19 lipiec 2009, niedziela
Poranek niedzielny przedłużam w łóżku do godziny 10. Hmmmm… jakoś spać mi się chciało. Zmieniam plany na bardziej przyjazne dla mnie dniu dzisiejszym. Za oknem pochmurno i zanosi się na deszcz, tak jakby przyroda wyczuwała, że dziś potrzebuje wilgoci trochę
Około 11 ruszam do Jaworca, w planie, na któryś dzień, miałem ten wypad. Chcę połazić po okolicy, dawnej wsi, poszwędać się trochę. Zawsze jak tamtędy przechodziłem nie miałem już czasu na to. Zawsze czas naglił bo było jeszcze trochę do przejścia, a Jaworzec wypadał jako punkt pośredni etapu, co najwyżej na posiłek i jakiś odpoczynek. A miejsce jak się później okazało faktycznie zasługuje na większą uwagę.
Pierwsze kroki daję na cmentarzyk, później do krzyża pańszczyźnianego, następnie na bród by oczyma wyobraźni powspominać ile razy tędy przechodziłem. Pamiętam jak pewnego razu idąc z Terki zielonym szlakiem do Krysowej, następnie czarnym do Jaworca cały czas miałem potworny deszcz. Dopiero co dochodząc do schroniska ustał i zaczęło wychodzić słońce. Buty były całe mokre, zresztą prawie cały byłem mokry i w błocie, stanąłem wtedy, po jakimś odpoczynku w schronisku, na tym brzegu i debatowałem… iść do mostku, bo woda była dość spora a i nurt też niczego sobie, czy jednak zaoszczędzić trochę czasu. Miałem jeszcze do zrobienia powrót przez Pohulankę i Polanki do Terki, więc dylemat był. Z jednej strony strach przed tą wodą, a z drugiej oszczędność drogi. Ta druga opcja zwyciężyła! Buty poszły na szyję, spodnie na plecak i zaczęła się walka z rzeką. Gdybym miał wiedzę co mnie czeka, jak głęboko faktycznie było wtedy i jak silnie płynęła Wetlina to bym jednak poszedł naokoło. Woda wtedy sięgała mi do… no powiem wprost, po wyjściu majtki były mokre… z wody…. z wody, chociaż woda nie miała krystalicznego koloru wtedy!!!!
Wspomnienia z brzegu przerwałem i poszedłem pochodzić po trawach i jakiś drogach zrywkowych. Polecam jedną prowadzącą od krzyża w górę do lasu. Ależ tam na skraju lasu było malin, poziomek, a jak pachnie łąka ziołami (z dzikiej mięty aż nie chciało mi się wychodzić), uruchamia się znowu wyobraźnia jak mieszkali tutaj kiedyś ludzie. Po ponad dwóch godzinach szwędania się zaczęło padać, najpierw drobnie a później zaczęła się istna ulewa. To pierwszy deszcz jaki mam w Bieszczadach od początku przyjazdu. Zbieram się do powrotu. Nie wchodzę do schroniska. Dochodząc do mostku ulewa jest porządna. Dobra pora coś zjeść więc wybieram na dziś Oberżę Biesisko w Przysłupiu. Na przystawkę biorę rydze bo nigdy mi się nie udało ich jeść. Od kilku lat zaczynają rosnąć w lasach, kiedyś nigdy nie udało mi się nawet je znaleźć. Co jadłem więcej to nie powiem by nie robić Wam smakuLokal fajny, polecam.
Mimo, że po okolicach Jaworca dreptałem, ale i sporo przystawałem to i tak na Oregonie wyszło 4,7 km na nogi. Deszcz tego dnia lał cały dzień.
Na dziś styknie, jutro zdradzam Bieszczady i robię skok w bok. Ten skok w bok to moja przepiękna dolinka, mam ją w głowie cały czas i muszę co jakiś czas do niej wrócić. Bieszczady musicie mi to wybaczyć!
Linki:
http://www.twojebieszczady.pl/dawne/jaworzec.php
http://www.bieszczady.net.pl/jaworzec.php
http://www.biesy.friko.pl/doliny/jaworzec.htm
http://wwhttp://www.panoramio.com/user/2029580/tags/JAWORZEC&comments_page=1&photos_page=1
w.digitalphoto.pl/zdjecia/1315/
http://www.biesisko.com/
Cdn…




Odpowiedz z cytatem
Zakładki