Strona 63 z 64 PierwszyPierwszy ... 13 53 56 57 58 59 60 61 62 63 64 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 621 do 630 z 643

Wątek: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

Mieszany widok

  1. #1
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Kiedyś, chyba podczas wspominek przy pisaniu jakiejś relacji wspomniałem jak zrobiłem sobie spacerek z Woli Piotrowej do Komańczy. Wspomniałem tam o spotkanych ludziach i pewnej historii jaka się mi tam przydarzyła. Nie mogę tego znaleźć więc jeszcze raz wrócę do wspomnień. Było to tak chyba 16 lat temu. Idąc w górę w stronę granicy, już prawie za wsią Wola Piotrowa zatrzymałem się na jakimś mostku bo zaintrygowali mnie "dziwni" ludzie... no dziwni bo nie była to niedziela a tam sami faceci w czarnych garniturach kręcący się koło jakiegoś większego domu. Postanowiłem przyjrzeć się temu przez lornetkę i kiedy tak spoglądałem to zauważyli mnie trzej czy czterej jegomoście i nawet zaczęli gestykulować bym zaczekał. Jeden z nich wszedł do tego domu i zaraz wyszedł z czymś w ręku.
    Muszę dodać, że przed wyruszeniem na trasę już wcześniej poczytałem co to za wieś ta Wola Piotrowa, co to za ludzie tam mieszkają i skąd przybyli i nawet jakąś historię ich wędrówki też poznałem.
    Pan, który do mnie wtedy doszedł miał w ręku pięknie w skórę oprawioną książkę. Miał też wpięty identyfikator w klapę marynarki. Czarny garnitur, biała koszula i on w średnim wieku tak 35-40 lat. Przywitał się, spytał się skąd przyjechałem, gdzie idę, co robię, czy wiem co to za wieś? Ja grzecznie odpowiedziałem i spytałem się skąd tylu ludzi tam koło domu? Z całego świata przyjechali... z Czech, z USA, Kanady, Anglii... i mają teraz konferencję zielonoświątkowców. Trochę porozmawialiśmy, też i o wierze i o Bogu. Chciał mi tą księgę dać a oddam kiedy będę uważał za stosowne. Nie zabrałem bo była duża, ciężka a ja dopiero co wyruszyłem. Ciekawostką było to, że rozmawiał ze mną jakby wiedział z kim rozmawia, znał mnie i... no właśnie (o tym tutaj nie wspomniałem)... i powiedział mi, że w jakimś niedługim czasie będę miał poważny problem ze zdrowiem, ale gdy tylko się o tym dowiem mam iść całą drogę do domu i modlić się a później wewnętrznie z tym walczyć, tak jakbym miał walczyć o życie z jakimś wrogiem. Kilka miesięcy później... niewyobrażalny ból oka, różni lekarze nic nie pomagali, aż rezonans "coś" wykrył. Lekarz pocieszał słowami i dodawał otuchy a mi od razu przed oczami stanął ten facet z księgą i zapamiętane jego słowa... które do tej pory traktowałem jako coś bez znaczenia! Do domu już niczym nie pojechałem, poszedłem na piechotę i oczywiście zastosowałem się do jego wskazówek. Kilka miesięcy czekałem, aż lekarze wykombinują jak się do tego gówna dobrać i w dodatku bym jeszcze wyszedł z tego. W moje urodziny się dobrali i to taką metodą, że istna bajka a mój organizm już sam się z resztą rozprawił.

    A dlaczego o tym wspominam teraz? Ano prawie nie ma dnia bym nie wygrzebał czegoś o Bieszczadach a dziś wpadło mi coś związane z tym tematem... film "Historia Stanowczych Chrześcijan w Bieszczadach". I spoko, nie jest to religijny film, gdyby kogoś tytuł odstraszał.

    Oj wiem, że dla wielu to już nie Bieszczady ta Wola Piotrowa czy Wisłoczek, dla mnie też... dla wielu jednak tak i niech im będzie. Film trwa 52 minuty i warto te minuty poświęcić na uważne wysłuchanie pewnej historii, opowiedzianej przez sympatycznego Czecha. Napisy są po polsku, ale są też pojedyncze dialogi w naszym języku. Tutaj link http://linkis.com/oblubienica.eu/video/JnmKj


    PS. Wuka kiedyś mi napisała, że mało gadam z ludźmi, kiedy tak łażę a tu ma dowód, że czasami mi się to zdarza.

    Miłego oglądania :)
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  2. #2
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Prolog pierwszy.
    Wielu zakreśli znak krzyża w powietrzu, jakby jakiego ducha zobaczyło, jeszcze więcej z czytających powie... a ten co tak wyrwał się jak filip z Konopii? Filip piszę z małej litery, bo jak ówczesny kronikarz albo nomen omen jaki Korespondent (bo tytuł nadany) zapisał, że jakoby to chodziło o zająca ze wsi Konopie a nie o jakiego Filipa, nawet szlachetnie urodzonego, ale nieobytego.

    Prolog drugi, bo z innej beczki, ale nadal prolog.
    Wczoraj na TVP Historia obejrzałem sobie film, to znaczy western z 1958 roku "Człowiek z Dzikiego Zachodu" o pewnym byłym rewolwerowcu, który stał się uczciwym człowiekiem. Jednak w pewnej niespodziewanej sytuacji musiał poudawać znowu rewolwerowca, który chce wrócić na niecną ścieżkę życia. I tak go oglądając, w myślach mi się zakotłowało, że i ja takowym jestem obecnie i nadszedł czas poudawać rewolwerowca.
    Za trudne? Czy łykacie forumowe bieszczadzkie indyki?

    Prolog trzeci (za to zapewne będzie ban, bo to już gruba przesada!).
    Jak drzewiej bywało, to od pewnego momentu zacząłem tu pisać "Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady", gdy tylko z takiego wypadu wracałem. Jednak w 2018 wzięło się i zwiezło.
    W 2018 w lutym miałem wypadek w nadmorskiej uzdrowiskowej miejscowości na tyle, że rodzinę zaczęto przygotowywać do... Lekarze czaszkę poskładali a psycholodzy się głowili jak tu do mnie dotrzeć a ja niczym ślimak w skorupce... jeszcze nie teraz, jeszcze czekaj, jeszcze nie... Po 4 tygodniach postanowiłem wychylić różki i zacząłem na nowo uczyć się chodzić. To był START.
    Ze szpitala wyszedłem SAM, osiwiały, wypłowiały i chudszy o 12 kilogramów. Zamówiłem sobie taxi, najlepszy hotel w mieście i czekałem tam na odbiór. Facet z taxi zaprowadził mnie do pokoju. Miał nieść większe bagaże i mieć baczenie gdybym się zachwiał, bo miałem iść sam. Z domu miałem rozkaz(!)… z łóżka nie wstajesz i grzecznie czekasz. I tak prawie było (ogoliłem się sam).
    Gdy już nie byłem sam, mogłem wreszcie wziąć prysznic. Boże, ja tego nigdy nie zapomnę… kąpiel, para, cały namydlony, spłukany, pachnący i cholernie zmęczony. I cała noc przespana, bez jęków, dzwonków, krzyków, o 4.30 ekg, o 5 zastrzyk, o 6 sprzątanie sali, o 7.30 obchód i o 8 śniadanie… ufff!
    Na drugi dzień byłem witany w progu restauracji przez szefa kuchni jak jaki szejk naftowy… kawka?, mocna?, słaba?, OK będzie najlepsza (i taka była, oczy nie mogły się napatrzeć), jajecznica?, z ilu jajek?, ścięta?, może mniej? A na szwedzkim stole rarytasy, soki trawienne szalały a rozum panował nad wszystkim… tylko spokojnie, tylko rozważnie, tylko po trochu. Po 5 tygodniach szpitalnego życia byłem w raju!

    Prolog czwarty (ostatni, rozwijający temat).
    Prawie 4 miesiące po tym „incydencie, postanowiłem pojechać w Bieszczady. Przekonać miałem się, czy panuję nad nogami, koordynacją ciała i umysłem.
    W niedzielę 30 czerwca 2018 roku zjawiłem się w ORW Bystre, chyba mam do tego miejsca sentyment. Do innych też jest!

    Następne wpisy będą już z pobytu w Bieszczadach, no może czasami ze skokami w bok, jak to ja. Tylko czas bierzcie po lekku! CDN
    Ostatnio edytowane przez Recon ; 13-01-2022 o 22:34
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  3. #3
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,378

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Z wielką przyjemnością oczekuję na mój ulubiony CDN
    Cieszę się z Twojego powrotu na forum
    Państwo dość silne, by Ci wszystko dać jest dość silne, by Ci wszystko odebrać

  4. #4
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Ciągnij Recon, ciągnij… tak kiedyś dopingował mnie do pisania „konik” z tego Forum. Dawno go Tu nie widziano, ale konik wiedz, że staram się. Nic co prawda odkrywczego nie wniosę, ale przez jakiś czas poudaję rewolwerowca.
    Zaczynam też sobie zdawać sprawę, że pisząc na bieżąco człowiek pamięta więcej. W tym przypadku minęło już 3,5 roku, zacierają się szczegóły, tylko zdjęcia mają lepszą pamięć a zwłaszcza technika zapisu czasu i miejsca.
    01.07.2018 niedziela
    Dziś pierwsza wycieczka, taki rozruch i wsłuchiwanie się w swój organizm. Dla mojego sześcioletniego (mam go ponad rok) Chili`ego Manchester Terriera też pewna nowość, góry.
    Jedziemy do Jabłonek, zostawiamy tam samochód a dalej ścieżką przyrodniczą mamy dotrzeć do najgrubszej jodły w Polsce. Banalna „wyprawa”, dla mnie jednak to już istna wyprawa.
    Informacje zawarte w zdjęciach wskazują, że ruszyliśmy z buta przed 13 a dotarliśmy, przepraszam… ja dotarłem o 13.30. Tym razem ja w tej wędrówce to osłaniam tyły. Chili z Ewą idą szybciej, ale mnie trzymają w zasięgu wzroku. Chiliemu podoba się takie chodzenie, ma istną eksplozję nowych zapachów a i kładki spoko przechodzi.
    Uzupełniam płyny, kalorie i wracamy. O jodle Lasumiła nie będę się rozpisywał, bo wszyscy ją znają lub mogą ją wygooglować. Najładniej opisuje ją Piotr Szechyński tutaj http://www.twojebieszczady.net/piesze/lasumila.php
    DSC_1379.jpg DSC_1381.jpg DSC_1382.jpg

    W drodze powrotnej kierujemy się na staw, nad którym jakiś czas się zatrzymujemy i podziwiamy zaplecze do biwakowania. W moim odczuciu ładniejszy i bardziej klimatyczny jest ten „Przy oczku wodnym” nieopodal strumyka
    Smerek. Obecnie nawet został naniesiony na mapy. Opisywałem go w jednej z wędrówek, jak szedłem drogą ze Smereku do granicy państwa.

    DSC_1386.jpg DSC_1387.jpg DSC_1388.jpg DSC_1389.jpg

    Chili doskonale zapamiętał drogę i prowadził ostro w dół do samochodu. Z górki już mogłem go prowadzić.

    DSC_1390.jpg

    CDN
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  5. #5
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,227

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Cytat Zamieszczone przez Recon Zobacz posta
    (...)
    01.07.2018 niedziela
    Dziś pierwsza wycieczka, taki rozruch i wsłuchiwanie się w swój organizm.(...)
    Czy dobrze rozumiem, że opisujesz wycieczkę która miała miejsce prawie cztery lata temu ...?

  6. #6
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    03 lipca 2018 wtorek
    Zaraz po śniadaniu pakujemy się do samochodu i jedziemy do Medzilaborce na Słowacji. Cel Tesco, główne zakupy to różne śliwowice. Na miejscu jesteśmy o 10.50.
    Zgarniam co lepsze z półek a na stoisku z obsługą bezpośrednią dokupuję jeszcze 2 najlepsze, najdroższe i najmocniejsze bo 50%. Gdy przyszło do płacenia w kasie, pani widząc ile mam bilonu postanawia transakcję mocno wydłużyć i pozbawia mnie monet zbieranych po całej Europie. Sporo tego było, poszedł chyba tylko jeden banknot. Nie ukrywałem zadowolenia z pozbycia się tego ciężaru.
    Przyjechaliśmy tutaj tylko w celu alkoholowym… miasto, cerkiew i muzeum widzieliśmy, ja wielokrotnie, więc powrót.
    Teraz cel na parking w Duszatynie. Po drodze zatrzymujemy się przy radoszyckim źródełku i ładnie odnowionej kapliczce. Możemy ją spokojnie obejrzeć, bo źródełko jest zajęte na bardzo długi czas. Dwoje ludzi podjechało samochodem tuż przed nami i bierze hurtowo źródlaną wodę. Na moje oko to wzięli chyba z 300 litrów. My napełniamy tylko 2 i w drogę.
    Na miejscu na parkingu jesteśmy około 12.30, zmiana butów i kierunek Jeziorka Duszatyńskie. Dochodzimy na drugą stronę Jeziorka Górnego i wracamy by przy Dolnym zrobić mały odpoczynek. Różnica wzniesień około 250 m, ale szło mi się całkiem dobrze a w dół to wiadomo.
    Chili jak idzie to cały czas węszy, świeże tropy go wprowadzają w jakiś trans, pana już wtedy nie słyszy, nos jeździ po ziemi niczym lemiesz od pługa, wstaje nadsłuchuje, łapie wiatr. Wtedy tylko on, jego słuch i jego ponad 100 milionów komórek węchowych. Trzeba go wtedy mocno trzymać a czasami podejść i uspokoić.
    I tak węsząc od niechcenia nad Jeziorkiem Dolnym znajduje skitranego w krzakach oryginalnego małego Ballantine`sa.
    Zobaczyłem, że coś mocniej wącha pod krzakiem, więc zerknąłem mu przez grzbiet co tam znalazł. Specjalnie tym nie był zainteresowany, ale ja już tak.
    Teraz szybki powrót. Schodząc mogę już trzymać smycz. Chiliego w Bieszczadach nie spuszczamy z uwięzi bo strach, że mógłby gdzieś pogonić. Inaczej jest w lasach, które my znamy i on zna.
    Przy moście duszatyńskim dłuższy postój, mogę zdjąć buty i ochłodzić nogi w wodzie. Mój pies odwrotnie niż ja, nie lubi wody.
    O 16.30 jesteśmy przy samochodzie. Teraz prosto do Bystrego na jakiś obiad.
    DSC_1408.jpg DSC_1409.jpg DSC_1410.jpg DSC_1411.jpg DSC_1414.jpg DSC_1420.jpg DSC_1423.jpg
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  7. #7
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    05 lipca 2018 czwartek.
    Dzień wybitnie towarzyski. Ewa umówiła się na cały dzień do znajomych w Natura Park. To właściciele, bardzo sympatyczni i pracowici ludzie. Cały wysiłek wkładają by ich ośrodek dobrze funkcjonował.
    Miła niespodzianka przy wyjeździe z Bystrego, mijamy… Zbyszek czy to… Ewa czy to była… na bank to ona, tylko co ona tu robi? Zawracamy sprawdzić. No tak, teraz już wiemy na pewno, to Róża z Baraku. Dobrą chwilę rozmawiamy i umawiamy się, że wpadniemy do nich w sobotę.
    Teraz już kierunek Natura Park. Wracamy do Bystrego po zachodzie słońca.
    CDN

    06 lipca 2018 piątek
    W planach jest dojechać do Kołonic, zaparkować tam samochód i iść czarnym szlakiem aż do miejsca gdzie odbija ścieżką w prawo. Dalej chciałem iść drogą, odbić w prawo, przeciąć szlak czarny i dojść do drogi która wije się wzdłuż strumienia Zenowaty. Dalej w dół aż do samochodu.
    Strasznie dawno mnie tu nie było, ponad 20 lat, widać ogromne zmiany w zabudowaniach. Z jednego z nich wyjeżdża do nas chłopiec na rowerze. Popisuje się przed nami, kręci ósemki i kółka, cieszy się z pokazów. Podziwiam jego jazdę, lecz bardziej jestem zaintrygowany tym w jaki sposób on kieruje tym rowerem. Zamiast kierownicy rowerowej ma samochodową. Czegoś takiego nigdy nie widziałem i chyba nigdy bym nie wpadł na taki pomysł. Zapewne inwencja twórcza lub potrzeba chwili. Jakiś czas rozmawiam z tym fajnym chłopcem i ruszamy dalej.
    Mijamy już zarastający wypał z pustymi retortami, ale są oznaki, że został opuszczony tylko na jakiś czas.
    Czarny szlak odchodzi w prawo a my idziemy dalej drogą, która mocno kręci, odbijamy w mniejszą drogę i dochodzimy do miejsca gdzie się niestety kończy. Stoi woda, trawy na wysokość 2 metrów. Ewa stwierdza, że nie będziemy się przebijać. Pies też nie jest zbyt chętny. Postanawiamy wracać. Gdy jesteśmy na wysokości wzgórza 745m, jedzie naprzeciw nas motor… jak nic jakaś stara WFM-ka z dwoma młodymi chłopakami i masą bagaży… plecaki, namiot, torby, torebeczki. Minęli nas a ja pomyślałem sobie, że skręcą wyżej w lewo i pojadą dalej w dół do Jabłonek. Jednak za chwilę widzimy, że wracają. Z 300 metrów przed nami zatrzymują się i sporym wysiłkiem jeden z nich schodzi z motoru, idzie w bok, coś podnosi, znowu pakuje się z mozołem na motor i dość szybko wyprzedzają nas.
    Gdy odjechali, zaczynamy rozmawiać co tam takiego znaleźli na tej drodze? Wtedy dopiero spostrzegłem brak Oregona i urwaną szlufkę do której był przymocowany.
    Postanawiam wracać aż do miejsca gdzie zawróciliśmy. Szukam po poboczach drogi, nie ma.
    Straciłem Oregona. Ewa pyta się… a jest ci on potrzebny? Po chwili olśnienie i spokój… no nie!
    Oregon miał wpisane moje imię, nazwisko i numer telefonu. Albo sobie gdzieś dalej leży, albo już raduje kogoś, komu jest bardziej potrzebny.
    Tyle tego dnia.
    W sobotę nigdzie nie chodzimy, tylko jazda samochodem. Jednak na ten dzień czekam, bo jedziemy zobaczyć pewne wydarzenie, które zawsze gdzieś mi uciekało.
    CDN
    DSC_1432.jpg DSC_1433.jpg DSC_1434.jpg
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  8. #8
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    02.07.2018 poniedziałek
    Dziś w planie Sine Wiry + miejsce w którym jeszcze nigdy nie byłem a świętej pamięci Bertrand wytłumaczył mi jak tam dojść. To dojście (i jeszcze jedno też) zawdzięczam Tobie Bertrand… wieczne odpoczywanie racz Ci dać Panie a światłość wiekuista niech Ci świeci wiecznie. Odpoczywaj w pokoju.


    Samochód parkujemy tuż przed szlabanem, w pobliżu też jakiś stoi. Zmieniamy buty i o 9.25 ruszamy. Chód z górki daję radę, czuwam tylko aby nogi sobie nie przeszkadzały… taki banał, ale taki był fakt. Pod górkę nadchodzi zmęczenie, zwiększa się tętno, nogi stają się ciężkie, muszę regulować marsz. Trwa walka ze swoim organizmem, z własnymi słabościami i wspomnieniami, gdy kiedyś lepiej mi się szło. Pozwalam, aby mnie zostawiono w tyle i zapewniam, że dojdę. Po drodze mijam powracającą rodzinkę (to chyba ten samochód sprzed szlabanu), idę, odpoczywam, idę.
    Po 1 godzinie i 25 minutach jestem przy Sinych Wirach.
    Jakiś czas tam przebywamy, ja odpoczywam. Gdy odzyskuję siły ruszamy dalej do wiaty „Okrąglik” i gdzie jest wyznaczone miejsce na ognisko. Docieramy tam około 11.30. Po odpoczynku muszę wykrzesać trochę sił, by odszukać cmentarzyk. Chyba to ostatni bieszczadzki cmentarzyk, którego nie widziałem. Z 20 lat temu szukałem go w miejscu bardziej wypłaszczonym. Wtedy nie spodziewałem się, że trzeba się gdzieś do niego wdrapywać. Kiedy ostatni raz widziałem się z Bertrandem w Bieszczadach wspomniałem mu o tym a on wszystko mi wytłumaczył.
    Ewa z psem zostają a ja niczym Syzyf zaczynam wchodzić pod mokrą górkę, tylko odwrotnie niż u niego, mi udaje się osiągnąć cel. Spojrzałem na zegarek, na hejnalicy mariackiej zaczęto grać hejnał.
    Mam rozkaz szybko wracać... tylko jak można szybko wejść na cmentarz i szybko z niego wyjść? Przecież jest tam tyle miejsc zadumy nad którymi trzeba się w cichości pochylić.
    Zejście było trudniejsze od wejścia, było dość ślisko a z tyłu głowy strach przed upadkiem. Każde postawienie nogi było przemyślane a miejsce gdzie laska miała mieć oparcie, musiało być dobrze sprawdzone.
    Zszedłem, po Ewie było widać zdenerwowanie a za chwilę wielką ulgę.
    Chwila odpoczynku i powrót do samochodu, do Bystrego na obiad i solidny odpoczynek.
    Było już dobrze po 18 gdy rzucam hasło by ruszyć tyłki i pójść śladami naszej kochanej Kolusi. Wszystkim hasło się spodobało, więc do samochodu.

    DSC_1391.jpg DSC_1392.jpg DSC_1393.jpg DSC_1394.jpg DSC_1395.jpg DSC_1396.jpg DSC_1397.jpg DSC_1398.jpg DSC_1399.jpg DSC_1400.jpg
    CDN
    Ostatnio edytowane przez bartolomeo ; 17-01-2022 o 07:53 Powód: Na prośbę autora
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  9. #9
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    Jedziemy do Baligrodu, parkujemy pod szkołą i teraz spacerek na Kiczerę Baligrodzką, po drodze mijamy kilka stacji drogi krzyżowej i kręcimy się po po zboczach górki. Zwijamy się do powrotu, gdy zachodzące słońce schowało się już za pobliskie szczyty.
    Jeszcze kolacja i szybko do spania, jutro trochę jazdy.
    CDN
    DSC_1401.jpg DSC_1402.jpg DSC_1403.jpg
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

  10. #10
    Korespondent Roku 2009 Awatar Recon
    Na forum od
    02.2008
    Postów
    2,215

    Domyślnie Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady

    04 lipca 2018 roku środa
    W środku tygodnia robimy sobie spokojny spacerek z ORW Bystre wzdłuż Rabiańskiego Potoku i Hoczewki po ścieżce przyrodniczej. Robimy dłuższy obchód po bardzo ładnym terenie rekreacyjnym z wiatą, skręcamy też do kapliczki przy źródełku. Koło „Chatki studenckiej” skręcamy w lewo i dalej aż gdzieś w okolicach Sukowate postanawiamy spokojnie wracać. Pamiętam, że był przyjemny dzień, idealny do chodzenia na otwartej przestrzeni.
    Ciekawostka o Sukowate https://www.apokryfruski.org/kultura...yzna/sukowate/
    Wracając spotykamy znajomego leśniczego z leśniczówki Roztoki, umawiamy się na piwko pod wieczór.
    Po obiedzie Ewa chce jechać na zaporę w Solinie i po okolicy. Chce, więc jedziemy. Zeszło nam tam aż do późnego popołudnia. Wieczorkiem na piwko. Pies został w pokoju.

    DSC_1424.jpg DSC_1426.jpg DSC_1429.jpg DSC_1430.jpg
    Pozdrawiam :)
    -----------------
    benevole lector

    https://twitter.com/Zbyszek_Recon

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Kilka jednodnoiwych wypadów w bieszczady.prosba o pomoc.
    Przez krzysiudr w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 23-05-2011, 20:18
  2. o cmentarzach nie tylko w Bieszczadach, czyli słów kilka o Maguryczu
    Przez szymon magurycz w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-06-2009, 07:47
  3. Kilka pytan o bieszczady wschodnie
    Przez buba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 25-07-2007, 11:09
  4. Kilka słów o języku polskim...
    Przez WojtekR w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 46
    Ostatni post / autor: 22-01-2007, 11:35
  5. Słów kilka o Bieszczadzkich Wilkach
    Przez Snurf w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 04-04-2005, 15:04

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •