20 lipiec 2009, poniedziałek
Dziś skok w bok w Beskid Niski, ale ten w bliskim sąsiedztwie Bieszczad. Strasznie dawno tam nie byłem a dolinkę mam jakby cały czas przed oczyma. Wracam do niej bo jest naprawdę piękna.
Ruszam z Woli Niżnej, jest godzina 9 rano i słonko ochoczo zaczyna świecić a dzień zapowiada się słoneczny i dobrze bo… dziś na plecaku mam kocyk. Spacerek, patrzenie na wszystko co się da, byczenie się na trawie i powrót.
Doradzali mi bym dalej zaczynał, ale ja mam wspomnienia z wędrówek od początku drogi z Woli Niżnej i tak chciałem zostawić. Swoista retrospekcja i o dziwo idąc wiele sobie przypominałem i wiele jakbym pierwszy raz widział. Czyli dobrze, że idę znowu. Idealna droga na spacer rodzinny z lornetką, z wiadomościami historycznymi, z legendami, z atlasem ornitologicznym itp. Po przygotowaniu jakimś tam można rodzinie lub tylko dzieciakom sporo naopowiadać i pokazać, a wszystko tutaj jest w zasięgu wzroku. Bo o chciwych kupcach można poopowiadać, o dawnych mieszkańcach, wierze na tych ziemiach, bitwach, napaściach, obronie, kurierach, PRL-u, PGR-ach, milicjantach i policjantach, strażakach, leśnikach, pracownikach leśnych, rabusiach i cwaniakach, zwierzętach. Spacer jeśli zaplanowany w ładną pogodę i na cały dzień jest super. Już zupełna rewelka, to na polu biwakowym spędzić noc i rano gdy jeszcze słoneczko nie wzejdzie podpatrzeć co tutaj się dzieje, jak wstają mgły, jak słońce. Ojcowie… tutaj macie pełne pole do popisu, tylko wcześniej zdobądźcie trochę wiedzy by błysnąć. J
To tytułem wstępu. Ostatnie zabudowania Woli Niżnej, bo jest niżej, zostawiam i już idę otwartą przestrzenią. Można przy leśniczówce zostawić samochód, dla grzeczności wcześniej spytawszy się o zgodę.
Idąc dalej trzeba się bacznie rozglądać by nie minąć jakiegoś krzyża na poboczu drogi, a warto nim się przyjrzeć by zobaczyć co im ubyło, jak ewentualnie naprawiono, co próbowano zrobić ( w jednym widziałem próbę dostania się, nie wiem czy udaną, by „pod” chyba znaleźć jakieś skarby, a jest pusta przestrzeń), co jest na nich napisane. Po co gnać do przodu? Lepiej oglądać i więcej widzieć.
Docieram do Woli Wyżnej, bo wyżej, i widzę trochę odnowione już 2 domy mieszkalne. Coś się byt poprawił? Odpowiedź będę znał w drodze powrotnej.
Kiedyś mijając te domy widziałem ludzi siedzących przed tymi domami z wzrokiem gdzieś w nicości utkwionym, było to wtedy przerażające dla mnie, chciałem wtedy jak najszybciej minąć wioskę. Dziś tego nie było, czyżby los się trochę odmienił, czyżby była praca, czyżby…?
Nadal straszą pozostałości i kikuty PRL-owskiej świetności wioski, ale już nie ma tych oczu ludzi bez przyszłości.
Dalej trochę lasu, kiedy tak przez niego idę czuję potrzebę odwrócenia głowy i … widzę straszliwie zabiedzonego i zaniedbanego człowieka za sobą, lekko zwalniam ale też i dyskretnie, tak przy okazji patrzenia w bok, patrzę za siebie i widzę że dystans się między nami zmniejsza. Widzę jego twarz, ale nie na tyle jest ta odległość bezpośrednia by już powiedzieć dzień dobry. Za minutę znowu dyskretnie zerkam do tyłu i… człowieka nie ma. Już go nie spotkałem.
Idąc terenem zalesionym trzeba też mieć oczy naokoło, bo też są krzyże, może nawet te najciekawsze.
Cdn…



Odpowiedz z cytatem
Zakładki