Wprawdzie to jeszcze nie Bieszczady,ale znacie opowieści o domu w Humniskach?
Wprawdzie to jeszcze nie Bieszczady,ale znacie opowieści o domu w Humniskach?
WUKA
www.wukowiersze.pl
Ja osobiście nie - dawaj :)
A o Czerwonej Oberży? I żołnierzu z I wojny św?
No kurcze - nie podpuszczajcie tylko opowiadać :))) A o czerwonej oberży to chyba każdy :))
O takie miejsca akurat w Bieszczadach nietrudno.
Choć mgliste zjawy to już coś.
Więcej dziwnych historii z mojego przerażającego życia na:
http://szarywilk.blog.onet.pl/
Pozdrawiam,
SW
No to ja wam coś zapodam z Caryńskiego z lat 70-tych. Jeden ze stałych bywalców tamtejszej koliby szedł właśnie w biały dzień z Dwernika do wspomnianego schroniska. Był akurat w takim miejscu gdzie widok na dolinę caryńskiego zarówno w tył jak i wprzód pięknie się rozpościera. Zachwycony widokiem bądź lekko zmęczony postanowił przystanąć zwłaszcza że z naprzeciwka ktoś się zbliżał. Nasz bohater rozpoczoł konwersację z nieznajomym. Okazał się on sympatycznym staruszkiem który z rozrzewnieniem opowiadał, wspominał zamierzchłe czasy spędzone w bieszczadach. Opowiadania staruszka były na tyle plastyczne że nasz bohater rozmarzył i zapatrzył się w horyzont. Na ziemie sprowadziło go nurtujące pytanie, które głośno zadał.
-skąd ty to wszystko dziadku wiesz?
Pytanie to skierowane było w pustkę... gdyż jak okiem sięgnąć nikogo w dolinie nie ma i chyba nie było.
Poproszę o więcej taaaakich historii
ja kiedys spalam we wiacie w jasielu, we 4 osoby bylismy. I w nocy wybitnie slychac ze cos lazi kolo wiaty, robilismy wiec losowania kto wylezie i sprawdzi bo nikt nie chcial isc.. sprawdzalismy kilka razy i w snopie latarki nie bylo widac ni czlowieka ni zwierzaka. A lazilo blisko wiaty.. jakby pare metrow..coz ..nie spalismy do rana..rano znalezlismy przy wiacie odciski butow w blocie ktore przychodzily z lasu i wlasnie przy wiacie sie konczyly..
a najdziwniejsza historia to przydarzyla mi sie w bielicznej. Poszlismy z kolega na te laki nad cerkwia poogladac widoki, siedlismy na kupce gruzu pod jakims owocowym drzewkiem i sobie gadamy. Nagle kolega mi mowi: patrz, tam jest cos dziwnego, we wskazanym kierunku , dobry kawalek od nas , byl w trawach jakis ksztalt, cos jakby korzen albo duze zwierze koloru brazowego , powiedzmy wielkosci duzej krowy. Jednak bylo przysloniete trawami i jednak kawalek od nas wiec ciezko bylo powiedziec co to jest. Po chwili wgapiania sie w "to cos" uznalismy ze to przewrocony korzen. Jednak patrzac na to katem oka , robilo wrazenie jakby sie poruszalo powoli. Jak zaczynalismy w to cos patrzec na wprost i sie tak mocno wpatrywac, nawet dluzsza chwile, bylo pewne ze sie nie porusza tylko nieruchomo tkwi w trawach. I tak kilka razy katem oka zauwazalismy jakby ruch, ale kazdemu z nas bylo glupio sie przyznac "ze wierzy w chodzace korzenie". I ow obiekt byl tak polozony ze na lewo od niego byly dwa drzewka owocowe. Wiec sobie tak obserwowalismy czy zblizyl sie do jednego z drzewek czy oddalil i wzajemnie nabijalismy sie z siebie, ze nam sie zwiduja rozne rzeczy.. jednak w pewnym momencie zauwazylismy ze ow niby nieruchomy obiekt nagle znalazl sie miedzy tymi dwoma drzewkami!!! takiego osiagu w biegach chyba juz nigdy miec nie bede nie wiem kiedy znow znalezlismy sie pod cerkwia reszta ekipy oczywiscie nas wysmiala ze widzimy pelzajace korzenie ale nikt nie poszedl sprawdzic co to bylo naprawde...
jedna z najciekawszych historii tego typu ktore slyszalam przydarzyla sie znajomemu w czarnobylu ale nie wiem czy w tym watku moge ja opisac
Ostatnio edytowane przez buba ; 09-10-2008 o 10:39
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
opisz! opisz!
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki