Muczne, 1 czerwca 2010, wtorek
Wchodzę na mostek, po jasności drewna widać, że niedawno został zrobiony. Po zejściu z niego kawałek polnej drogi i znowu płyty z betonu. W tym miejscu dochodzę do Sanu, widzę słupek graniczny po polskiej stronie, widzę tablicę ostrzegawczą „Pas drogi granicznej wejście zabronione”. Myślę… jak to w przeciągu kilkunastu lat różnego znaczenia nabierała ta granica, aż stała się wschodnią granicą Unii Europejskiej.
Staję na brzegu zakola jakie w tym miejscu robi San, przyglądam się ile przybrało w nim wody a przecież to dopiero początek rzeki.
Myślałem, że betonowa droga mnie uratuje przed błotem a tu zamiast chronić stwarza inne przeszkody… spore kałuże a po bokach wysoka i mokra trawa… oj, nie uda się przejść tej trasy na sucho. Droga oddala się od rzeki ale można obserwować z daleka jej bieg i rozległe nadbrzeżne łąki.
Po obu stronach mijam przydrożne krzyże i obserwuję część ukraińską.
Nadal utrzymuje się mgła. Na drodze trafiam sporą grupę krwiopijców, globtroterów z domkami, ostronosa, jeżozwierza (to moje nazwy im przypisane, w innym dziale dam zdjęcia a spece znajdą ich nazwy właściwe).
Jestem na terenie Dźwiniacza Górnego, droga skręca w lewo i za małą chwilkę docieram do znaku, na szlaku ścieżki dydaktycznej, wskazującym, że można odbić na cmentarz i go zwiedzić. Prowadzi do niego polna droga z wysoką i mokrą trawą. Idę tam… lubię oglądać stare cmentarzyki.
cdn



Odpowiedz z cytatem
Zakładki