Poźno zapadła decyzja o wypadzie w Bieszczady w pierwszą długą majówkę. Od razu też było założenie by pokazać maksymalnie dużo Bieszczad młodemu człowiekowi, ale tak umiejętnie by dynamicznie można było reagować na jego sugestie. Tym razem nie miałem żadnego wcześniejszego planu, jak to ja mam w swoim zwyczaju robić. Musiałem szybko kombinować nocleg, na Forum już były sygnały o jego brakach. Pierwsza decyzja by baza wypadowa była w Ustrzykach Górnych jako miejscowości tej najbardziej ziejącą turystyką. Była też z premedytacją wybrana by móc wejść wzrokowo w kontakt z ludźmi, którzy tutaj jadą połazić po górach a nie szlifować asfalt i chodniki od jednego końca miejscowości do drugiej, co widać coraz częściej w Bieszczadach. Wytypowałem na pierwszy ogień Zajazd pod Caryńską, bo też chciałem zobaczyć od środka jak to jest w nim być. Pierwszy telefon i... trafiony-zatopiony, co prawda dwójka a chciałem trójkę, ale będzie dostawka, będzie trochę taniej, ale... z pakietem majówkowym. Decyzja na tak była od razu, mail potwierdzający, zadatek przelewem, informacja o przyjeździe około 2 w nocy i... nocleg załatwiony. 1 maj 2013 środa. Gdzieś o pierwszej w nocy, a to już był 1 maj, na punkcie widokowym przed Żubraczem, nakazuję postój na siusiu i wyprostowanie krzyża. Cisza jak makiem zasiał, rozsypane na niebie gwiazdy, nocna panorama w poświacie połówki księżyca, tak jakby z lekka przysypany różem, a młody nie pozwala zgasić świateł w samochodzie by zobaczyć ciemność. Oki, oki daje ale tylko na chwilkę, bo... musi wszystko widzieć! :P Pod Zajazd dojeżdżamy o 2 w nocy, Sebastian i Jacek czekają, dają nam... karty magnetyczne do drzwi i światła w pokoju. Padamy spać o 2.40 przecież rano trzeba wcześnie wstać, mamy proszone śniadanie w Nasicznem. Zasypiam w sekundę, budzik w komórce budzi mnie o 7.00. Cdn...
Zakładki