Zgadza się, to barbarzyństwo.

Wielkie imperium interweniuje w sprawie Osetii Płd., autonomicznego kraiku wielkości polskiego powiatu.

Rosjanie, obojętnie czy czarni, czy czerwoni, uznają tak naprawdę tylko jeden argument: argument siły. Poza tym są w polityce fałszywi i po bizantyjsku chytrzy.

A jak to dziwnie kontrastuje z ich charakterem narodowym jako indywidualnych ludzi, którzy w większości są b. sympatyczni, wylewni, gościnni i prostolinijni.

Wolałbym np. osobiście przyjaźnić się, pić wódkę, robić interesy, itp. z Rosjaninem niż Amerykaninem. I nie chodzi tu bynajmniej o barierę językową.

Ale w polityce, to już całkiem na odwrót ! Gdyby geopolitycznie, w miejscu USA znajdowała się Rosja, to już dawno nie byłoby niepodległej Kanady ani Meksyku.