Zacznę od tego, iż aby dostać się do Terki skorzystaliśmy z PKS'u (Ustrzyki Dln. - Lesko; przesiadka do Terki). Była 9.50 gdy ruszyliśmy (ja, Czesław i Monika) spod ruin dzwonnicy w Terce (zdj.1), zaopatrzeni w browar i prowiant. Po przejściu krótkiego odcinka asfaltu droga wyprowadziła nas na przełęcz Korb, skąd mieliśmy okazję podziwiać panoramę na Terkę i górującym nad nią Monasterem (zdj.2). Po przejściu kolejnych kilkuset metrów doszliśmy do skraju lasu (tuż przed amboną), gdzie skręciliśmy w prawo (w dół) a po chwili zgodnie z przewodnikiem w lewo - w drogę leśną. Od tej pory szliśmy wzdłuż słyszalnego potoku - droga jest tu lekka i prosta w orientacji.
W końcu doszliśmy do mostu na Sanie gdzie tablica informuje nas o wejściu do rezerwatu Krywe (zdj.3). Przejście Obłazów to czysta przyjemność, którą polecam realizować w wolnym tempie. Dookoła aż roi się od różnego rodzaju roślin, od drzew przez krzaki aż po grzyby i krzewinki (zdj. 4 - czy ktoś napisze mi jak ten krzew się nazywa?). Zresztą, mięty razem z Moniką nazbieraliśmy sobie całkiem, całkiem. Dodatkowo co chwila ciekawe widoki na San. No może jedynym minusem tego odcinka jest bieszczadzkie błotko (przynajmniej w październiku - zdj. 5). W pewnym momencie doszliśmy do czegoś w rodzalu płota okalającego stary ogród (? - zdj.6). Stąd już naprawdę blisko do Tworylnego. Tworylne... Ujmujące piękno dzikich łąk otoczonych zalesionymi wzgórzami. Przepiękne miejsce, gdzi cisza "kłuje w uszy" (zdj. 7).
Tuż przed aleją dworską spotykamy dwóch turystów (zdj.8 ). Obydwaj wracają do Terki gdyż, jak nas informują, rozlewisko jest tej wielkości, iż dalej przejść się nie da. Cóż podziwiamy wspomnianą aleję wraz z ruinami dworu (zdj. 9 i 10) i postanawiamy obejść rozlewisko lewą stroną (od strony Sanu). Jeszcze nie wiemy, że prawdziwa przygoda właśnie w tym miejscu się zaczyna... No ale chyba w tym miejscu nie jest wstydem pobłądzić... (cdn.)
Zakładki