"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Nie mieszkam w bloku, a mieszkanie ma ponad 100 m2, ale to szczegół ;-)
Natomiast od ok 30 lat ciągle, a ostatnio to już średnio raz w miesiącu uczestniczę w różnych zgromadzeniach, głównie w imprezach, zlotach, spotkaniach organizowanych np. w chatkach studenckich, w knajpach, w schroniskach, w prywatnych posesjach, w szałasach.
Nigdy organizatorzy takiej imprezy (a zapisy były często wolne i ogłaszane przez Internet) nie mieli z tego powodu żadnych nieprzyjemności.
Tak że na prawdę myślę, że problem jest mocno przesadzony.
Pozdrowienia
Basia
P.S.
Nawet w najgorszych czasach stanu wojennego nie wyobrażam sobie, aby można było rozgonić spotkanie w chatce. Właśnie wtedy spotykaliśmy się bardzo często.
A może to jest ukryty lobbing aby KIMB 2009 odbył się w miejscu o nazwie Cień PRLu ?
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Cień PRL już nie istnieje.
no co Ty?od kiedy???
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Od października.
Lucyna, dzięki za przyznanie mi racji.
Cieszę się, że na KIMBie, jak wszyscy, dobrze się bawiłaś. Według mnie, przydało by się tam jednak coś więcej. Osobiście nie jestem przeciwny "imprezom komercyjnym", jeżeli można na nich dowiedzieć się coś ciekawego. KIMB mógłby przecież być dla ludzi jak Ty, świadczących usługi dla turystów, okazją do zaprezentowania swoich "produktów".
Myślałam raczej o zmodyfikowanej wersji spotkań komitetu powitalnego. Pójść gdzieś razem, spotkać ciekawych ludzi, coś zwiedzić, a potem imprezka. Służę swoją osobą ale nie chcę sprzedawać produktów turystycznych. Myślałam abyśmy poprosili Marcina Sceline aby nas poprowadził botanicznie, a wieczorem spotkanie z dr Śmietaną skoro nas interesują wilki, a może z Jolą Harną naszą Ogrodniczką i jakimś zakapiorem.
Basia ma racje , biesiada nie była w najmniejszym stopniu komercyjną imprezą.
Ludzie wspaniale się bawili ,zaproszeni Prelegenci potrafili przyjechać nawet z Czech ..Białorusi , nie mówiąc o Polsce. Jedynym wynagrodzeniem dla Nich były brawa, uśmiech i zadowolenie uczestników zlotu (to jest bardziej wartościowe niż pieniądze).
Ktoś jednak to musiał wielkim nakładem pracy i czasu zorganizować , w tym przypadku Jacek i jego przyjaciele, chwała i dzięki Im za to.
Z KIMB-em jest trochę inaczej , ta impreza nie ma konkretnego gospodarza i tu jest problem, choć improwizacja w organizacji, też może dać dobre efekty i może być nie żle.
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki