Strona 4 z 6 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 57

Wątek: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z pobytu w

  1. #31
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,515

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Wojtek1121 - bardzo dziękuję Ci za uzupełnienie zdjęciami mojego powyższego postu z dn. 16 września. Mam również cichą nadzieję, że uczynisz to także w odniesieniu do poniższej relacji z dn. 17 września, gdy też razem włóczyliśmy się po Bieszczadzie.

    PiotrekF i inni Koledzy (Koleżanki) z Naszego Forum, którzy zgłosiliście już, bądź dopiero zgłosicie swoje uwagi. Odpowiem Wam już po zakończeniu mojej opowieści (poświęcę temu ostatni post). Pozwólcie, że na razie dokończę bieszczadzki "pamiętnik". A zatem, wracam do niego.

    17 września - 3-ci dzień pory deszczowej

    Szanownych Czytelników proszę teraz o rozłożenie mapy. Jest ona niezbędna podczas lektury prawie wszystkich odcinków tej opowieści, ale do zrozumienia niniejszego będzie potrzebna szczególnie.
    O pogodzie nie napiszę, bo nie była tego warta.

    Ok. godz. 9-tej rano wyjeżdżamy z Gosią z Sękowca. Udajemy się do Bystrego k. Baligrodu, gdzie w "Wisanie" chwilowo pomieszkują Wojtek1121 i Ania. Jazda tam zabiera mi ponad godzinę, droga jest kręta i mokra. Z powrotem będzie nie lepiej.
    Wojtek i Ania już na nas czekają. Przesiadamy się do Wojciechowego terenowego nissana i przez Przełęcz Żebrak docieramy nim do Woli Michowej. Na samej przełęczy, przy opustoszałej bazie namiotowej krótki postój, Wojtek robi kilka zdjęć.
    W Woli Michowej skręcamy - już na tzw. drodze karpackiej - w prawo (na zachód). Po przejechaniu ok. 1 km docieramy do stokówki biegnącej mniej więcej wzdłuż potoku Magurczyny Niżny (nazewnictwo wg najnowszej mapy Compassu). Skręcamy w tę stokówkę (w lewo) i jedziemy nią kilka km na południe, aż do końcowej pętelki - nawrotki. Wysiadamy z samochodu, pozostawiając w nim nasze panie, najwyraźniej nie mające ochoty na opuszczenie suchego pomieszczenia pod dachem.

    W tym miejscu konieczna dygresja - muszę się przyznać do dwóch własnych błędów.
    Najwyraźniej nie doceniłem Wojtka, a wręcz Go zbagatelizowałem. Przypuszczałem, że wycieczka z Nim to będzie głównie jazda samochodem plus króciutkie spacerki na prawo i lewo, ale zawsze niedaleko od szosy. No i w związku z tym, pomimo fatalnej pogody, nie założyłem odpowiednich butów. Włożyłem takie, nb. bardzo wygodne, w których chadzam sobie po Puszczy Kampinoskiej w suche, bezdeszczowe dni. To był pierwszy mój błąd.
    Drugim było to, że - wyruszając w pieszą trasę - nie wiedziałem, gdzie dokładnie się znajduję. Ogólnie się tylko orientowałem, że jesteśmy kilka km na południowy zachód od Woli Michowej. Nie miałem wtedy pojęcia o tym, co (vide tekst powyżej) przed chwilą napisałem. Te okolice Bieszczadów znam tylko fragmentarycznie i słabiutko. To nie okolice Otrytu, gdzie czuję się jak na warszawskiej Ochocie.
    Wojtek mi wprawdzie coś tłumaczył, wymieniał jakieś nazwy, ale bez zorientowania ich na mapie niewiele mi to mówiło. Po prostu powinienem wtedy rozłożyć własną mapę, umiejscowić na niej miejsce wymarszu oraz punkt docelowy, ale tego nie zrobiłem. Uczyniłem to dopiero wysoko, znajdując się na szlaku granicznym. Ale po kolei.

    Od stokówki, którą przyjechaliśmy, odchodzi w górę, na południe, puszczańska zrywkowa ścieżka. Jest zaznaczona na mapie. Wędrujemy nią więc z Wojtkiem pod górę. Wojciech chce nią iść aż do końca, bo ścieżka z czasem zanika (tak jest też na mapie, tyle że ja wtedy nie miałem o tym pojęcia). Potem powinniśmy pójść na przełaj jeszcze trochę, kilkaset metrów, w górę - aż do szlaku granicznego niebieskiego i czerwonego. Wyszlibyśmy wtedy na odcinek tego szlaku znajdujący się pomiędzy Głębokim Wierchem a Wysokim Groniem. A dalej powędrowalibyśmy już wygodnie szlakiem, granicą polsko - słowacką, na wschód aż do Wierchu nad Łazem, gdzie Wojtek miał odnaleźć "skarb" Geocache i podmienić go na własny. Taki dokładnie był plan dzisiejszej wyprawy.
    I może plan zostałby w ten sposób zrealizowany, gdyby nie urządzenie GPS Wojtka, nastawione na ów Wierch nad Łazem. "Dzięki" temu urządzeniu nawigacyjnemu, zamiast pójść (po zaniknięciu ścieżki) najkrótszą drogą na przełaj w górę - nie zwracając uwagi na GPS informujący nas, że miast przybliżać się do punktu docelowego, to się od niego trochę oddalamy - leźliśmy po chaszczach na południowy wschód. Ale za to zgodnie z GPS ! I tak się przedzieraliśmy przez chaszcze, powalone drzewa, jeżyny, dzikie maliny, płosząc niedźwiedzie, lwy i tygrysy, walcząc z UPA, cały czas wędrując prawie r ó w n o l e g l e do szlaku granicznego. Dość powiedzieć, że na szlak weszliśmy tuż przed Wierchem nad Łazem, ale za to zgodnie ze wskazaniami GPS !

    Na Wierchu nad Łazem wykonaliśmy powinności Geocache i trochę odpoczęliśmy. Dopiero tam wyciągnąłem mapę i ustaliłem miejsce własnego pobytu.
    Za to droga powrotna była już zgodna z ustalonym planem. Poszliśmy szlakiem czerwonym i niebieskim na zachód, zatrzymując się na chwilę przy cmentarzu żołnierzy poległych w I wojnie światowej. "Naziemnych" elementów grobów już tam nie ma, zgryzł je ząb czasu. Jedynie symboliczny pomnik i odpowiedni napis informują przygodnego turystę, obok jakiego miejsca właśnie przechodzi.
    Weszliśmy szlakiem na Wysoki Groń, zeszliśmy z niego i - znajdując się już niedaleko Głębokiego Wierchu - odważnie skręciliśmy w prawo, znów w chaszcze. Trochę przedzieraliśmy się na przełaj w dół, aż dotarliśmy do znanej nam ścieżki. Zeszliśmy nią aż do stokówki i naszych pań już kilka godzin marznących w samochodzie.

    Byłem ubłocony i przemoczony aż do połowy ud. Z lekka tylko się oskrobawszy z błota wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do "Wisanu" w Bystrem. Buty i skarpetki zostawiłem w kotłowni, niestety tylko "letniej", ponieważ ogrzewanie było już od paru dobrych godzin wyłączone. Podeschły tylko ciut, ciut. A nogawki od spodni wysoko podwinąłem, aby nie czuć zimna przemoczonych dżinsów.
    W "Wisanie" zjedliśmy obiad, który ja osobiście mogłem popić tylko kompotem. Wkrótce pożegnaliśmy się z Anią i Wojtkiem - czas wracać do naszego kotka w Sękowcu. A tak naprawdę, to chciałem jak najszybciej pozbyć się mokrych spodni, butów i skarpetek, oraz - leczniczo i profilaktycznie - wypić coś konkretnego.

    Do Sękowca dojechaliśmy gdy już było ciemno. Spodni "pozbyłem się" w sensie dosłownym. Dżinsy (dość już wcześniej znoszone) były tak zabłocone, że wcale ich nie czyściłem. Dokładnie i ostrożnie (aby nie pobrudzić mieszkania) je tylko zwinąłem, po czym wyrzuciłem do kosza.

    CDN
    Ostatnio edytowane przez Stały Bywalec ; 05-11-2008 o 07:28
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  2. #32
    lucyna
    Guest

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Cytat Zamieszczone przez PiotrekF Zobacz posta
    Względem owego artysty (fakt-swymi przeżyciami mógłby ze trzy osoby obdzielić już , a przecież młody jeszcze chłop) mam pytanie
    ps myślę ,że tyciuchne uchylenie informacji można ..... , niekoniecznie przy piwie .
    Zastanawiające. Obdzielić trzy życia, nasi znajomi są moimi znajomymi itd. Dzwonek alarmowy dzwoni i to mocno.

    A poważnie. Człowieka znam tylko z opowieści Znaomych, którzy kontaktowali się z nimi służbowo ale mimo tego wolę to miejsce omijać szerokim łukiem.

  3. #33
    Bieszczadnik Awatar Wojtek1121
    Na forum od
    07.2005
    Postów
    323

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Teraz czas moją wersję wyprawy z SB. Jak nie którzy forumowicze wiedzą bawię się w zabawę geocaching. W miejscu Wierch nad Łazem była ukryta mała skrzyneczka sam nie miałem odwagi się do niej wybrać postanowiłem zwerbować SB powiedziałem mu zgodnie z prawdą , że dojedziemy jak najbliżej tj. na odległość 2300m w linii prostej a później częściowo na przełaj udamy się do celu , jak wszyscy sobie zdają sprawę faktyczna odległość była większa w sumie zrobiliśmy 8 km. Pogoda była fatalna nawet najnowszy gps miał trudności ze wskazaniem prawidłowego kierunku. Sb widząc , że miejscami nie wiem w którą stronę mam prowadzić wyprawę błagał mnie aby zarządzić odwrót , ale pozostałem nieubłagany i doprowadziłem do celu , wróciliśmy całkowicie zmoczeni ci upaprani w błocie.

  4. #34
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,515

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek1121 Zobacz posta
    Teraz czas moją wersję wyprawy z SB. (...)dojedziemy jak najbliżej tj. na odległość 2300m w linii prostej a później częściowo na przełaj udamy się do celu , jak wszyscy sobie zdają sprawę faktyczna odległość była większa w sumie zrobiliśmy 8 km. (...)
    8 km w ekstremalnych warunkach. Chaszcze, jary, powalone drzewa, błoto miejscami do kolan.

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek1121 Zobacz posta
    (...) Sb widząc , że miejscami nie wiem w którą stronę mam prowadzić wyprawę błagał mnie aby zarządzić odwrót , ale pozostałem nieubłagany i doprowadziłem do celu , (...)
    Powiedzmy, że kilka razy głośno wyartykułowałem opcję powrotu.

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek1121 Zobacz posta
    (...) wróciliśmy całkowicie zmoczeni i upaprani w błocie.
    Ale zadowoleni.
    Ostatnio edytowane przez Stały Bywalec ; 06-11-2008 o 12:40
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  5. #35
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,515

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    18 września - 4-ty dzień pory deszczowej

    Przed południem zapukał Piskal ze sporym półmiskiem placków ziemniaczanych własnej roboty. Czekały na nas wczoraj w domku nr 1. Mieliśmy tam wpaść wieczorem, ale w związku z opisanym przemoczeniem, zabłoceniem i dość późnym powrotem, zrezygnowaliśmy.
    Zaprosiliśmy więc z Gosią teraz do nas Andrzeja, Darka, Piskala i Pawła. Zjedliśmy owe Piskalowe placki, dokładnie popijając je "priwatną kolekciją" oraz "chmilnym micnym". Paweł zrobił kilka zdjęć, w tym fotografie naszego nowego kotka.

    Tu dygresja. Ww. zdjęcia, a także inne z naszych późniejszych wspólnych wycieczek i spotkań towarzyskich, Paweł obiecał mi przegrać na płytkę CD i dać w Warszawie. Było tego sporo, oglądaliśmy je w laptopie jeszcze przed wyjazdem. No i do tej pory tych zdjęć nie dostałem, a byłyby one "jak znalazł" uzupełnieniem niniejszej relacji. Po przyjeździe do Warszawy dwa razy usiłowałem się z Pawłem skontaktować - raz Mu się nagrałem na pocztę głosową, dzień później wysłałem sms-a. Bezskutecznie. Pogniewał się, czy co ?

    O godz. 15-tej wybraliśmy się z Gosią i Andrzejem na konkretny posiłek - obiad w hotelu w Zatwarnicy. Pieszo w obie strony, co daje łącznie spacerek ok. 5 km. Niedużo, ale jednak.

    A wieczorem - wieczorem to przyjechał Pastor z Bernadettą ! Może coś się wreszcie zacznie dziać. Pomogłem Im wnieść klamoty do domku nr 4, ponoć najlepszego w całym ośrodku. Potem już nie angażowałem Ich swoją osobą, niech się spokojnie rozpakują i nacieszą sobą w nowym miejscu. Umówiliśmy się tylko na dzień następny, na spotkanie integracyjne. U Nich w domku.

    19 września - 5-ty dzień pory deszczowej

    W związku z zaplanowaną na dziś imprezą wybraliśmy się aż do Ustrzyk Dln. na konieczne zakupy. Jak się zapewne domyślacie, głównie po "priwatną kolekciję" oraz "chmilne micne". Pojechaliśmy w czwórkę, tj. ja z Gosią, Andrzej i Piskal. Oprócz wymienionych ukraińskich specyfików kupiliśmy także co nie co na zakąskę.
    A na obiad specjalnie podjechaliśmy do baru w Krościenku, wcześniej już tu opisanego, i - jak się okazuje - znanego nie tylko mnie.

    Ok. godz. 19-tej zebraliśmy się w domku Pastora. Lista obecności wg kolejności alfabetycznej przedstawiała się następująco:
    1) Andrzej,
    2) Bernadetta,
    3) Gosia,
    4) Iza,
    5) Pastor,
    6) Piotr,
    7) Stały Bywalec,
    8 ) Xirątko - już poczęte, noszone przez Osobę Nr 10 z tej listy,
    9) Xiro,
    10) Xirowa,
    11) Xirówna - Osoba wyraźnie nieletnia, w wieku mniej więcej "późny żłobek" lub "wczesne przedszkole".

    Pogadaliśmy, pojedliśmy i popiliśmy. Co poniektórzy nawet popalili. Tylko tyle na "p", proszę sobie Bóg wie co, nie wyobrażać. Jest to w końcu oficjalna i urzędowa wersja mojego sprawozdania.

    Niczego nie zabrakło ani nawet nie było mało. To o konsumpcji.
    Omówiliśmy najważniejsze sprawy Naszego Forum, ze szczególnym uwzględnieniem dotychczasowych doświadczeń KIMB-ów. Jeden z paneli dyskusyjnych został poświęcony zagadnieniu, czy Michał to także Pipa.
    W każdym razie dogadywaliśmy się o wiele, wiele łatwiej niż kancelarie "Małego Pałacu" (Aleje Ujazdowskie) i "Dużego Pałacu" (Krakowskie Przedmieście).

    Co jeszcze do dnia dzisiejszego zapamiętałem ?

    Pastor i Iza prawili sobie nawzajem wyszukane komplementy, nie zważając na bliską obecność Bernadetty.

    Xiro z Familią opuścili nas wcześniej, co przyjęliśmy ze smutkiem, ale i zrozumieniem. Byli w końcu z dwojgiem małych dzieci (a to młodsze to już zupełnie malutkie).

    Piotr, już nie po raz pierwszy, wprawił mnie w zdumienie i podziw. Tym razem mam na myśli jego ulubiony napój. Spożywał drinki wg receptury na szklankę: 1/3 wódki + 1/3 soku z owoców cytrusowych + 1/3 red bulla.

    Pastor oświadczył, że jest (cyt.) "abstynentem, aczkolwiek nieortodoksyjnym". I udowodnił to.

    Andrzej z kolei nic podobnego o sobie nie powiedział, za to milczkiem chlał jak pijak ortodoksyjny.

    Piszący te słowa musiał pilnować trzeźwości własnej i Gosi, pamiętając o bardzo stromych schodach w ośrodku, którymi będą musieli jeszcze dziś (pardon: już jutro) zejść, aby wrócić do siebie.

    Ostatecznie Pastora i Bernadettę opuściliśmy już po godz. 1-szej w nocy. Jakoś udało nam się cało dojść do domu. W domu wypiłem jeszcze herbatę, aby wszystko dobrze strawić. A rano w ogóle nie miałem kaca, no może tylko trochę, naprawdę niedużo, chciało mi się pić. Uważam, że to zasługa dobrej ukraińskiej gorzały ("priwatna kolekcija" to u nich już wódka z tzw. wyższej półki) i bieszczadzkiego klimatu.

    Zapamiętałem również, iż niektórzy z Szanownych Biesiadników zrobili trochę zdjęć. Gdyby teraz zechcieli je zamieścić na forum, tu - w tym wątku, stanowiłoby to wspaniałe uzupełnienie mojej relacji. Nie mówiąc już o tym, że przy najbliższym spotkaniu zrewanżowałbym się Im właśnie "priwatną kolekciją".

    CDN
    Ostatnio edytowane przez Stały Bywalec ; 09-11-2008 o 15:53
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  6. #36
    Bieszczadnik Awatar Piotr
    Na forum od
    09.2002
    Postów
    2,605

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Cytat Zamieszczone przez Stały Bywalec Zobacz posta
    Piotr, już nie po raz pierwszy, wprawił mnie w zdumienie i podziw. Tym razem mam na myśli jego ulubiony napój. Spożywał drinki wg receptury na szklankę: 1/3 wódki + 1/3 soku z owoców cytrusowych + 1/3 red bulla.
    Zapomniałeś dodać, że jeszcze wtedy nie wiedziałem, iż jest to mój ulubiony napój. W sumie w życiu bym nie wpadł na to, aby lać red bulla do wódy. Nie mniej, po ówczesnym teście stwierdzam że to całkiem dobry pomysł - nie mój, zapewne pamiętasz czyja to sprawka.
    Cytat Zamieszczone przez Stały Bywalec Zobacz posta
    Gdyby teraz zechcieli je zamieścić na forum, tu - w tym wątku, stanowiłoby to wspaniałe uzupełnienie mojej relacji. Nie mówiąc już o tym, że przy najbliższym spotkaniu zrewanżowałbym się Im właśnie "priwatną kolekciją".
    Wrzucam jedną fotkę. Pozostałe mogę zamieścić jedynie za wyraźną zgodą osób na nich uwiecznionych a prawie wszystkie foty mam grupowe. Posiadam jeszcze jedną, na której jesteś tylko Ty z małżonką - jeśli nie widzisz przeciwwskazań to oczywiście chętnie wkleję.

    Piotr
    Twoje Bieszczady - przewodnik po regionie
    Komańcza i okolice - serwis turystyczny

  7. #37
    Powsimorda h.c.
    Awatar Marcowy
    Na forum od
    09.1998
    Rodem z
    Zacisze
    Postów
    2,664

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Cytat Zamieszczone przez Stały Bywalec Zobacz posta

    Pastor oświadczył, że jest (cyt.) "abstynentem, aczkolwiek nieortodoksyjnym".
    Mistrzostwo świata, pozwolę sobie zaimplementować do prywatnego słownika

    W ogóle to relacja - (notabene) palce lizać

  8. #38
    Bieszczadnik Awatar Michał
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Opole
    Postów
    1,018

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Stały!
    Cytat Zamieszczone przez Stały Bywalec Zobacz posta
    18 września - 4-ty dzień pory deszczowej

    ...Jeden z paneli dyskusyjnych został poświęcony zagadnieniu, czy Michał to także Pipa. ...
    Dla niektórych to także c i p a - czy jak się to pisze.
    Ty opoju!
    Ze mną to tylko jedno piwko i kawusia!!!
    O żesz TY

    P.s.
    Jak tam gdzieś wspominałem w piątek spotkałem się z Pipą. Na obstawę wziąłem dwie koleżanki z pracy. Dzięki temu mogę bazgrać dalej na tym forum. Alem co usłyszał tom usłyszał. Nie będę powtarzał, bo ban na 300 dni murowany.
    I kac na dwa dni
    Ostatnio edytowane przez Michał ; 10-11-2008 o 22:08 Powód: zapomniałem o kacu

  9. #39
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,515

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Cytat Zamieszczone przez Piotr Zobacz posta
    (...)
    Wrzucam jedną fotkę. Pozostałe mogę zamieścić jedynie za wyraźną zgodą osób na nich uwiecznionych a prawie wszystkie foty mam grupowe. Posiadam jeszcze jedną, na której jesteś tylko Ty z małżonką - jeśli nie widzisz przeciwwskazań to oczywiście chętnie wkleję.
    Piotrze, dawaj wszystkie, nie certol się. Przecież było to spotkanie uczestników forum internetowego, a zatem owi uczestnicy mogli się spodziewać zdjęć na forum. Chyba że ktoś Cię prosił o niezamieszczanie jego (jej) fotografii - to co innego.

    Powracam do swojej relacji.

    20 września - 6-ty dzień pory deszczowej

    Oczywiście dłuższe odsypianie wczorajszej libacji. Szczególnie Gosi się smacznie spało, nawet wtedy, gdy ja i kot byliśmy już po śniadaniu.
    Po godz. 15-tej powędrowaliśmy do hotelu w Zatwarnicy na obiad, a spacerek w obie strony dobrze nam zrobił. Przy okazji się też wtedy dowiedzieliśmy (bo na wsi takie informacje błyskawicznie się rozchodzą), że rano do Sękowca zawitała pomoc drogowa, telefonicznie wezwana w celu wymiany koła uszkodzonego na wybojach. A sprawa dotyczyła samochodu jednej z osób uczestniczących w naszym wczorajszym spotkaniu.

    Po godz. 19-tej nastąpiło raczej już krótkie pożegnanie w domku Pastora. Jutro wyjeżdżają: Pastor z Bernadettą (z uwagi na psią pogodę skrócili pobyt), Andrzej, Gosia i kot, a także Piotr, Jego Tata i pies (też Jego). Nastrój minorowy, jak to przy pożegnaniu w deszcz.

    21 września - 7-my dzień pory deszczowej

    No i wszyscy wyjechali, pozostałem sam. Pastor i Bernadetta opuścili Sękowiec jako ostatni. Jeszcze o godz. 11-tej zaprosiłem Ich na kawę. W nagrodę dostałem od Pastora flaszkę 0,7 l znakomitej nalewki. To już drugi taki prezent od Niego - dwa dni temu dał mi gąsiorek 1,5 l.

    A potem wypiłem chmilne micne i wziąłem się za pranie koszul flanelowych, których za mało zabrałem z Warszawy, ponieważ przewidywałem lepszą pogodę. W przypływie ambicji wyprałem także gacie, gdyż obliczyłem, że zapasik tych czystych nie wystarczy mi do końca pobytu.
    Następnie wziąłem się za zaległą lekturę prasy i jednej z dwóch przywiezionych książek.

    22 września - 8-my dzień pory deszczowej

    Zbuntowałem się - jak obecnie ci związkowcy w biurze poselskim premiera Tuska. Cały dzień nie wychodziłem z domu. Bo i po co ? Mierzyć opad deszczu ? Już przez okno widać, że jest to opad ciągły o charakterze umiarkowanie intensywnym. Lodówka pełna, z głodu nie umrę, więc nie ma sensu wychodzić na dwór.
    Zabrałem się za lekturę książki Josepha Findera pt. "Człowiek firmy". To czytadło w sam raz na deszczowy urlop. Fabuła oczywiście - jak na tego autora przystało - sensacyjna, ale w tle również interesujące realia życia współczesnej amerykańskiej klasy średniej.

    23 września - 9-ty (ostatni !) dzień pory deszczowej

    Dzień podobny do wczorajszego, z tym że o godz. 14-tej wywlekłem się z domu i powędrowałem w deszczu do hotelu w Zatwarnicy na obiad. Po drodze odniosłem wrażenie, że deszcz goni w piętkę, czyli uruchomił już swoją rezerwę. Jego limit się wreszcie wyczerpuje, psiakrew. Ale jeszcze pada, chociaż wyraźnie mniejszy.
    W drodze powrotnej kupiłem piwo w kultowym zatwarnickim sklepie. Chmilne micne już wcześniej wychlałem, zatem teraz przeszedłem na swojski "Leżajsk". Potem jeszcze nabyłem litrowy słoik miodu - ale już nie w sklepie, tylko w jakimś przydrożnym domu opatrzonym stosownym napisem ("Miód leśny").

    Po powrocie dokończyłem książkę. O godz. 18-tej wziąłem flaszkę ukraińskiej gorzały i poszedłem do domku nr 1 odwiedzić Darka, Pawła i Piskala. Nie było im tam źle, jako że ów domek został przez Basię wyposażony w piec - kozę, a także w zapas drewna opałowego. Trzeba było tylko drewno porąbać na mniejsze kawałki.
    Następnego dnia miałem w planie jazdę samochodem, więc się "przy stole" oszczędzałem i wyszedłem stamtąd już po godz. 20-tej.

    CDN
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  10. #40
    Bieszczadnik Awatar Piotr
    Na forum od
    09.2002
    Postów
    2,605

    Domyślnie Odp: O psiej pogodzie, kociej aferze i innych rozmaitościach, czyli relacja SB z poby

    Cytat Zamieszczone przez Stały Bywalec Zobacz posta
    Piotrze, dawaj wszystkie, nie certol się. Przecież było to spotkanie uczestników forum internetowego, a zatem owi uczestnicy mogli się spodziewać zdjęć na forum. Chyba że ktoś Cię prosił o niezamieszczanie jego (jej) fotografii - to co innego.
    Zamieszczam zatem jeszcze jedna fotkę.
    Co do pozostałych, to tak - mam co najmniej jedno veto, zatem grzeczność nie pozwala mi wkleić tu tych zdjęć, mimo że oczywiście mógłbym to zrobić, gdyż wiele osób na ogół nie zdaje sobie sprawy że upamiętniając się na grupowych zdjęciach z jakiejś tam okazji nie podlegają ochronie wizerunku - czego przykłady już na tym forum były o ile dobrze pamiętam kilkakrotnie i potem jest wielkie zdziwienie że nawet paragrafy nic nie wskórają. Tyle krótkiej dygresji.

    Jeśli sobie życzysz fotki na priv, daj znać - podeślę, choć niewiele tego.
    Poniżej: Stały Bywalec (przemawiający?) z małżonką:
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    Piotr
    Twoje Bieszczady - przewodnik po regionie
    Komańcza i okolice - serwis turystyczny

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 41
    Ostatni post / autor: 05-02-2010, 20:35
  2. Moja własna relacja z VIII KIMB, a nawet z całego pobytu w Bieszczadach.
    Przez Stały Bywalec w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 22
    Ostatni post / autor: 11-06-2009, 18:42
  3. Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 9 - 29 września 2007 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 54
    Ostatni post / autor: 22-12-2008, 08:27
  4. Niedługa relacja z niedługiego pobytu w Bieszczadach (12 - 20 maja 2008 r.)
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 14-06-2008, 23:57
  5. Relacja z pobytu w Bieszczadach od 15.09. do 6.10.2004 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 19-10-2004, 21:50

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •