Ołtarzyk i wiata oraz reszta, o której piszesz to dzieło koła łowieckiego z Leska.
Ołtarzyk i wiata oraz reszta, o której piszesz to dzieło koła łowieckiego z Leska.
Marcin
13 listopada 2008 – czwartek
Patrzę na termometr, na którym jest 4 stopnie, trochę chłodniej. Z ORW Bystre wychodzę o ósmej rano i po chwili łapię stopa do Cisnej, tam mam okazję wykorzystać na podwiezienie by jak najszybciej być w Mikowie. Wysiadam z PKS-u o 9.50. Samochodów jak na lekarstwo, za sklepem w Smolniku macham na jakiegoś merca. Po krótkiej komunikacji słownej jakieś małżeństwo w średnim wieku chce mnie podwieźć kawałek, ale w trakcie jazdy decydują się podjechać do Mikowa po… miód. Bardzo mili ludzie, też na krótkim wypadzie w Bieszczady. Przy wyjściu z samochodu nawet nie ma mowy o żadnej gratyfikacji. Pochodzą z Poznania i być może uratowali warszawiakowi powrót nocą do tymczasowego miejsca lokum. Porządni ludzie Ci Poznaniacy J
O 10.45 zaczynam iść drogą na Przełęcz Żebrak, wcześniej chcę odszukać cmentarz za Mikowem. Zanim go zacznę szukać odnajduję stare wały kolejowe z zarośniętymi podkładami, szyn już nie ma. Zachowały się przepusty nad strumieniami. Trochę dalej po lewej stronie tuż przy samej drodze ocembrowane źródełko. Cały czas rozglądam się gdzie może być ten cmentarz. Typuję miejsce za strumieniem takie trochę zachaszczone i lustruję lornetką, nic nie zwraca moją uwagę. Mijam i patrzę z innej perspektywy i zaczyna mnie intrygować jakaś folia czy coś podobnego na drzewie. Nie mogę tak sobie odpuścić i kombinuję jak tam przejść. Idę do przodu gdzie jest mały mostek dawnej kolejki i obok niego przez strumień przechodzę po kamieniach tak, że udaje mi się zbyt mocno nie zamoczyć butów. Teraz tylko kilka kroków i… bingo, leży kilka zmurszałych przewróconych nagrobków. Ktoś nawet zostawił tam czerwoną lampkę, zapewne w Święto Zmarłych. A folia? Folia to dwie foliowe koszulki biurowe osłaniające list do ludzi, którzy mają chęć pomóc w odbudowie tego cmentarza lub mają jakąś wiedzę o nim. Jeśli ktoś czytający moje wypociny chciałby się z tym kimś skontaktować to podaję do niego telefon kontaktowy 503559506. Mam nadzieję, że dobrze odczytałem ten numer, bo deszcz i słońce mocno pismo na liście zniszczyło. Mogłem tylko domyślać się, co było tam napisane, po strzępach zachowanych liter. Na cmentarzyku ktoś odwrócił przewrócony cokół nagrobny i można nawet odczytać cyrylicę, że został poświęcony Nikołajowi i Katarinie Czerwieniak.
Chwila zadumy, modlitwa za zmarłych i czas ruszać dalej.
Idąc dalej moją uwagę zwraca sterta brukwi, mniejsza już kupka dzikich jabłek i wyłożone kostki soli. Już w myślach chwaliłem leśników a to niby trzeba chwalić myśliwych, bo dosłownie kilka metrów dalej stoją 2 ambony. Z takiej odległości to każdy głupi trafi jak podejdzie zwierzę na wyłożone żarcie. Głupi albo jakiś debilny notabl nieobyty ze strzelbą, ale mający coś komuś załatwić. Jak tak ma wyglądać polowanie to, aby te strzelby wypalały w drugą stronę.
Idąc dalej na mapie widzę szałas… i jest, ale obok sporo pociętych drzew no i ludzi od drzewa. Przy następnej takiej ułożonej w kubiki stercie drewna robię pierwszy popas. Dalej zaczyna się mozolne podejście na Żebraka. Tuż przed jest rozwidlenie na Wolę Michową.
Kiedyś idąc przez Żebraka, a wiedziałem o walkach tam toczonych podczas pierwszej wojny, polatałem po okolicy i znalazłem 2 bagnety i chełm, ale wszystko w opłakanym stanie. Zostało to zakopane gdzieś tam i zapewne już się do reszty rozsypało. Jest godzina 13.30, za przełęczą na miejscu biwakowym drugi postój na małe co nieco. Obok wywrócony klopik… ciekawe czy sam się przewrócił czy z kimś w środku?
Dalej już tylko zejście. Po drodze zaliczam opuszczoną Bazę Rabe z wyeksponowaną „Błękitną Rapsodią” J
Mijam kilka czynnych i nieczynnych wypałów drewna. Z jednego na moje dzień dobry słyszę zaproszenie na kielicha… ha, za późno jest, zachodzi słońce. Chcę do mety dojść, gdy jeszcze widno, chociaż dla bezpieczeństwa latarka w plecaku jest
Mijam też cmentarzyk w Rabe.
Przyśpieszam, ale zatrzymuję się na chwilkę przy Źródle Rabskim by posmakować jedynej w smaku i składnikach wodzie. Pompa czynna i już znam jej smak.
Jest dokładnie 16.05 gdy odbieram klucze w recepcji. Pogoda dziś była znowu wspaniała, chociaż trochę było chłodniej.
Odczuwam zmęczenie wysiłkiem i walką z przeziębieniem, które ciągnie mi się przez cały pobyt. Tym razem nic mi Bieszczady nie uszczknęły co zaplanowałem. Jutro powrót do domu.
I zdjęcie z cmentarza z Mikowa.
Ostatnio edytowane przez Recon ; 14-11-2008 o 23:52 Powód: dodane zdjęcie
14 listopad 2008 - piątek
Trzy dni z małymi kawałkami szybko przeleciały. Pogoda jak na listopad była nadzwyczajna. W górach pustki, ja i tak już chodzę po takich miejscach gdzie raczej ludzi nie widać. Co najwyżej są to pracownicy leśni. Cały tydzień też ORW Bystre, pomijając mój pokój, stał pusty. Szkoda, że dzień taki krótki do łażenia.
Dzisiaj o 11 wyjechałem... jadąc samochodem, autobusem (Neobus dziś dał 1,5 godzinne opóźnienie) i taksówką, to do domu w wawie dojechałem na godzinę 21. To równe 10 godzin, dużo... ale i tak mnie to nie zniechęca :)
Teraz zaczynam już myśleć o urlopie w lipcu i o ułożeniu dobrego planu. Jeśli coś krótkiego się nadaży to oczywiście skwapliwie wykorzystam, tak jak to teraz zrobiłem. Oby "słów kilka(dziesiąt)..." długo nie czekało
...a miód już nie ten sam odkąd Kaimowy dziadek nieżyje... widziales tę nową ambonę zaraz przed żródełkiem po lewej?.. tam sie dopiero będą czaić tłuste ślepia...
a Kaimowy dziadek do tego miodu coś dodawał czy miał takie specjalne pszczoły? ... po drodze widziałem kilka ambon, ale tej o której mówisz jakoś nie umię uszeregować w myślach.
..ano gadajom mniejscowi że to pscoły take jakeś inne i ze dziadek ręke do Ula miał... albo Uli.... a ambona tuż za Mikowem po lewej jak idzies w stronę Żebraka... niech by ich korniki!
aaaaaa, jak tuż za Mikowem to widziałem :)
Nie znam się na gospodarce leśnej i myślistwo raczej kojarzy mi się z tropieniem, czajeniem, podchodzeniem i celnym okiem a nie z amboną tuż obok wyłożonego żarcia dla zwierząt i nabojem pełnym śrutu z rozrzutem na kilka metrów. W dodatku bez wstydu, bo tuż koło drogi. To niedługo dojdzie, że wykopią długi rów, zrobią nagonkę i będą strzelać do zapędzonych w dole zwierząt. Później tylko zdjęcia z trofeami, bigosik i coś do popicia. Tak się tylko zastanawiam dlaczego na to godzi się organ odpowiedzialny za gospodarkę leśną a może to tak ona wygląda?
Jaki organ, jaka etyka? To są mięśniarze.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki