Jeszcze dwa tygodnie i początek maja (1-7 maja) rozpocznę z małą czteroosobową ekipą z pieskiem w domku ORW Bystre. Plan dostosowany dla wszystkich, chociaż i dla siebie też chcę trochę uszczknąć. To będzie klasyczny kompromis. Cała reszta nie zna planów a ja sam jestem ciekaw jaka będzie reakcja na jego ogłoszenie.
Zaplanowałem od pierwszego do ostatniego dnia, chociaż lekkie wahnięcia mogą jeszcze nastąpić.
Bystre, Rabe i okolice darzę jakimś niewytłumaczonym sentymentem, którego korzenie są gdzieś w początkach wędrówek po Bieszczadach. To fredrowskie „czarne gardło” gdzie „granica świata. Za Baligrodem… gdzie … droga i rzeka jest to jedno i toż samo a od rzeki z jednej i z drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smreków” mnie ciągle przyciąga i co jakiś czas muszę pewnemu tutejszemu leśniczemu podeptać trochę ścieżek.
W planach mam dla reszty najbliższą okolicę, łącznie z wejściem od północno-wschodniej strony na Chryszczatą i zejście przez Przełęcz Żebrak. Mam też w planach Berdo przed Durną i zejście rozerwaną na dwie połowy stokówką, której część prawą już zaliczyłem kiedyś. Chcę przejść „świeżyznkę” na Urwisko Zonkla, chcę też zrobić trzy trasy objazdowe z małymi skokami w bok. To taki wielki skrót. Niewiele, ale może być wiele dla reszty… ot tak dla podtrzymania zdrowej choroby zakaźnej dla siebie a zwłaszcza dla reszty.
Oczywiście gdyby ktoś się zawieruszył w pobliże to… pukać a i dla wędrowca znajdzie się i talerz, i siedzenie, i w ciemną noc też nie wygonimy w „czarne gardło”. Opiszę później to wszystko… rzecz oczywista.