zaliczyć wejście na Jawornik "szlakiem dla koni" lub szlakiem Zbyszka1509 i zejść połoninką w stronę domku mavo.

    Przemolla już na miejscu w Kamiankach okaże się co ja tam zatańczyłem, na pewno nie było huculskiej trjesunki Możemy sprajem wytyczyć szlak, taką pętelkę a nuż komuś się przyda w przyszłości, by zobaczyć jak szliśmy.
    Napiszę tak... okolice pierwszego maja odpadną, bo w trzecią sobotę, będzie pewnie KIMB, a chciałbym pojechać...w sierpniu, wrześniu, lub październiku zamiarujesz być?

  5. #585
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Zamiar jest, ale na ten czas jest to zbyt odległy termin by dziś termin "na bank" planować. Bliżej początku wiosny będzie już łatwiej.
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  6. #586
    Bieszczadnik Awatar mavo
    Na forum od
    11.2008
    Postów
    375

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    W dzisiejszym czasie liczą się tylko ekstremalne wyczyny. Kto będzie pamiętał o majowym spacerku.Liczą się tylko zimowe przejścia. Myślę że styczeń to dobry czas.Baza jest.W piątek aklimatyzacja,wsobote atak szczytowy.
    Przypominam że były już podjęte nieudane próby zdobycia Kniaziek.
    Czas na następną. ☺
    http://naskrajuparku.pl/ Nowa strona
    Косово увек Српски

  7. #587
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    12 listopada 2015 czwartek
    Teraz jedziemy do Wodospadu Szepit przy którym mój braciszek jeszcze nigdy nie był i do którego był gotowy iść nawet po zachodzie słońca. No nie, do samego wodospadu dojechać przecież nie można, bez złamania stosownych zakazów, trochę od tych zakazów musimy podejść.
    Rok mnie tu nie było?, mniej?... i znowu zmiany w infrastrukturze… teraz są metalowe schody… a jakby dodać jeszcze szklany, przezroczysty podest nad potokiem, może tak za rok?... nowością dla mnie jest wyczytana informacja na stojącej obok tablicy „wodospad ten był kiedyś 30 metrów niżej, ale go LWP zniszczyło budując przebiegającą obok drogę” i nawet sobie obok tablicę pamiątkową wybudowali ku tej pamięci. Czyli co?... ten jest sztuczny?
    Brat jak urzeczony zszedł nad sam strumień, że nawet go metalowa ambona nie powstrzymała, pstryka ile wlezie, prosi o fotki "on i wodospad", chociaż tam w dole światła już mało, podziwia, słucha, skacze po kamieniach. Ja idę 30 metrów dalej, przechodzę zwierzęcą ścieżką na skraj wąwozu i wyobraźnią uruchamiam ówczesny wodospad, ale niestety już wyobraźnia nie potrafi umiejscowić go w jakiś wzorcach, nawet nie znam ówczesnych zdjęć z jego naturalnym widokiem.
    Wracając widzimy jak podjeżdża pod ostatni dom, tuż przy zakazie, objazdowy sklep i pani odbiera zamówione wcześniej artykuły. Kurcze, dawno już w Bieszczadach nie widziałem objazdowego sklepu. Pani przekazuje bratu też informację gdzie ona kupuje miód. Kola widząc wodę woli sobie posiedzieć w ustronnym miejscu i kompletnie nie kuma o co tyle zachwytu brata w jakiejś głupiej wodzie, w dodatku zapewne zimnej i na pewno niebezpiecznej bo skąd taki jej głośny szum!
    Samochodem zjeżdżamy teraz w dół, parkujemy przy dawnej pętli PKS. Piszę dawnej, bo autobusy zatrzymują się teraz przed mostem, to właśnie ten most blokuje dalszą jazdę pojazdom o wyższym tonażu, z czym mają naprawdę sporą bidę mieszkańcy a zwłaszcza dzieci. Udajemy się teraz do domu naprzeciwko, gdzie stosowna reklama informuje o sprzedaży miodów z własnych pasiek.
    Brat kupuje sześć słoików, jakiś czas rozmawiamy z panią o miodach… o jego jakości, o rodzajach jakie tutaj są zbierane, o pasiekach. Wyraźnie już zapada zmrok, na niebie jeszcze tylko jakieś ostatnie poświaty po słońcu, które już jakiś czas temu zaszło za horyzont. Kiedy wracamy, to ja tym razem zatrzymuję brata przy kaskadach w Chmielu widząc…
    CDN…
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  8. #588
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    12 listopada 2015 czwartek
    … łunę pożaru na horyzoncie.
    W domu jesteśmy kilkanaście minut po siedemnastej, reszty grupy jeszcze nie ma. Możemy się odświeżyć spokojnie, brat od razu zaznacza, że pisze się na bigos i Gorzką, co mi też pasuje. Godzinę po nas przyjeżdża reszta grupy i też od razu rzuca się na bigos i coś mocniejszego. Gdy wszyscy podjedli to na stół wnosi Agnieszka, jako fundatorka, specjały od Szelców… sporo tego jest, oj sporo… dziewczyny się odchudzają, więc jeszcze bardziej jest sporo dla nas. By zbytnio nie drażnić Waszych podniebień to tylko wspomnę, że ja zacząłem od kremówki z masą toffi na wierzchu. Na stole stawiam też moją ubiegłoroczną nalewkę z jeżyn. Trwa wieczorny luzik… tak można do późna gadać o mijającym dniu i nie tylko. Później się przenosimy by popatrzeć w „telewizor” z niesamowicie długim i ciepłym filmem, w którym główną rolę gra ogień i czasami nawet iskiereczka mruga. Michał jeszcze puszcza nastrojową muzykę… luzik! Do jutra.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  9. #589
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    13 listopada 2015 piątek
    Wstaję przed siódmą, reszty przecież za uszy z lóżek nie wyciągnę. Już wczoraj wygrała większościowa koncepcja by do socjologów wejść i zejść bez żadnego tam przejścia przez Otryt i inne bzdety przy zejściu. Kompletnie mi się nie chce iść tylko do schroniska, które w dodatku od samego początku jakoś mnie nie przyciąga a wprost odwrotnie. Dziś idę sam plus Kola!
    Z domu wyjeżdżamy około 10 i to na 2 samochody. Ten Zenka zostaje na parkingu w Dwerniczku przed wejściem na niebieski szlak i dalej już wszyscy jedziemy do Chmiela popodziwiać kaskady, później kościół i cmentarzyk, koło którego zostawiamy drugi samochód. Tutaj też jest nasz wspólny start. Idziemy szlakiem historycznym, czy jak on tam się nazywa, bo według mnie to on już kilka lat temu wołał o pomstę do nieba na tych co o niego mieli dbać. Już kiedyś chciałem nim zejść, ale gdy na Otrycie zobaczyłem ścieżkę zarośniętą chaszczami na półtora metra to dałem sobie spokój, tym bardziej, że trafiła mi się wtedy jeszcze potworna ulewa.
    Dziś plan jest taki… oni idą do Chaty Socjologów i wracają niebieskim do Dwerniczka, podjeżdżają pod drugi samochód w Chmielniku i ktoś jednym albo dwoma jedzie po mnie do Sękowca a później jeszcze zobaczyć najbliższy punkt widokowy.
    Nie ukrywam, że trochę się niepokoiłem, gdy tym szlakiem miałem wysłać resztę grupy, ale wierzyłem w Ewę i Zenka, że dadzą radę wejść i odnajdą prawidłową ścieżkę. Idziemy asfaltową drogą odchodzącą prostopadle do górnego Chmielu i którym jakoby(!) szedł jakiś szlak. Piszę „jakoby” bo idziemy a znaku żadnego po drodze. Jak mi grupa później powiedziała to jeden znak szlakowy znaleźli gdzieś na samej górze. Mieli więc trochę adrenalinki! Po drodze z lewej mijamy fajny wjazd z trzema kapliczkami a po prawej zastanawiamy się „po jakie licho tej jednej krowie taki worek na wymionach?”, ale też od razu ktoś rzucił informację „to nie krowa, to byk ze swoistą blokadą by skutecznie blokować niekontrolowane zapładnianie krów” (jest zdjęcie). Asfalt na drodze się skończył, dalej stoi jakaś drewniana chałupa, jest jakieś błotniste „nibyrondo”, odchodzi w lewo droga a w prawo ścieżka, to w nią pokazuję by szli a ja sam odbijam w lewo z Kolą.
    „Odbijam” to jak później się okazało jest w tym konkretnie przypadku najwłaściwszym słowem a może nawet zbyt delikatnym na to co wtedy zrobiłem i co będę robił później. Więc jeszcze raz i z właściwą semantyką… odbiło mi, by odbić sobie w lewo w drogę mającą być zaplanowaną stokówką. Kola sobie pobiegła radośnie przed siebie w drogę, ja za nią bo droga szeroka i w miarę płasko idzie i jak nic to ta mapowa na którą patrzyłem wczoraj na mapie. Kolę zebrało na zabawę, ja szczęśliwy sobie gwiżdżę bo nastraja mnie i pogoda, i cisza, i Kola, i tak w ogóle mam dobre samopoczucie… totalny luzik. Taki wesoły sobie idę jeszcze kilkuset metrach aż oczom moim ukazuje się rozjeżdżony błotnisty plac z parkiem maszynowym, jaki tylko może być leśnikom potrzebny. Jakiś leśny dowódca tego wszystkiego, stojący koło samochodu terenowego, uprzejmie odpowiada „dzień dobry” i pyta się grzecznie z nutką zaczepki „spacerek na Otryt?” ja odpowiadam „ nie, aż tak wysoko to nie, idę przejść się stokówką”… „no to dalej tą drogą pan nie pójdzie bo udrażniamy 100 metrów dalej strumień z błota a dalej na odcinku 200 metrów jest ścinka i są zwalane drzewa na drogę. Można obejść z prawej”. Faktycznie słychać pilarzy, faktycznie koparka wybiera jakieś głębokie błoto i robi kanały odpływowe by mogły tędy przejeżdżać ciągniki z drewnem, faktycznie jest stosowna tabliczka o zakazie wejścia. No więc jak trzeba obejść to trzeba, pierwszy raz się obchodzi?
    Mój totalny „odlot” trwa w najlepsze, nic do głowy nie wchodzi, nawet to że niby dlaczego z lewej strony jest stok, że gdy patrzyłem wczoraj na mapę to już na początku żadnego w poprzek płynącego strumyka nie było, nawet to że droga wchodzi lekko w prawo w wąwóz nic mojego radosnego spaceru nie wstrząsa.
    Kiedy dochodzę do udrażnianego bagniska to biorę Kolę pod pachę i jakoś przechodzimy bokiem gdzie już jest robiony odpływ i możemy teraz iść w górę by obejść zamkniętą drogę. Idąc w górę mam powiększający się jar na dnie którego płynie skąpy strumyk, co potwierdza słowa piosenki „cicha woda brzegi rwie”. Póki jeszcze szedłem w górę jakąś dawną zarośniętą drogą zrywkową to było znośnie, ale jak się skończyła a zaczęły płasko porośnięte jeżyny to Kola stanęła w poprzek i niczym osioł dała do zrozumienia… jak chcesz iść tak dalej to idź, ale mnie do tego nie mieszaj. Jeszcze trochę ją poprzenosiłem, Aż wreszcie mijamy ten jar, teraz już trzymamy się jednej poziomicy, po słońcu widzę, że powoli skręcamy na zachód czyli dobrze, tylko mam wrażenie, że jakoś blisko mam do szczytu Otrytu. Przeczucie mi podpowiada, że jak skręcę bardziej w prawo to za kilkanaście minut osiągnę grzbiet otrycki. Nie skręcam jednak i trzymam się „założonej” marszruty i dalej spacer trwa chociaż już mniej radosny bo tak jakoś zbyt dużo urosło tych niskich jeżyn, dosłownie niczym rozłożony drut kolczasty… haczą o buty i spodnie, muszę często i długo przenosić Kolę bo skutecznie jest zatrzymywana. Patrzę na zegarek, że tak sobie idziemy z Kolą już prawie 2 godziny. Stwierdzam, że nie wyrobię się na czas i podejmuję decyzję by wracać. Też to jest spowodowane myślą, by przez brak zasięgu, grupa się nie niepokoiła, gdy będą do mnie dzwonić. Ścieżką nie szedłem, śladów też zbytnio nie zostawiałem, prowadzi mnie ukształtowanie terenu w stronę początku jaru, radosny spacerek dalej trwa chociaż intuicyjnie szukam śladów mojego przejścia. Wreszcie szczęśliwie trafiam do początku jaru gdzie zaczyna swój bieg nikły strumyk, dalej już łatwo trafiam na drogę zrywkową którą jakiś czas temu wchodziłem. Sobie schodzę, Kola za mną i już dużo szczęśliwsza, bo wybawiona z tych „zasieków”. Ponownie pies pod pachę i skok przez pogłębiony rów melioracyjny a i błoto widać jak trochę spłynęło. „Dzień dobry” panu z koparki, dalej placyk z parkiem maszynowym, leśniczego szefa już nie ma, więc i pytania z rodzaju „i jak tam spacerek?” też nie będzie, Kola szczęśliwa bo nie widać wody. Radosny spacerek trwa, tylko lekko zmącony myślą o nieosiągniętym celu. Koło „ronda” telefon złapał zasięg i co chwila dochodzi nowy sms… „doszliśmy do chatki”… „odpoczywamy”… „zaczynamy schodzić”, Patrzę na zegarek, porównuję kiedy ostatni został wysłany, wyliczam… Oki, spokojnie zdążę przed grupą do samochodu obok kościoła w Chmielu. Moje oko tak mimochodem rejestruje jakąś równolegle w górę odchodzącą polną drogę w stronę Chmielu, gdzieś tak na jakieś pole nad miejscowością.
    Błogostan wędrówki trwa w najlepsze. Jeszcze przejście asfaltową drogą w dół. Dochodzę do samochodu, posilam się, Kola też swoje dostaje i spokojnie czekamy na grupę. Oregona wyłączyłem nawet nie patrząc na niego, czyli w tamtej chwili żadna świadomość i żadne oświecenie nie przyszło.
    Za 10 minut są. Powiedziałem zgodnie z prawdą, że stokówka była zamknięta i nie dało się dalej przejść, stąd powrót tutaj.
    Jest dość wcześnie i grupa patrzy pytająco co dalej?... ano jedziemy jednym samochodem do punktu widokowego za Sękowcem.
    CDN…
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 27-11-2015 o 14:13
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  10. #590
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    13 listopada 2015 piątek
    I dojechaliśmy na punkt widokowy. Pokazuję, że obok w górę idzie ta stokówka, którą zakładałem wejść na Otryt, ale nie robi to zbytniego wrażenia na słuchaczach. Na punkcie widokowym znajduje się stosowne miejsce na ognisko, są ławki i stół, jest też piękny widok sięgający aż do Połoniny Wetlińskiej.
    Zdjęcia porobione, więc wsiadamy cała grupą do samochodu. Ewa wspomina o innym punkcie widokowym będącym dalej, ja mówię o sporej odległości, zważywszy na fatalną drogę, jak na ten samochód i obciążenie. Kiedy myślę, że już zawracamy to Ewa podejmuje jazdę dalej a jak się już dalej jedzie to zbyt dużo miejsc do zawrotek nie ma. Ewa jednak to specjalistka od kręcenia kierownicą i podejmuje ryzyko przejazdu. Zatrzymujemy się jeszcze koło kamieniołomu na kilka zdjęć i jedziemy dalej. Gdzieś tak za drogą do resztek starego mostu zatrzymuje nas Straż Leśna i prosto z samochodu zadaje pytanie „dlaczego wjechaliście w tą drogę?”, ja natychmiast odpowiadam że „zabłądziliśmy i chcemy stąd jakoś wyjechać” a Ewa jeszcze dodaje „da się dalej dojechać?”… „będzie jeszcze gorzej!”… „to dziękujemy”. Takim sposobem odjechaliśmy nie czekając na dalszy rozwój konwersacji. Ewa i ja znamy tą drogę z przejścia jej pieszo, ja nawet mam ją zaliczoną w obu kierunkach… pierwszy raz była to pętelka Terka –Studenne –Zatwarnica –Krywe -Terka, drugi raz trochę krótsza Zatwarnica –Krywe –Studenne –Zatwarnica. Samochodem jedziemy drogą pierwszy raz.
    Zatrzymujemy się przy tarasie widokowym zrobić kilka zdjęć i popatrzeć na Tworylne. Przedstawiam propozycję by już nie wracać tą drogą tylko wjechać na most w Studennem i za nim odbić na Rajskie. I tak jedziemy. Dla Zenka, Agnieszki i Michała to całkowicie nieznane miejsca, my nie znamy tylko kawałka drogi od mostu do początku asfaltu w Rajskiem. Jedziemy przez Chrewt i zatrzymujemy się na parkingu „pod Ostrem” gdzie też jest punkt widokowy, ale jak naocznie widzę, staje się mocno zaniedbany a właściwie to jest zdewastowany, zarasta i znikła kompletnie turystyczna infrastruktura… totalny brak gospodarza. Niektóre mapy mają nawet w tym miejscu oznaczoną lunetę, kiedyś ją widziałem i nawet przez nią patrzyłem, nie pamiętam tylko czy była włączana na kasę? Kilka zdjęć i zmykamy do samochodu bo zaczyna być bardzo zimno. Teraz przez Czarną, Smolnik, Dwernik do domu już bez zatrzymywania się a po drodze opowiadam o mijanych miejscach co mi się tam przypomni.
    W domku, gdy już każdy się ogarnął, siadamy do obiadokolacji, dziś barszczyk czerwony i zrobione przez Agnieszkę paszteciki z naleśnikowego ciasta. O napitkach nie wspomnę. Później płomienny telewizor itp. itd.
    Aaaa dokończę jeszcze tą moją wędrówkę. Gdy sobie pojadłem to postanowiłem otworzyć mojego Oregona… gdzie to ja dziś nie byłem?. Otworzyłem swój ślad a tam aż oczy przecierałem ze zdziwienia, aż musiałem rozłożyć mapę by sprawdzić. Chyba na haju byłem albo totalna beztroska mnie prowadziła. Zamiast w stosunku do drogi którą przyszliśmy, zrobić totalną zawrotkę o 360 stopni w stokówkę (to ta droga którą moje oko tak mimochodem zarejestrowało) to ja sobie poszedłem w drogę, która faktycznie idzie wprost na Otryt. Oczywiście ślad jest jak odbijam od drogi i idę po lesie prawą stroną aż do końca jaru i dalej przekraczam nieznacznie 800 metrów. Później wracam trochę inna drogą, ale koło początku jaru ślady się dalej pokrywają. I zgadza się, że grzbiet był blisko ze szlakiem. Nazwy strumienia mapy nie podają. Nawet nie pisnąłem reszcie o moim odkryciu bo zadrżałby mój autorytet. Mam nauczkę dla siebie by czasami sprawdzać odruchy. A może to wina piątku trzynastego?
    Jutrzejszym dniem się martwię, raz że nie wstaną wcześnie rano, dwa to nigdzie nie będą chcieli iść. Jedno i drugie zawali plany. Czas pokaże.
    CDN…
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 28-11-2015 o 12:32
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Kilka jednodnoiwych wypadów w bieszczady.prosba o pomoc.
    Przez krzysiudr w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 23-05-2011, 21:18
  2. o cmentarzach nie tylko w Bieszczadach, czyli słów kilka o Maguryczu
    Przez szymon magurycz w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-06-2009, 08:47
  3. Kilka pytan o bieszczady wschodnie
    Przez buba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 25-07-2007, 12:09
  4. Kilka słów o języku polskim...
    Przez WojtekR w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 46
    Ostatni post / autor: 22-01-2007, 12:35
  5. Słów kilka o Bieszczadzkich Wilkach
    Przez Snurf w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 04-04-2005, 16:04

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •