Strona 61 z 65 PierwszyPierwszy ... 11 51 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 601 do 610 z 643

Wątek: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

  1. #601
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    15 listopada 2015 niedziela
    Możecie nie czytać, bo o wyjeździe będzie tylko ciut a więcej o jakiś moich wspomnieniach z dokładką jakieś reminiscencji, które to słowo ładnie definiuje nauka o psychologii.
    I niestety nadeszła niedziela, inni w tym czasie powiedzą „wreszcie niedziela”, ale dla nas to dzień wyjazdu z Nasicznego. Śniadanie, sprzątanie, pakowanie się i na koniec zdjęcie z frontu domu polskiej flagi narodowej z godłem. Wyjeżdżamy o 10.10. Pogoda jak na późną jesień przystało, zrobiło się zimno, wieje wiatr i pada od rana deszcz a na Przełęczy Wyżniańskiej nawet ze śniegiem.
    Jak zwykle pierwszy postój jest u Szelców, to takie słodkie pożegnanie z Bieszczadami. Po obfitym napakowaniu się słodkościami ruszamy dalej, ale nie skręcamy w lewo a przecinamy szosę na wprost i jedziemy do Sobienia. Michał z Agnieszką jeszcze nie widzieli ruin i pięknych widoków ze wzgórza. Ciągle pada, ale pogoda na szczęście nie ogranicza widoczności i można spojrzeć aż po horyzont. Pierwszy raz tutaj przyjechałem w latach 90 ubiegłego wieku, drugi raz byłem tutaj w 2006 roku. Datę przypomniały mi zdjęcia które wtedy zrobiłem. Jedno poniżej umieszczę, by Ci co jeszcze pamiętają przypomnieli sobie, że jeździły jeszcze wtedy pociągi u podnóża góry a Ci co nie mieli przyjemności widzieć by mogli je zobaczyć. Pod koniec ubiegłym wieku, mając na uwadze, że transport kolejowy zapewne skończy się na tej trasie, postanowiłem skorzystać z tej formy transportu. Wracałem wtedy z długiego samotnego wypadu w Bieszczady, wsiadłem w PKS w Ustrzykach Górnych i dojechałem do Ustrzyk Dolnych by tam przesiąść się właśnie w taki pociąg jak na zdjęciu. Niezapomniane wrażenia… w pustym przedziale tylko ja, plecak, namiot, karimata, w pełni otwarte okno… mijane samochody na przejazdach, wolno przesuwany obraz, wiatr we włosach, kolebanie się wagonu na nierównych torach, szybkie przejście na drugą stronę wagonu bo właśnie mijamy górę Sobień… i tak wtedy do Zagórza. Tam znowu wędrówka z tobołami na wiadukt nad dworcem do pewnej pizzerii Malibu, którą zapamiętałem za pyszny sos oliwny do pizzy i za pizzę też. To było takie drugie smakowe pożegnanie z Bieszczadami a jednocześnie obiad przed podróżą. Jeszcze zakupy w sklepie koło dworca na drogę i mogłem spokojnie czekać na pociąg do Warszawy. Wtedy głównie PKS-em wracałem do Zagórza, oprócz tego jednego epizodu z PKP, to oczywiście pierwszy przystanek był w Lesku i wędrówka do Szelców a dopiero później do Zagórza czym popadło, często stopem. Do Warszawy wracałem zawsze sypialnym, i zawsze 1 klasą, więc nie musiałem na dworcu zdobywać miejsca do siedzenia. Odjazd był około godziny 20, około 6 rano byłem w stolicy a o siódmej w domu. Zawsze miałem ze sobą pół literka dla managera(sic!) wagonu bym przedział miał tylko do swojej dyspozycji bo wiedziałem, od pierwszego wyjazdu, że jeden przedział z jedynki trzymano dla posłów. Do Zachodniej musiałem czekać czy czasami jakiś poseł nie wsiądzie, ale jakoś nigdy w moim czasie żaden poseł nie zechciał jechać w tą stronę co ja. Gorzej było przy powrocie, ale pół litra wyzwalało umiejętności managerskie u kierownika wagonu sypialnego. Gdy jechałem w Bieszczady, to w Zagórzu prosto z pociągu biegłem co sił, by załapać się jako jeden z pierwszych do stojących busików. Podobnie myślących było wielu i do momentu startu trzeba było być przygotowanym już w pociągu. Jakoś udawało mi się załapać do jednego z czekających. Przed południem byłem więc w danej lokalizacji po „zakwaterowaniu” i mogłem ruszać w góry. Tak to kiedyś było.
    Przepraszam za chwilkę wspomnień.
    Wracając do dzisiejszej powrotnej podróży to całą drogę mieliśmy deszcz, dłuższymi momentami zamieniający się w całkiem sporą ulewę. Do domu dojechaliśmy przed siódmą.
    I całkiem tak na koniec chwilka moich reminiscencji.
    Mam rodzinną działkę ze starą drewnianą chałupką z bali i z kominkiem koło Warszawy, na skraju przysiółku cichej wsi, blisko lasu, niedaleko większej rzeki, mógłbym tam się wyleżeć, nałazić po lesie, iść na ryby, pojeździć rowerem, poszperać w historii wsi bo ma ją ciekawą, posiedzieć na niby ławeczce za wiejskim sklepem z miejscowymi i się pomądrzyć lub słuchać mądrości miejscowych… mogę… a jednak ciągle mnie coś ciągnie w te cholerne Bieszczady! Kiedyś tłukłem się w te górki całe noce pociągiem lub później 1/3 doby jechałem samochodem. Pozakażałem tą ciągotką inne osoby, które teraz też marnują cenny czas na podróże i kasę na paliwo. Możliwe, że teraz oni roznoszą dalej wirusa. Pamiętam jak tuż przed samotnym moim wyjazdem, wpadł do mnie kolega syna i spytał się czy znowu jadę w Bieszczady?... czy on może jechać ze mną?... mimo, że miał niecałą dobę na spakowanie to pojechał. Przez trzy lata, w 2-3 tygodniowych pobytach kawał Bieszczadów z nim złaziłem. Chłopak tak złapał bakcyla, że ukończył kurs skałkowy, później łaził po skałach bez asekuracji i głębokich jaskiniach, wyjechał na Kaukaz, później łaził po jeszcze większych górach, czyli złapał gorszą odmianę wirusa i bardziej niebezpieczną.
    W poprzedniej firmie koledzy snuli opowieści o Chorwacji, o Włoszech, o Egipcie a ja pokazywałem im widoki z Bieszczad i siebie czasami doszczętnie zmoczonego, ubłoconego z małym plecakiem, kapeluszem i laską. Pamiętam jak opowiadali o kąpielach w ciepłym morzu a ja im o kąpieli w Osławie podczas deszczu, opowiadałem o noclegu w namiocie w którym podczas snu unosiła się woń mokrych butów, stęchniętego i przepoconego ubrania (trafiłem wtedy na ulewny lipiec), też i jedzenia na śniadanie, deszcz cały czas bębnił o namiot a rano zakładałem to wczorajsze mokre ubranie i ruszałem w drogę. Oni kompletnie tego nie rozumieli. Co dziwne i ja też tego kompletnie dzisiaj nie rozumiem, ale patrzę na to z perspektywy czasu. Teraz już bym się na coś podobnego nie pisał! Z czasem zawitał luksus i porzuciłem namiot na rzecz ponadstandardowych kwater. Hmmm, ale mnie na koniec wzięło, przepraszam.
    Koniec
    ………………………………………… mam jednak nadzieję, że w przyszłym roku ponownie cdn
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  2. #602
    Bieszczadnik
    Na forum od
    12.2010
    Postów
    674

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Miło się czyta i ogląda . Szkoda tej pod sobieńskiej ciuchci . Tak tylko dodam że w odmętach Sanowych pod Sobieniem - znajduje się słynne łowisko łososia królowej Sanu - głowacicy.

  3. #603
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Dzięki Lisk :)
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  4. #604
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Od 1 maja w Bieszczadach i to aż 6 dni. W sumie to już niedługo. Nocleg jest zaklepany! Czas flagi szykować.
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  5. #605
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Jeszcze dwa tygodnie i początek maja (1-7 maja) rozpocznę z małą czteroosobową ekipą z pieskiem w domku ORW Bystre. Plan dostosowany dla wszystkich, chociaż i dla siebie też chcę trochę uszczknąć. To będzie klasyczny kompromis. Cała reszta nie zna planów a ja sam jestem ciekaw jaka będzie reakcja na jego ogłoszenie.
    Zaplanowałem od pierwszego do ostatniego dnia, chociaż lekkie wahnięcia mogą jeszcze nastąpić.
    Bystre, Rabe i okolice darzę jakimś niewytłumaczonym sentymentem, którego korzenie są gdzieś w początkach wędrówek po Bieszczadach. To fredrowskie „czarne gardło” gdzie „granica świata. Za Baligrodem… gdzie … droga i rzeka jest to jedno i toż samo a od rzeki z jednej i z drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smreków” mnie ciągle przyciąga i co jakiś czas muszę pewnemu tutejszemu leśniczemu podeptać trochę ścieżek.
    W planach mam dla reszty najbliższą okolicę, łącznie z wejściem od północno-wschodniej strony na Chryszczatą i zejście przez Przełęcz Żebrak. Mam też w planach Berdo przed Durną i zejście rozerwaną na dwie połowy stokówką, której część prawą już zaliczyłem kiedyś. Chcę przejść „świeżyznkę” na Urwisko Zonkla, chcę też zrobić trzy trasy objazdowe z małymi skokami w bok. To taki wielki skrót. Niewiele, ale może być wiele dla reszty… ot tak dla podtrzymania zdrowej choroby zakaźnej dla siebie a zwłaszcza dla reszty.
    Oczywiście gdyby ktoś się zawieruszył w pobliże to… pukać a i dla wędrowca znajdzie się i talerz, i siedzenie, i w ciemną noc też nie wygonimy w „czarne gardło”. Opiszę później to wszystko… rzecz oczywista.
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  6. #606
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    To już jutro... o 7 rano wyjazd by po godzinie 14 wjechać w "czarne gardło" gdzie "granica Świata".
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  7. #607
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    1 maja 2016 rok

    Tytuł „O niedawnym wypadzie w Bieszczady” ma się nijak do czasu obecnego, bo wszak to co opiszę przecież było w maju… parafrazując Rodowiczkę, powinno być… to było w maju, właśnie w maju, Recon otarł z pyłu twarz, znów zaśpiewał w polu ptak, hej… w Bieszczady jazda, w Bieszczady wracać czas”. Nie za rześko to zabrzmiało?
    Maj wszak był w środku wiosny a dziś to mamy koniec lata a bardziej realnie patrząc to już początek jesieni. Rozważania czy to koniec lata czy jednak początek jesieni złamię innym tekstem „już szron na głowie już nie to zdrowie a w sercu ciągle maj”. Tylko… na pisanie(!) jakaś taka niemoc, no nijak zacząć, bo ciągle coś… a pisząc to namacalnie jeszcze sprawdzę swoją pamięć.

    Początek maja był zaklepany, spanko też, rozważanie czyim samochodem (za jednym i za Michała przegłosowano dzień przed wyjazdem) przyklepane i plan też był. Punkt pierwszy przewidywał wyjazd o 7 rano i do pokonania było cirka 3,5 setki kilometrów. Z przystankami wychodziło 7,5 godziny. Zaplanowałem jazdę bocznymi drogami by jechać innymi nieznanymi dotąd, co jak się później okazało dało sporo plusów w postaci odmiennych widoków, prawie pustych dróg, natknięcia się na lokalne święta w mijanych miejscowościach, obserwacji na lokalne przygotowania do pochodów pierwszomajowych i ich formowanie, podziwiania zwierząt też ptaków leśnych i domowych oraz jednego małego zabłądzenia… ot z rozpędu zamiast skręcić w lewo to pojechało się prosto a tam koniec drogi i w oddali jakaś super droga za nasypem, czyli konieczny 2 kilometrowy powrót.
    Wyjechaliśmy 7.10, pogoda marzenie, dopiero za Odrzykoniem wypadamy na Krosno i dalej już ta sama trasa co zawsze. Kiedy po krótkim postoju przy McD wyjeżdżaliśmy z Sanoka, zadzwonił mój brat z pytaniem „gdzie jesteśmy?” bo on minął Szczawne a by chciał się z nami spotkać. Ot taki przypadek, brat wyjeżdża a my odwrotnie. Daje się namówić na Szelców i tam spotykamy się na kawie i ciachach. Brat po tej pierwszej wizycie u Szelców, w mojej skali, awansował już na Bieszczadnika. Jeszcze pyk na wieczną pamiątkę i rozjeżdżamy się w odwrotnych kierunkach.
    Nasza ekipa do celu ma jeszcze około 25 km a to jak z bata strzelił i już już tam prawie jesteśmy. Oooo już Hoczewka, ooo po lewej pomnik WOP-istów (ja go tak nazywam chociaż powinienem nazwę rozszerzyć), oo zaraz tabliczka „Bystre”, za zakrętem zwolnij bo trzeba ostro w prawo na mostek.
    Witam się w recepcji ORW Bystre, odbieram kluczyk, uzgadniam szczegóły, płacę z góry za pobyt i w pół do 3 PM otwieramy drzwi drewnianego domku. Dzielimy się pokojami, oglądamy wnętrze, rozpakowujemy się, coś w locie na przekąskę. Ku mojej rozpaczy cała trójka kładzie się nawet na drzemkę. Ja w tym czasie wywieszam flagę Polski, coś czytam i zerkam ciągle na zegarek. Po 16 już nie wytrzymuję i robię raban, że czas najwyższy wstawać. Uff i tak ruszamy na pierwszy spacer. Jest za kilkanaście minut 17.
    Pierwsze kroki kierujemy do leśniczówki celem zapłacenia „kary” za onegdaj kilkukrotnie zadeptany las a i też za ten co teraz podepczemy. Niestety rezydenta z małżonką nie ma i nie będzie do końca naszego pobytu. Porozmawialiśmy sobie za to dość długo z panią teściową leśniczego, która opowiedziała o swoich przetworach wystawionych na sprzedaż, o pobycie w Bieszczadach i takie tam jeszcze własne historie a i nasze (właściwie to moje) też zostały w to wplecione. Ja prosiłem przekazać leśniczemu spec nalewkę zrobioną własnoręcznie, za co w rewanżu otrzymałem spec sok z pewnego tajemnego owocu bieszczadzkiego, ma przynosić moc
    Ruszamy dalej. Po drodze mijają nas dwa stylowe wozy zaprzężone w konie z wycieczką. Zauważam zmiany, ostatnio poczynione, w otoczeniu drogi. Po lewej stronie drogi (później też i po prawej) wije się wśród drzew ścieżka dydaktyczna z całą masą infrastruktury. Perełką ścieżki jest pole biwakowe z oczkami wodnymi, zadaszoną sporą altaną, miejscami na ognisko, ławeczkami a dalej jest też parking…
    To dla mnie nowości bo reszta jest mi znana, ekipie trzeba pokazać co kryje ta okolica, jedna z najładniejszych dla mnie w Bieszczadach. Teraz idziemy zobaczyć kamieniołom „Gruby”, później wchodzimy na Kamienną Górę z Rezerwatem Gołoborze. Przed rezerwatem następuje zmiana pogody, zaczyna padać deszcz, żadne tam oberwanie chmury acz mocno nas moczący i rozmiękczający późniejszą ścieżkę do kapliczki Synarewo. Dzielnie towarzyszy nam Kola i umiejętnie omija błoto na swojej drodze, chociaż momentami macha ogonem by ją przenieść lub wnieść, co nastąpiło tuż pod kapliczką. Kola niestety, już później, podczas powrotu sygnalizuje, że zdrowie i kondycja mija u niej bezpowrotnie.
    Zachmurzone niebo, siąpiący deszcz i godzina… sporo już po 19 nakazywała zwiększenie wysiłku by jeszcze za dnia wejść na zbocze Kamiennej i popatrzeć z góry na kamieniołom „Drobny” oraz rezerwat 34 sosny. Wszak zachód słońca w górach przebiega inaczej niż na jakiejś równinie. Decydujemy by Ewa z Kolą zostały na drodze i czekały na nas a ja z Agą i Michałem wchodzimy wyznaczonym szlakiem w stronę krzyża komandosa. Mnie w pewnym momencie podkusiło by odbić w lewo ze szlaku na starą drogę zrywkową, którą doszliśmy aż do wzgórza Hrunek. Tutaj robimy nawrót, ale skrótem i tym sposobem całkiem niechcący znaleźliśmy się na „balkonie” nad kamieniołomem, skąd mamy na niego piękny widok. Jest on z tego miejsca lepszy niż z końca mini szlaku, gdzie znajdują się ławeczki. Na dole zaplecze techniczne kamieniołomu, z komina chatki leci dym. Nie rozmawiamy zbyt cicho dzięki temu pies stróżujący nas już zauważył i doniośle ujada, za chwilę wygląda też i stróż patrząc w górę kogo tam licho przyniosło… czas na nas.
    Robi się ciemno gdy schodzimy w dół. Kola nasz powrót objawia nieskrywaną radość merdającym ogonem, Ewa też ucieszona… „bo jakoś wam tak dłużej zeszło”. No to wracamy do domku! Jak na pierwszy dzień to mamy wszyscy dość.
    Sięgam po zrobione wtedy notatki… przeszliśmy 9,64 km w 3h28m z czego ruch 1h 52m a postój 1h36m, powrót do domku o 20.15.
    W domku każdy łapie się za jakąś robotę, Michał, jako były harcerz, oczywiście bierze się za rozpalenie kominka. Drewna „na wyposażeniu” mamy pod dostatkiem przed gankiem. Dziewczyny i ja robimy obiadokolację, wystawiam coś mocniejszego na opicie pierwszego dnia. Tak sobie właśnie siedzimy do północy, w cieple i świetle bijącym z kominka. Kola schnie przy ogniu po kąpieli, my obserwujemy czy temperatura wody podniosła się na tyle by ktoś mógł się wykąpać… kominek ma kurtynę wodną a to ogrzewa wodę do zbiornika, dzięki czemu mamy ciepła wodę do mycia.

    DSC00417.jpgDSC00399.jpgDSC00400.jpgDSC00401.jpgDSC00403.jpgDSC00404.jpgDSC00407.jpgDSC00412.jpgDSC00414.jpg
    cdn

    PS
    Dzięki za ponad 100000 odsłon tego wątku i prawie 12000 wejść na mój profil :)
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 21-09-2016 o 13:53
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  8. #608
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Oczami wyobraźni przeszedłem z Wami trasę, którą miałem przyjemność z pewnymi modyfikacjami, wielokrotnie przejść na każde kolejne powitanie z Bieszczadami. Wszystkich uroków tego miejsca, które opisałeś, doświadczyłem osobiście . Zaangażowanie nadleśnictwa w rozbudowę infrastruktury tego miejsca, jest godne pochwały. Atrakcyjna ścieżka wzdłuż drogi, w zdecydowany sposób podnosi komfort marszu, gdyż kurz wydobywający się spod przejeżdżających samochodów najczęściej z kruszywem, nie zagraża nabawienia się pylicy u przechodzących turystów.
    Natomiast Twoja sekwencja dotycząca odbicia w lewo na drogę zrywkową oraz dotarcie do wzgórza Hrunek, trochę mnie zastanawia. Co prawda jest Hruń, ale to w okolicach Roztok Dolnych, a to jest przecież ok. 9 km w jedną stronę z ORW Bystre.

    Cytat Zamieszczone przez Recon Zobacz posta
    ... Mnie w pewnym momencie podkusiło by odbić w lewo ze szlaku na starą drogę zrywkową, którą doszliśmy aż do wzgórza Hrunek. Tutaj robimy nawrót, ale skrótem i tym sposobem całkiem niechcący znaleźliśmy się na „balkonie” nad kamieniołomem, skąd mamy na niego piękny widok. Jest on z tego miejsca lepszy niż z końca mini szlaku, gdzie znajdują się ławeczki. Na dole zaplecze techniczne kamieniołomu, z komina chatki leci dym. Nie rozmawiamy zbyt cicho dzięki temu pies stróżujący nas już zauważył i doniośle ujada, za chwilę wygląda też i stróż patrząc w górę kogo tam licho przyniosło… czas na nas. ..
    Gdyby to był Pohar, to wszystko by się zgadzało, ale o Hrunku w tamtej okolicy, nie słyszałem.

    Mapa.jpg
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Ostatnio edytowane przez zbyszek1509 ; 21-09-2016 o 17:40

  9. #609
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,216

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  10. #610
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Masz rację, wszystko się zgadza. Po prostu zapomniałem sprawdzić jeszcze dodatkowo, na bardziej szczegółowej mapie Baligrodu .

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Kilka jednodnoiwych wypadów w bieszczady.prosba o pomoc.
    Przez krzysiudr w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 23-05-2011, 20:18
  2. o cmentarzach nie tylko w Bieszczadach, czyli słów kilka o Maguryczu
    Przez szymon magurycz w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-06-2009, 07:47
  3. Kilka pytan o bieszczady wschodnie
    Przez buba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 25-07-2007, 11:09
  4. Kilka słów o języku polskim...
    Przez WojtekR w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 46
    Ostatni post / autor: 22-01-2007, 11:35
  5. Słów kilka o Bieszczadzkich Wilkach
    Przez Snurf w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 04-04-2005, 15:04

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •