Czas jednak nieubłaganie płynie, rządzi się swoim nieubłaganym prawem… szkoda, że nie mam zasięgu bo bym zadzwonił do Ewy o późniejszy przyjazd a tak trzeba się zbierać zamiast napatrzeć się na zachód, na kolorowe chmury po zachodzie, na zapadający zmrok i ciemniejącą szarość w dolinie. Teraz rządzi czas i pokazuje na zegarku jak upływa, trzeba się śpieszyć bo ktoś drugi w tym samym czasie też patrzy na zegarek i może też śpieszy się bo wie, że ktoś też się śpieszy. Obłędna właściwość czasu nad którym medytowało tyle filozoficznych umysłów.
Koniec spektaklu, ale ten ostatni antrakt, że pozwolę sobie jeszcze raz tak nazwać powolne opuszczanie tego specyficznego teatru, trwa w najlepsze.
CDN...
Zakładki