Znajomy z którym zbierałem złom w Bieszczadzie mówił że takie to od Manlichera.
Znajomy z którym zbierałem złom w Bieszczadzie mówił że takie to od Manlichera.
Internety prawią, że to Mannlicher M.95, kaliber 8mm z roku 1901 (marzec) i 1902 (czerwiec) produkcji Patronenfabrik Keller & Co. Wien, Austria
A ja dodałbym, że - najprawdopodobniej - pochodzą z naboi, które nie zostały wystrzelone, tylko (raczej) eksplodowały np. w jakimś pożarze.
Rozerwane szyjki (tam, gdzie normalnie osadzony jest pocisk) - przy normalnym strzale te okolice są dociskane do odpowiednich ścianek komory nabojowej, co uniemożliwia rozerwanie; niezbite - jak mi się wydaje - spłonki... Historia ciekawa niewątpliwie.
Dzięki, dzięki ...ale czekam co jeszcze na to Arturo rzecze ..?
-- w jednej sekundzie odpowiedział . Dzięki wielkie
Bacza - tak wyglądają pociski do których dobrali się zbieracze militarnego złomu w celu odzyskania prochu. Po tylu latach łuska jest bardzo miękka. Wystarczy nacisnąć palcem na bok kuli, szyjka pęka i już masz garstkę srebrnych łuseczek które mimo że zetlałe i często zawilgocone, robią fajne "WOOOSH" po wrzuceniu do ogniska.
No wiesz - to się wydaje nawet dużo bardziej prawdopodobne, niż moja teoria z ogniem. Też kiedyś się tak bawiłem, ale to było dawno temu, a i "zawartość" była walcowa, średnicy 3-4 mm i długości 5-6 mm (KPWT). Dawno i nieprawda ...
Dzięki za wyjaśnienie.
A Henia przepraszam za - być może - wprowadzenie w błąd...
Ostatnio edytowane przez bacza ; 31-10-2019 o 20:58
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki