W pierwszej połowie sierpnia b.r. wraz z dziewczyną zawitałem po raz pierwszy w Bieszczady (byłem co prawda wcześniej dwa razy nad Jeziorem Solińskim, ale wycieczka samochodem z Przemyśla jakoś nie pasuje do mojego modelu turystyki ). Przeszliśmy w 5 dni bieszczadzki odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego, wyznakowanego kolorem czerwonym, z Komańczy do Wołosatego. Z relacją z wyprawy można zapoznać się na blogu mojej dziewczyny: www.floydianka.blogspot.com Zachęcam do lektury - tym bardziej, że opis jest bogato ilustrowany (zdjęcia, a nawet mini-komiksy ).